Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 11:07
Reklama
Reklama Baner reklamowy - warsztat samochodowy - pogotowie

Jeden dzień z kierowcą autobusu

Jeden dzień z kierowcą autobusu

Z firmą nierzadko związani są od lat. Pamiętają głośne autosany, po brzegi wypełnione osobami zmierzającymi do i z pracy, ręczne kasowniki i niemal puste ulice miasta. – O takich wygodach i dla pasażerów, i dla nas, jakie mamy dziś, wtedy nawet nie śmieliśmy marzyć– mówią.

Jest godzina 5.40. W bazie Miejskiego Zakładu Komunikacji słychać pracę silników. Kilka autobusów już wyjechało w trasę. Pierwszy o 3.40. Przy niektórych kręcą się kolejni kierowcy. Przygotowują się do wyjazdu. Ale najpierw swoje kroki muszą skierować do dyspozytorni. Tu na zmianie jest Adam Kosieradzki. Z MZK związany od 20 lat. Uśmiecha się, gdy pytam go o pracę.

– Mam szczęście. Lubię to, co robię – przyznaje. A w MZK robił wiele. Zaczynał jako mechanik, później był kierowcą, dyspozytorem jest od lat siedmiu, ale od czasu do czasu, w sytuacjach awaryjnych, wciąż siada za kółkiem. – Żona śmieje się ze mnie: "ty to jeszcze się nie najeździłeś". Ano nie – odpowiadam.

Jak przetrwać dwunastogodzinną nocną zmianę? Pomagają kawa i obowiązki. A to trzeba odebrać teczki pojazdu. A to autobusy sprawdzić, czy są umyte i zatankowane. A to dokumentację wprowadzić do komputera, policzyć godziny kierowcom, plac obejść. – Nie ma czasu na spanie – śmieje się dyspozytor.

Dobro pasażera przede wszystkim

Naszą rozmowę co rusz przerywają wejścia kolejnych kierowców. Pan Adam wydaje im teczki przypisane do konkretnych autobusów. – Przykładowo, jak wyjeżdża o 5.00, to od 4.00 rozglądam się, czy już się pojawił. Wiadomo, człowiek nie maszyna. Zdarza się zaspać, zachorować.  A ja muszę dopilnować, by autobus o czasie wyjechał z bazy – mówi pan Adam.

To, w którym miejscu na trasie znajduje się autobus w danym momencie i czy jedzie zgodnie z czasem, wyświetla mu się później na monitorze. Gdy na trasie psuje się autobus, pan Adam załatwia pomoc. Autobus nie przyjeżdża na czas, pan Adam odbiera telefony od często zdenerwowanych pasażerów. Ktoś zostawił w autobusie buty, klucze, dokumenty, pan Adam stara się uspokoić dzwoniącego, bo dzięki monitoringowi zdecydowanie łatwiej jest rzecz odzyskać.

Pobudka skoro świt

Jak podaje, kierowca w miesiącu pracuje średnio 168 godzin. Robimy kursy z trzema z nich.

Dariusz Ostaszewski: w zawodzie kierowcy od 26 lat. W MZK od lat 13. Dziś w pracy pojawia się o 5.45. W trasę wyrusza o 6.24 z pętli na ulicy Sidorskiej. Wyposażony obowiązkowo w herbatę i kanapki.

Mirosław Charewicz: w firmie przepracował 24 lata. By zdążyć do bazy, wstał o godz. 3.00. Na nogi stawia go budzik, poranna toaleta i niegazowana woda. Pierwszy kurs ma o 4.42.

Andrzej Kowalczyk: kierowcą jest od 35 lat. W MZK pracuje od 1984 roku. Dziś swoje obowiązki zaczął pełnić od 5.00, po 4.00 już był w bazie. – Pogadać z  kolegami, kawę wypić i w trasę – śmieje się.

