W maju w urzędzie marszałkowskim podpisano umowę na inwestycję w ramach Działanie 6.3 Gospodarka Odpadami RPO WL na lata 2014-2020. Liderem projektu, w którym udział bierze kilka podmiotów z województwa zajmujących się zagospodarowaniem odpadów, jest przedsiębiorstwo w Biłgoraju. Dzięki udziałowi w nim również zakładu spod Radzynia, w Adamkach powstanie inwestycja warta w sumie 38 mln złotych. Powstanie oddzielna hala do sortowania odpadów selektywnie zebranych, w pełni zautomatyzowana i nowoczesna, gdzie część zadań dotychczas wykonywanych przez ludzi, przejmą maszyny. Zakład rozpisał niedawno przetarg na jeden z etapów inwestycji i w tym miesiącu ma wyłonić wykonawcę.
Zakład liczy na rozsądek
– Myślę, że w ministerstwie ktoś musiałby być bardzo nierozsądny, by uniemożliwić rozwój zakładu w Adamkach – mówi Stanisław Jóźwik, przewodniczący zarządu Związku Komunalnego Gminy Powiatu Radzyńskiego, który powołał zakład w Adamkach i zrzesza 20 samorządów.
Skąd obawy o byt tak dobrze rozwijającej się spółki? W ministerstwie rolnictwa leży już bowiem wniosek o odrolnienie części gruntów należących do ZZOK w Adamkach. Bez tego zabiegu gmina Radzyń Podlaski nie może wprowadzić zmian do planu zagospodarowania przestrzennego, które otworzą zakładowi drogę do inwestycji w stworzenie niecki na odpady inne niż niebezpieczne i obojętne. Ta jest natomiast wymagana dla instalacji regionalnych, wpisanych do Wojewódzkiego Planu Gospodarowania Odpadami.
Mieszkańcy liczą na resort
Działalność zakładu w Adamkach od lat budzi jednak niezadowolenie wśród mieszkańców sąsiadujących z instalacją wsi. Gdy do ministerstwa poszło pismo z gminy Radzyń Podlaski w sprawie odrolnienia gruntów zakładu, na których ma powstać niecka, trafiło tam również pismo mieszkańców pobliskich wsi. – Nie mogę powiedzieć co jest w piśmie. Wysuwamy tak jednak bardzo poważne argumenty przeciw rozbudowie zakładu. Prosimy także o postępowanie zgodnie z ustawą o ochronie ziemi i nieodralnianiu gruntów rolnych III klasy na potrzeby wysypiska – mówi Maria Zając, mieszkanka Paszk Małych.
Mieszkańcom pobliskich wsi chodzi nie tylko o ochronę ziemi, ale również, jak od lat mówią, o własne zdrowie. Wciąż skarżą się na odór, który co pewien czas nie pozwala im normalnie funkcjonować i jak powtarzają, jest źródłem chorób. – W poniedziałek, 6 listopada smród budził ludzi o 4.00 nad ranem. Wzywaliśmy kontrolę z Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska. Tak się nie da dłużej żyć – mówi Maria Zając.
Smrodu ma nie być
Stanisław Jóźwik zna wszystkie argumenty przytaczane przez przeciwników rozwoju zakładu w Adamkach. Zapewnia jednak, że uciążliwości związane z jego funkcjonowaniem zmaleją wraz z unowocześnianiem zakładu.
Unijne dofinansowanie przedsięwzięcia, które właśnie realizuje ZZOK wynosi 68 procent kosztów kwalifikowanych netto. Resztę dołoży zakład z dochodów własnych. – Niestety za własne pieniądze trzeba też będzie pobudować nieckę, gdy już będziemy mogli ruszyć z inwestycją. Liczymy, że to kosz około 4,5 mln zł. Albo zapłaci za to zakład, albo sfinansują to samorządy zrzeszone w związku. Na tę inwestycję nie pozyskamy już funduszy z unii. Okazja była, ale wcześniej – dodaje Jóźwik.
Więcej przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa, nr 46
Joanna Danielewicz
Napisz komentarz
Komentarze