Dyżurny parczewskiej komendy policji dostał informację od policjantów z województwa zachodniopomorskiego o zaginięciu 40-letniej obywatelki Ukrainy. Jej zaginięcie zgłosiła zaniepokojona koleżanka kobiety.
Jak relacjonowała, 40-latka w sobotę 22 lipca po godzinie 21:00 wsiadła do pociągu relacji Sławno – Lublin i od tamtej pory nie można nawiązać z nią żadnego kontaktu. Zaginiona miała mieć przesiadkę na dworcu kolejowym w Parczewie. Pomimo prób kontaktu jej telefon milczał, choć numer cały czas był aktywny.
26 lipca ktoś w końcu odebrał telefon. Nie była to jednak 40-latka.
– Odebrał mężczyzna, z którym było trudno dojść do porozumienia. Potwierdził, że zaginiona kobieta przebywa u niego w domu. Ustalono tylko cząstkowe dane i informacje, które w zupełności wystarczyły parczewskiemu dyżurnego na wyciągnięcie odpowiednich wniosków oraz ustalenie miejsca, w którym może przebywać zaginiona obywatelka Ukrainy – relacjonuje sierżant sztabowy Ewelina Semeniuk, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Parczewie.
Skierowany pod ustalony adres patrol zastał mężczyznę i kobietę. Po jej wylegitymowaniu okazało się, że to poszukiwana 40-latka. – Kobieta oświadczyła, że przyjechała na zbiór pomidorów do jednej z plantacji na terenie Parczewa. Kiedy wysiadła na dworcu PKP nie wiedziała, w którą stronę ma się udać. Traf chciał, że na swojej drodze napotkała 55-latka, który zaoferował swoją pomoc. Oboje udali się do jego miejsca zamieszkania – opisuje rzeczniczka parczewskiej komendy.
Dodaje, że w związku z tym, że kobieta nie znała nikogo w mieście, nie miała gdzie przenocować, postanowiła zostać u nowo poznanego mężczyzny. Niestety jednak o swoich planach nie poinformowała nikogo bliskiego. Dodatkowo w rozmowie z policjantami oświadczyła, że na chwilę obecną ma zamiar zamieszkać u nowego znajomego, ale nawiąże kontakt z najbliższymi.
CZYTAJ TAKŻE:
Napisz komentarz
Komentarze