Po pierwsze

Rzecz oczywista – trzeba uważać na to, co dzieje się na drodze. A dzieje się. – Aut na ulicach Białej jest coraz więcej. Niestety nie wszyscy kierowcy jeżdżą zgodnie z przepisami i zwykłą kulturą jazdy. Dotyczy to zwłaszcza młodych osób, czasem jak się popatrzy, co wyprawiają, to aż strach. Zajeżdżają drogę, trąbią. Na przykład, włączam kierunek, chcąc już odjechać z przystanku, ale w lusterku widzę, że ktoś jeszcze do autobusu biegnie. Więc czekam, otwieram zamknięte już drzwi. I już słyszę trąbienie, bo kierowca za mną denerwuje się, że czeka – opowiada pan Mirosław.

To jednak niejedyne sytuacje, które stawiają kierowców na nogi. Grupa pieszych, widząc zbliżający się autobus, wchodzi na pasy. – Są nauczeni, że mają na nich pierwszeństwo. Więc widząc, że autobus się zbliża, na te pasy wychodzą. Nie myślą jednak o tym, że takim duży wóz trudno jest wyhamować – mówi pan Mirek.

Po drugie

Szczególną uwagę trzeba zwrócić na pasażerów: tych nieco spóźnionych lub w ostatniej chwili wybiegających ze środka. – Uwagi, że kierowcy na złość komuś nie chcą otworzyć drzwi lub zaczekać na osobę biegnącą, są moim zdaniem nie na miejscu. Jeśli tak się zdarza, wynika to ze zwykłej nieuwagi, niedopatrzenia. Trzeba też uważać, by nikogo, kto na przykład w ostatniej chwili do autobusu wbiega lub z niego wybiega, nie przycisnąć drzwiami. Czasem niestety to się zdarza, ale nie ma szans, by komuś stałą się przy tym jakaś krzywda – zapewnia Dariusz Ostaszewski. 

Czasem ma się wrażenie, że krzywdę kierowcy ma ochotę zrobić niejeden pasażer. Zwłaszcza ten porządnie zdenerwowany z powodu opóźnienia. – A kto się dziś nie denerwuje? Jak ktoś czeka na autobus, a ten się spóźnia, to pewnie, że się denerwuje. Tyle że opóźnienie nie wynika z naszej winy. Najczęściej dochodzi do takich sytuacji w godzinach szczytu, kiedy stoimy w korkach. Na ulicy jest bardzo duży ruch, a buspasów u nas nie ma – mówi Charewicz.

Na przystanku czeka osoba na wózku inwalidzkim. – Dawniej, kiedy do autobusów wchodziło się po schodkach, osobę niepełnosprawną wnosiliśmy na rękach, z pomocą pasażerów oczywiście. Na szczęście dziś można i nieco przechylić autobus, tak by prawa strona była niżej, i otworzyć platformę, po której wózek wjedzie bez problemu – zaznacza Ostaszewski.

Intymne życie dla wszystkich

– Ulgowy proszę – takie zamówienie kierowcy coraz rzadziej słyszą w czasie jazdy. Bo nie ma możliwości, by wtedy je zrealizować. Dziś pasażer nie dostaje już prostokątnego biletu, który trzeba skasować. Wystarczy, że kierowca wciśnie dwójkę na kasie fiskalnej, wydrukuje paragon i 60 minut przejazdu jest do wykorzystania. – To bardzo ułatwia nam pracę – przyznają zgodnie nasi rozmówcy.

A w autobusach miejskich można usłyszeć bardzo dużo. Tu wielu chętnie dzieli się swoim życiem prywatnym, a to rozmawiając przez komórkę, a to z kimś siedzącym obok. Poznałam więc tragedię starszej pani, której właśnie zdechł pies, wysłuchałam, jak we znaki potrafi dać się reumatyzm, przekonałam się, że do wielkiej awantury między partnerami może doprowadzić wybór koloru ścian w kuchni, że X zdradził Y i jeszcze wokoło się tym chwali, jak okropna jest matka, która interesuje się, gdzie jej córka spędziła sobotnią noc, i co myślą o swoich nauczycielach uczniowie jednego z miejscowych liceów. Głośno wypowiadane wulgaryzmy na k... i na ch... przelatują między uszami co najmniej kilku dorosłych osób. Żadna nie reaguje.

Konfliktów wszyscy starają się unikać

– To mogłoby spowodować konflikt, więc nikt nie chce się wtrącać – mówi pan Dariusz. W końcu świata się nie zbawi.

