Pana nazwisko jest chyba najbardziej kojarzone z Wisłą Puławy, ale czuję się zobowiązany dopytać, w jakich klubach pracował Pan wcześniej?
- Tak, jestem kojarzony z puławską Wisłą, ale swoją karierę trenerską zaczynałem w Widoku Lublin. To niewielki klub osiedlowy, w którym pracowałem 10 lat. Udało mi się awansować z rocznikiem 99 do Centralnej Ligi Juniorów U-17. Następnie zostałem trenerem w Wiśle Puławy - na początku prowadziłem drugą drużynę juniorów starszych. Po pół roku trafiłem już do piłki seniorskiej, byłem asystentem przez 5,5 roku u różnych trenerów. Na poziomie trzeciej, drugiej i pierwszej ligi. Po tych niemal sześciu latach, zdecydowałem że w końcu trzeba zacząć pracę na swój rachunek. Wybrałem Granit Bychawa, ponieważ oferta tego klubu była najbardziej konkretna. Pracowałem tam przez 1,5 roku, a w międzyczasie byłem trenerem w grupach młodzieżowych Motoru Lublin. Teraz trafiłem do trzeciej ligi, do Orląt Radzyń – z czego bardzo się cieszę.
Wobec tego, jaki warsztat trenerski zgłębił Pan na przestrzeni lat, pracując w tak wielu już zespołach w Lubelskiem?
- Od każdego z głównych trenerów wziąłem część doświadczenia. Dostałem różne środki i narzędzia do prowadzenia drużyny seniorów. Najlepiej współpracowało mi się z trenerami Ryszardem Wieczorkiem i Adamem Buczkiem. Współpraca z Jackiem Magnuszewskim była dla mnie trudniejsza, ze względu na wyniki zespołów. Niemniej jednak wiele się nauczyłem od kolegi po fachu. W ligach centralnych jest szersze zaplecze i dzięki temu z danym zespołem pracują jeszcze m.in. trenerzy odpowiedzialni za motorykę piłkarzy czy analitycy. Przez te wszystkie lata mogłem nabyć wystarczająco dużo wiadomości o tym, jak samodzielnie prowadzić zespół seniorski na wyższym szczeblu rozgrywkowym. Wspominam też współpracę z trenerem Mariuszem Pawlakiem, było to takie twarde rzemiosło. Czasami się spieraliśmy, ale uważam, że w sztabie potrzebna jest czasem mocniejsza dyskusja. Na pewno momentem dla mnie szczególnym było moje dobrowolne odejście z Wisły. Żeby się rozwijać, trzeba dać sobie szansę i budować karierę krok po kroku.
Dlaczego zdecydował się Pan podpisać kontrakt w Orlętach, co przyciągnęło Pana uwagę?
- Pamiętam moment, kiedy byłem już spakowany i zamykałem szafkę w szatni Wisły Puławy, żeby przeprowadzić się do Radzynia Podlaskiego. Puławski klub jednak nie chciał mnie puścić ze względu na wypełniany kontrakt, co w pełni rozumiem. W decyzji o zmianie środowiska pracy kluczowa była wizja prowadzenia trzecioligowego zespołu. Zdaje sobie sprawę, że w klubie Orląt zachodzi wiele zmian, w tym często w ostatnim czasie zmieniani byli szkoleniowcy. Jesteśmy na jednym, wielkim placu budowy i to jest największy problem, ale do rozwiązania. Chcę się dalej rozwijać. Jedną z różnic pomiędzy czwartą ligą, a trzecią jest zarządzanie drużyną, są premie, stypendia. Można wymagać od zawodników wyższego profesjonalizmu, konsekwencji w działaniach i odpowiedzialności, a to dla mnie najważniejsze w piłce nożnej. Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski mają bardzo dobrą infrastrukturę, jeżeli chodzi o zaplecze treningowe. Wykonuję kolejny krok w mojej przygodzie trenerskiej.
W przyszłym sezonie rezerwy Orląt zagrają w okręgówce, bo zrezygnował z awansu Bór Dąbie. Możliwości do gry zmienników na lepszym poziomie rozgrywkowym zwiększają się. Czy Pro Junior System wciąż będzie tak samo ważny w sezonie 2023/2024, bo w końcówce minionego sezonu widać było spadek wyników radzyńskiego klubu?
- Rozdzieliłbym tu kwestie szkoleniowe, a stawianie na główny zespół. Drużyna rezerw jest zespołem seniorów. Bardzo dobrze, że młodzi, perspektywiczni, zawodnicy z pierwszego składu mają możliwość gry nawet na poziomie okręgówki. Piłkarze z głównego zespołu mogą odzyskać swoje minuty, a młodzi zawodnicy, pokazać się. Zawodnik musi regularnie grać, być w rytmie meczowym. To duży plus, pod warunkiem, że rezerwy nie będą musiały jeździć w 11 lub 12 piłkarzy na mecze. Z prowadzenia rezerw Wisły wiem, że takie łączenie drużyn służy rozwojowi klubu. Powiedział Pan, że ucierpiały wyniki zespołu Orląt w końcówce sezonu 2022/2023, ale ja uważam, że promowanie młodych zawodników przynosi pieniężne ekwiwalenty. Młodzieżowcy mogli się sprawdzić w ramach Pro Junior System na tle innych zespołów z trzeciej ligi i zdobyli cenne doświadczenie, odzyskali cenne dla siebie minuty i pokazali swoją wartość zarządowi.
Jaką piłkę będą grały Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski? Styl gry, który preferuje Marcin Popławski to?
