Sąsiedzi Siemka doglądali jego dorastanie od dnia narodzin. Ich uwadze nie umknął więc fakt, że opiekujący się nim dorosły bocian od pewnego czasu nie wracał do gniazda. Jeden z mieszkańców wsi widział, jak rodzic małego boćka przegrywa walkę z bielikiem. Po dwóch dniach samotnego koczowania w gnieździe, do głodnej i wycieńczonej sieroty została wezwana pomoc. Pracownicy PGE odłączyli z rodzinnego słupa Siemka napięcie, a strażacy z Parczewa za pomocą wysięgnika koszowego sprowadziła nielota na ziemię. Za sprawą Katarzyny Drelich z Fundacji Felis, ptak został przetransportowany pod Lublin. Założycielka lubelskiej organizacji skupia się głównie na pomocy kotom, nie odmawia jednak wsparcia innym zwierzętom w potrzebie. Z Siemkiem na pokładzie przejechała blisko 70 kilometrów, by oddać go pod skrzydła Stowarzyszenia "Szansa dla Bociana".
– W tej chwili Siemek wychowuje się wraz z innymi bocianami na naszym specjalnym monitorowanym gnieździe na stodole – mówi Kamil Piwowarczyk z ośrodka w Kozubszczyźnie. – Jest karmiony dwa razy dziennie, rośnie i ćwiczy skrzydła. Można go obserwować na streamie po wpisaniu w wyszukiwarkę YouTube: „Kozubszczyzna – gniazda na stodole”.
Zdaniem Piwowarczyka bocian z gminy Siemień jeszcze w tym roku wyruszy do Afryki.
– Myślę, że opuści nas jeszcze w sierpniu, może we wrześniu. Za tydzień powinien zacząć już wylatywać z gniazda – opowiada. – Bociany odlatują do końca września, a więc jest szansa, że z grupą naszych podopiecznych już niedługo wyruszy na zimowisko.
W sierpniu wielu ludzi niepokoi się o los bocianów pozostawionych w gniazdach. Założyciel azylu apeluje o dokładne obserwacje, ponieważ w tym okresie ptaki te mają w zwyczaju rzadziej odwiedzać swoje pociechy.
– Młode nie mogą być za ciężkie, dlatego, gdy zbliża się czas sejmików, rodzice ograniczają ich karmienie. Chudsze, zwinniejsze i głodne są bardziej skore do wylotu – mówi Kamil Piwowarczyk i wspomina, że ostatnio przywieziono do nich bociana, którego po kilku dniach musieli odłożyć do gniazda, bo okazało się, że rodzice byli jednak w pobliżu. W przypadku Siemka obserwacja była trafna i nie ma wątpliwości, że został on osierocony.
Bociek z Glinnego Stoku został już zaobrączkowany, dzięki czemu w przyszłości będzie możliwość sprawdzenia, czy wróci do swojego dawnego domu na słupie. W tej chwili w ośrodku „Szansa dla Bociana” przebywa 20 podopiecznych, którzy odzyskują siły po różnego rodzaju wypadkach. Przed 15 sierpnia odleciało drugie tyle. Gdy dopisze pogoda, kilkanaście ptaków, w tym Siemek, będzie stopniowo wyruszało w podróż na Czarny Ląd. W Kozubszczyźnie mieszka również 14 osobników trwale kalekich, które w bocianim azylu dożyją końca swoich dni.
Napisz komentarz
Komentarze