– Mam taką podstawową zasadę: przede wszystkim nie prowokować. Podróż autobusem miejskim trwa stosunkowo krótko, a rotacja pasażerów jest bardzo wysoka. Agresja jest rzeczą niepożądaną, a jej skutki mogą być bardzo przykre, łącznie z zerwaniem kursu. Przez tyle lat nigdy mi się nie zdarzyło wzywać policji. Mam nadzieję, że tak już zostanie – mówi pan Mirosław.

Policji nie musiał więc wzywać, za to pogotowie nie raz. – Jakieś trzy, cztery lata temu starsza pani mi zemdlała. To było na Warszawskiej, więc pogotowie zjawiło się raz dwa. Ale takie sytuacje są stresujące. Najczęściej wynikają z problemów zdrowotnych pasażerów. Do tego upał na dworze i ścisk w autobusie...

Tego ścisku pasażerowie starają się unikać jak ognia. Czasem jednak wydaje się, jakby między pasażerami rodziła się jakaś chęć zjednoczenia. Bo nagle wszyscy wstają z zajmowanych miejsc i przemieszczają się w jedną stroną. Nie przeszkadza im, że jest ciasno, że muszą stać, że ocierają się o czyjś łokieć i że czyjaś torebka wbija im się brzuch.

Niby tak samo, a jednak inaczej

Pan Andrzej ogląda zdjęcia zrobione do fotoreportażu o pracy kierowców miejskich autobusów przez naszego reportera w 1982 roku. Na nich też: autobusy, kierowcy, pasażerowie. – Tylko jakieś to wszystko inne – uśmiecha się kierowca. – O takich udogodnieniach, jak mamy dzisiaj, kiedyś nawet nie marzyliśmy. Automatyczna skrzynia biegów, cichy silnik, monitoring, klimatyzacja, niskie podłogi... Wcześniej było więcej hałasu, jak wygody. Pamiętam kasowniki, przy użyciu których trzeba było siły użyć. A jak elektroniczne weszły, pasażerowie nie wiedzieli, jak je ugryźć. A ludzi ile wtedy jeździło. 

Bywa i miło, i śmiesznie

Głos lektora informującego o kolejnych przystankach: "Linia G, kierunek Sidorska". W autobusie wybucha śmiech. Bo nazwa ulicy wymawiana jest bez zmiękczenia głoski "s": nie śidorska, tylko si-dorska. – Fajne to jest. Bo wywołuje pozytywne reakcje. Miło, gdy pasażerowie się uśmiechają – mówi pan Mirek. – Miło jest też gdy mówią "dzień dobry" i "do widzenia". A to zdarza się coraz częściej. A że niektórzy nie mówią? Dla mnie to rzecz też niebudząca zdziwienia. W końcu każdy z nas ma czasem gorszy dzień.  

Kamila Kolęda


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Just ask 07.11.2017 02:27
A jak się dostać na kierowcę do tego państwa w państwie? Firma tylko dla ludzi po znajomości

BUSOMAT PL 06.11.2017 16:11
Autobus to najlepszy środek transportu

Reklama
Reklamadotacje rpo
KOMENTARZE
Autor komentarza: Dajcie SpokójTreść komentarza: Taaa specjalny zespół od naganiania spragnionych wolności ludzi do głosowania na prezydenta konkretnej partii "bo inaczej nie zorganizujemy czytania ustawy, bo nam się wydaje że obecny prezydent odrzuci" Śmiech na sali.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 18:02Źródło komentarza: Bliżej legalizacji marihuany w Polsce? Zajmą się tym Petru i JachiraAutor komentarza: c ytTreść komentarza: A krowy? Szczepić krowy, są większe od psa i kota. To o wiele więcej obywatela, na statystyczny przypadek zakaźny. Przyznajcie się, nie zrzucaliście kostek, na Stado?Data dodania komentarza: 21.11.2024, 16:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: ccytTreść komentarza: Za 30mln, to da się rzekę kupić ... do jakiegoś morza, niekoniecznie Bałtyku, bo tam, to już wiecieData dodania komentarza: 21.11.2024, 16:54Źródło komentarza: Radni miejscy zdecydują czy przyjmą gminne ściekiAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama