W połowie lipca mama Wiktorka, którego walkę o leczenie w klinice w USA obserwujemy niemal od początku, poinformowała, że syn wreszcie poleci do USA. Wylot zaplanowano na 3 sierpnia. – Zbiórka środków potrzebnych na pierwszą operację serca Wiktorka oraz transport medyczny do USA trwała ponad rok. Udało się dzięki Waszym ogromnym sercom i dzięki rodzicom śp. Nadii, którzy zdecydowali się przekazać środki ze zbiórki ich córeczki dla Wiktorka. To dzięki Wam już 3 sierpnia lecimy z Wiktorkiem do Stanford w USA na pierwszą z dwóch planowanych operacji serca! – informowała pani Karolina.
Nagły zwrot akcji
Niestety do wylotu za ocean nie doszło.
- Jesteśmy w domu, tydzień przed wylotem Wiktorek się rozchorował i trzeba było wszystko przełożyć. Nowy termin operacji mamy na 24 października pierwsze badania w klinice w Stanford odbędą się 13 października, na datę wylotu jeszcze czekamy ale lot przeważnie odbywa się na tydzień przed pierwszą wizytą w klinice – poinformowała Słowo Podlasia pani Karolina.
Wcześniej na internetowej zbiórce dla Wiktorka zamieściła wpis, w którym opisała obecną sytuację w jakiej się znaleźli. - Termin zabiegu Wiktorka został przesunięty ze względu na zapalenie oskrzeli i przyjmowany antybiotyk przez synka. Jesteśmy po rozmowach z lekarzami z kliniki w Stanford. Aby operacja się odbyła, Wiktor musi być zdrowy przez 4 tygodnie. Warunek ten musi być spełniony ze względu na trudności z oddychaniem, jakie ma obecnie – informuje pani Karolina. Przyznaje, że źle jej z tym, że do zabiegu wciąż nie może dojść. Boi się, ze serce Wiktora nie doczeka zabiegu. Wie jednak, że nie wszystko zależy od chęci i zabiegów rodziny, bliskich i całej społeczności, która wspiera Wiktora w walce o zdrowie.
-Robimy co w naszej mocy, by uchronić synka przed infekcją, ale nie zawsze to wystarczy... Modlę się każdej nocy, by wytrwał i mógł wykorzystać szansę, jaką od Was otrzymał. Szansę na życie... - przyznaje mama Wiktorka.
Było trudno, ale się nie poddali
Rodzina Wiktora z pewnością poradzi sobie z kolejną przeszkodą na drodze do szczęśliwego finału jego leczenia. Łatwo nie było nigdy, bo gdy na początku roku rodzice otrzymali informację, że klinika w USA podejmie się leczenia ich dziecka, zaraz ich szczęście ostudziła informacja, o kwocie, jaką trzeba na to leczenie zgromadzić. Jej koszt wyliczono na 15 mln zł. Ta informacja załamała rodzinę, która fundusze na ratowanie dziecka zbiera od roku. Na tym jednak złe informacje, związane z finansami się nie kończyły, bo niedługo potem rodzina otrzymała wycenę transportu medycznego, jaki jest niezbędny do przewiezienia chłopca do kliniki. – Dostaliśmy wycenę – to dodatkowo ponad 230 000 euro! – pisała wówczas na portalu zbiórki pani Karolina. – Skąd mamy wziąć takie pieniądze, jak je zebrać?! Razem to przecież ponad 16 mln zł! Taka jest cena za życie Wiktorka, a my nigdy nie będziemy w stanie jej sami zapłacić.
Przełom w zbiórce pojawił się w kwietniu, gdy na koncie Wiktora pojawiło się blisko 8 mln zł. To dar rodziców innego dziecka, Nadii, która swojej szansy na leczenie nie doczekała. Jej rodzice postanowili tę szanse przekazać Wiktorowi. Przez kolejne tygodnie rodzina zbierała pieniądze, by licznik zbiórki pokazał kwotę, która pozwoli Wiktorowi wyjechać na pierwszy zabieg. Właśnie tak się stało. I w lipcu wiedzieli już, że w sierpniu będą mogli wyjechać na pierwszą z dwóch operacji zaplanowanych przez klinikę Stanford w ramach leczenia Wiktora. Teraz trzeba znów poczekać.
My nadal zachęcamy do dokonywania wpłat na konto Wiktora na SIEPOMAGA.PL. Historia Wiktora nie zakończy się bowiem po wyjeździe na pierwszą operację. Rodzina musi zgromadzić jeszcze 6 ml zł, by zapewnić chłopcu w przyszłości drugi etap leczenia
Wiktor od urodzenia walczy z wadą serca
Trzyletni obecnie Wiktorek urodził się z wadą określaną HLHS (hipoplastic left heart syndrome), to zespół niedorozwoju lewego serca. Wiktorek żyje praktycznie z połową serduszka. Pierwszą operację chłopczyk przeszedł w pierwszym miesiącu swojego życia. Na oddziale kardiologii Wiktorek przebywał na nim aż do kwietnia 2021 r. W międzyczasie walczył z kolejnym zakażeniem sepsą oraz przeszedł 3 cewnikowania serduszka. Podczas trzeciego cewnikowania doszło do powikłań. Gdy jego stan się poprawił, kolejne miesiące spędził w klinice kardiologii. W tym czasie doszło do kolejnego zakażenia sepsą i dwukrotnych bradykardii serca, przez które Wiktor musiał być reanimowany, co wiązało się z kolejnym pobytem na OIOM-ie. Po ponownym powrocie Wiktorka na oddział kardiologii rodzice usłyszeli, że nie kwalifikuje się do 3 etapu operacji serca, przewidzianego dla jego wady, oraz że krążenie oboczne jest zbyt duże i ryzyko jest zbyt wielkie, by je zamknąć, Wówczas rodzina zdecydowała się na szukanie szans na leczenie za granicą i założenie zbiórki na ten cel.
CZYTAJ:
Napisz komentarz
Komentarze