Rajd zorganizowała Gmina Tuczna.
– Jest to jedno z wydarzeń w ramach projektu „Polsko – białoruskie spotkania kultur pogranicza”, realizowanego w ramach Programu Polska-Białoruś-Ukraina. Jego celem jest propagowaniem naszego dziedzictwa kulturowego, zanikających dawnych tradycji i zwyczajów. Chcieliśmy również pokazać szlaki turystyczne z najważniejszymi zabytkami i atrakcjami, które mogłyby zachęcić turystów do odwiedzenia naszego regionu, który ma ogromny potencjał – wyjaśnia wójt, Zygmunt Litwiniuk.
Piątek z Kraszewskimi
Grupa 15 cyklistów z różnych części Polski wyruszyła w trasę w piątek, 7 lipca z Matiaszówki. Stamtąd udała się przez Lipinki, Wygnankę do Romanowa. Tam miała możliwość zwiedzenia z przewodnikiem Muzeum J.I. Kraszewskiego.
Na turystów czekała też nie lada niespodzianka. W otoczeniu starych drzew i murów specjalnie dla nich gotował znany restaurator, Jarosław Uściński. Kucharz przygotował dania z młodego ziemniaka. – Aby urozmaicić trasę, wróciliśmy do Matiaszówki przez Kalichowszczyznę, Mazanówkę, Żuki i Władysławów i Międzyleś. Po drodze zobaczyliśmy pomnik zbudowany w setną rocznicę odzyskania przez Polskę niepodległości, który znajduje się w Kalichowszczyźnie – opowiada kierownik rajdu, Mirosław Waniek. W sumie rowerzyści przejechali tego dnia ok. 50 km. Cykliści nocowali w Osadzie Matiaszówka. Pierwszego wieczoru uczestnicy rajdu mogli się lepiej poznać przy ognisku z kiełbaskami.
Sobota u Sapiehów
– Drugi dzień był równie intensywny jak pierwszy, jeśli chodzi o liczbę przejechanych kilometrów. Pokonaliśmy trasę liczącą ok. 60 km. Wyruszyliśmy z Matiaszówki i przez Międzyleś, Leniuszki, Olszankę i Dobromyśl dotarliśmy do Kodnia – zaznacza kierownik rajdu. – Kodeń to piękna miejscowość, do której co roku pielgrzymują tysiące osób. Obejrzeliśmy jeden z najstarszych sanktuariów maryjnych w Polsce – Sanktuarium Królowej Podlasia. Zwiedziliśmy też Kalwarię Kodeńską, pozostałości zespołu zamkowego Sapiehów, pałac Sapiehów „Placencja” z XVIII w. – opowiada przewodniczka rajdu, Beata Sorbian. Turyści zobaczyli też kaplicę cmentarną św. Wawrzyńca z 1703 r. w., cerkiew prawosławną z XX w. oraz dzwonnicę, która jest pozostałością po nieistniejącej cerkwi unickiej. Z Kodnia cykliści udali się przez Okczyn do Kostomłotów, gdzie znajduje się jedyna na świecie parafia neounicka pw. św. Nikity Męczennika. O historii parafii opowiedział tamtejszy ksiądz. Na noc uczestnicy rajdu wrócili do Matiaszówki, aby móc wypocząć przed ostatnim dniem rajdu. Zanim jednak cykliści udali się na spoczynek, wzięli udział w warsztatach tkactwa. Rozmowy pod niebem pełnym gwiazd trwały zaś do późnych godzin.
Niedziela w miejscowości Brodaczy
– Trzeciego dnia udaliśmy się przez Krzywowólkę, Zańków Jabłeczną do Sławatycz. Zatrzymaliśmy się w Jabłecznej. Obejrzeliśmy klasztor św. Onufrego, który prawdopodobnie powstał w XIII w. Tuż przed wjazdem na teren przyklasztorny rośnie dąb, na którym wierni zawieszają symbole religijne, zachwycić mogą też przyklasztorne budynki znajdujące się nad samym brzegiem Bugu. W Jabłecznej jest też kościół pw. Przemienienia Pańskiego. To dawna cerkiew unicka z 1750 r. zamieniona na prawosławną w II połowie XIX w. i drewniana plebania z 1930 r., a także dawna szkoła parafialna z końca XIX wieku – podkreśla przewodniczka rajdu.
Dodaje, że kolejnym punktem na mapie rowerzystów była Hanna. – Po drodze skręciliśmy na Mościce Dolne, gdzie przy drodze stoi wystawa fotografii przedstawiająca przesiedlenia potomków olędrów zamieszkujących wsie Mościce Dolne i Górne. Autor fotografii, Antoni Chorąży przybliżył cyklistom historię tych ludzi – opowiada Beata Sorbian. Chwilę wytchnienia rowerzyści mieli w Sławatyczach, gdzie w altanie, na łonie natury i w towarzystwie Bugu mogli smakować dania przygotowane przez Spółdzielnię Socjalną w Tucznej „Wspólna Chata”. Sławatycze to nie tylko Bug. To także murowana cerkiew prawosławna pw. Opieki Matki Bożej z początku XIX wieku oraz neorenesansowy kościół pw. Matki Boskiej Różańcowej z lat 1913-1919. Turyści usłyszeli też o pięknej i unikatowej tradycji sławatyckich Brodaczy.
Miejscem, które zachwyciło turystów, była Hanna. To tam znajduje się drewniany kościół zbudowany w I. poł. XVIII w. jako cerkiew unicka. Obecnie to kościół parafii rzymskokatolickiej pw. św. Apostołów Piotra i Pawła. W kościele jest obraz Matki Bożej Miłującej. Wizerunek przybył tutaj za sprawą flisaków, którzy spławiali towary z Ukrainy do Gdańska. Podobno za sprawą obrazu Matki Boskiej Hanneńskiej dochodziło do uzdrowień. – Po cerkwi odprowadził nasz proboszcz – opowiada kierownik rajdu i dodaje, że trzeciego dnia udało im się przejechać ok. 70 km.
Uczestnicy rajdu są zadowoleni ze wspólnie spędzonego czasu. – Takie wydarzenia są bardzo potrzebne. Poznaliśmy nowe osoby, zawiązały się znajomości na dłużej. Z wieloma osobami wymieniłam się numerami telefonów – zaznacza Beata Sorbian. – Południowe Podlasie jest piękne, wciąż nieodkryte. Na pewno po rajdzie czujemy niedosyt i chcemy tu wrócić. To był piękny czas odpoczynku i poznawania wielokulturowości tego regionu – dodaje uczestniczka rajdu.
- Z Międzyrzeca na Bali. Uczniowie LO wsparli kolegów z Indonezji
- Specjały z nadbużańskich ziół i koncerty zespołów ludowych
- Gigantyczny mandat za przekroczenie prędkości. Na hulajnodze [VIDEO]
- Przywłaszczył samochód byłej żony i schował go w krzakach
- Ludzie z pasją: Każda z tabliczek ma swoją własną historię
Napisz komentarz
Komentarze