- Swojej struktury modelu gry nie zmienię, bo z doświadczenia wiem, że sprawdza mi się ten system. Na pewno będzie można dołożyć pewne elementy warsztatu, bo będę prowadził już drużynę trzecioligową. Od zawodników na tym poziomie wymaga się więcej, dlatego chcę swoich podopiecznych do mojego modelu dopasować. Jeżeli chodzi o zadania to każdy zawodnik musi wiedzieć, jak się zachować, kiedy bronimy lub kiedy atakujemy i rywal gra trójką lub czwórką obrońców. Sam grałem w piłkę jako zawodnik i wiem, że jak się wygrywa to jest to pewien optymizm, ale to trener musi odpowiednio sformułować polecenia, szczególnie w przypadku trudniejszych momentów przy gorszych wynikach. Będą obowiązywać żelazne zasady w defensywie. Przy otwarciu gry, będę miał kilka swoich pomysłów, w zależności od tego, czy przeciwnicy będą nas pressować wysoko lub nisko. Finalizacja będzie zależała od jakości zawodników.
Jakich ruchów transferowych i zmian można się spodziewać w radzyńskim zespole przed sezonem?
- Wszystko zależy od budżetu na transfery zawodników, którym dysponujemy w klubie. Nie jesteśmy w Orlętach krezusami, ale lubię trudniejsze wyzwania, bo miałem mniejszy budżet w Granicie Bychawa i trafiłem z zespołem do grupy mistrzowskiej. Będziemy szukać piłkarzy pod względem profilu gry u nas. Muszę skompletować swoją kadrę i ją dobrze poznać. Okienko transferowe będzie trwać jeszcze długo. Przy tym, co się wydarzyło tj. odejścia kluczowych zawodników z Orląt, czeka nas dużo pracy nad skonstruowaniem drużyny. Mimo wszystko, uważam, że w zimie lepiej budować zespół po tak dużych zmianach. Kończą się piłkarzom deklaracje gry, kontrakty, ale o tej porze roku jest wiele czasu na wdrożenie nowych pomysłów na zawodników. Czasu jest mało, bo pozostały cztery tygodnie do rozpoczęcia rozgrywek ligowych. Nie jesteśmy Wieczystą Kraków, ale w Radzyniu Podlaskim trzeba po prostu inaczej pracować.
Kiedy piłkarze Orląt rozpoczną okres przygotowawczy?
- Pierwszy trening planuję mocno wprowadzający 5 lipca. Odbędę wiele rozmów z zawodnikami, czekają ich testy. Jestem w bieżącym kontakcie z trenerem przygotowania motorycznego, bo uważam, że warto poszerzać zaplecze trenerskie. W piłce trzeba dbać o każdy szczegół i wydaje mi się, że wspomniany pracownik od motoryki piłkarzy powinien być w klubie, dlatego będę z nim współpracował. W poniedziałek ma do nas dotrzeć analiza wyników badań poszczególnych zawodników Orląt, wtedy zaczniemy regularną pracę przed rundą jesienną. Chcemy zindywidualizować proces treningowy piłkarzy w Radzyniu Podlaskim.
Czy ma Pan jakieś piłkarskie anegdoty, ulubione powiedzenia z szatni?
- Przeżyłem wielu trenerów, a każdy z nich był mocno specyficzny. Jeden był łagodny dla zawodnika, a drugi ostry. Pamiętam też batalię sądową wynikającą z relacji trener – zawodnik. W szatni anegdoty wychodzą spontanicznie, sytuacyjnie. Mieliśmy przypadek, że wysłaliśmy zawodnika Motoru Lublin do Szczecina na podpisanie kontraktu z Pogonią. Pojechał tam, a okazało się, że zbyt lekko go wypuściliśmy, był przy tym bardzo pewny siebie. W siedzibie klubu, na miejscu, stało się jasne, że Pogoń Szczecin jest na obozie a jeden z zawodników dzwonił do nas, podając się za dyrektora sportowego (śmiech). Piłkarz wrócił ze Szczecina po wizycie w kinie a my mieliśmy w szatni mnóstwo śmiechu. U młodzieży pomysłów nie brakuje, i sądzę, że napisałbym niejeden tom.
Co trener Marcin Popławski lubi robić w czasie wolnym?
- Praca trenera dbającego o swój nieustanny rozwój jest pracochłonna. Nie ma tego czasu zbyt wiele. Byłem na urlopie, ale też w gotowości, bo czekałem na ważne dla mnie telefony. Z własnej chęci już komunikowałem się z zarządem i zawodnikami. W wolnych chwilach staram się wykorzystywać czas na szkolenia i staże. Jestem w całości poświęcony pracy zawodowej i odczuwam potrzebę ciągłego rozwoju.
Czego można życzyć zespołowi Orląt Spomlek Radzyń Podlaski, prowadzonemu przez Marcina Popławskiego w sezonie 2023/2024?
- Najważniejsza będzie wygrana w pierwszym meczu. Dalekosiężne plany może zweryfikować życie. Każdy z trenerów gra o zwycięstwo, nie zapominając o realizmie. Jako Orlęta, wiemy w jakim miejscu jesteśmy. Życzmy zespołowi Orląt tego, żeby młodzi zawodnicy chcieli pracować, to najważniejsze. Krok po kroku chcemy notować wygrane, skupiając się na każdym kolejnym spotkaniu. W ten sposób możemy na nowo zbudować zespół Orląt Spomlek Radzyń Podlaski.
Napisz komentarz
Komentarze