Trener Marcin Stefaniec zapowiadał przed wyjazdem do Wrocławia, że lekko nie będzie. Miła rację. W 7 minucie gospodarze po trzech trafieniach z rzędu wyszli na prowadzenie 4:1. Gra od tego momentu była bardzo wyrównana. W zasadzie na bramkę Śląsk, zaraz trafieniem odpowiadali Akademicy. W ostatnich sześciu minutach pierwszej połowy AZS nie trafił ani razu do bramki Śląska. Gospodarze za sprawą Huberta Korneckiego i Konrada Cegłowskiego zdobyli dwie bramki i na przerwę schodzili prowadząc 15:10. Gdy w 32 minucie Cegłowski zdobył szesnastą bramkę dla wrocławian było jasne, że wygrać we Wrocławiu będzie bardzo ciężko. Mimo to AZS nie ustawał w atakach i już 34 minucie odrobił połowę strat przegrywając 13:16. W 48 minucie było już tylko 23:21 dla Śląska po bramce Bartosza Warmijaka. Niestety od tego momentu Śląsk trafia siedem razy, a bialczanie tylko trzy (Kamil Kozycz dwa i z karnego Bartłomiej Mazur). Dwa ostatnie trafienia w tym meczu należą do AZS, co powoduje, że zmniejsza się rozmiar porażki. W sobotę do Białej przyjedzie beniaminek z Ciechanowa i trzeba powetować sobie dwie ostatnie porażki. Łątwo jednak być nie powinno bo Jurand jest drugi w tabeli.
Śląsk Wrocław Handball - AZS AWF Biała Podlaska 30:26 (15:10)
Śląsk: Dytko – Cegłowski 9, Gądek 5, Tórz 4, Cepielik 3, Famulski 3, Kornecki 2, Granowski 1, Majewski 1, Przybylski 1, Ramiączek 1, Kołodziejczyk, Królikowski, Mucha. Kary: 10 min.
AZS AWF: Kwiatkowski, Makowski, Adamiuk – Antoniak 4, Kozycz 4, Mazur 3, Tarasiuk 3, Wierzbicki 3, Grzenkowicz 2, Reszczyński 2, Warmijak 2, Wojnecki 2, Kandora 1, Baranowski, Lewalski, Wójcik. Kary: 14 min
PRZECZYTAJ TAKŻE:
Napisz komentarz
Komentarze