Obraz został znaleziony w ubiegłym roku na strychu plebanii. Najprawdopodobniej pochodzi z radzyńskiej, drewnianej cerkwi unickiej. Jego wymiary wskazują, że mógł się znajdować w bocznym ołtarzu. Rosjanie rozebrali unicką cerkiew około 1878 r., a w jej miejscu wybudowali w 1882 r. murowaną cerkiew prawosławną. Ta w 1920 r. została przekazana miastu, a trzy lata później – parafii katolickiej (Świętej Trójcy) w Radzyniu. Do 1944 r. mieścił się tu kościół pw. św. Jerzego. Świątynia rozebrana została po II wojnie światowej, z powodu znacznych uszkodzeń. Materiały z rozbiórki posłużyły do budowy plebanii przy kościele Św. Trójcy. Czy w tym czasie przeniesiono tam również zachowany po likwidacji unickiej cerkwi obraz?
– Wciąż zagadką pozostaje, jak obraz św. Mikołaja znalazł się na terenie parafii. Mamy natomiast podejrzenia, że po likwidacji cerkwi unickiej, wisiał w cerkwi prawosławnej. Niestety nie mamy żadnych zdjęć wnętrza tej świątyni. Nie wiemy więc dokładnie, jakie jeszcze obrazy znajdowały się w środku.– opowiada ks. Andrzej Kieliszek, proboszcz parafii Świętej Trójcy.
Na razie radzyńska parafia będzie się cieszyć odświeżonym wizerunkiem św. Mikołaja. Obraz przedstawia starszego mężczyznę z siwą, poskręcaną brodą, o dużych, wyrazistych, łagodnych oczach, ubranego w bujną szatę liturgiczną, przypominającą biskupią. O przynależności obrazu do obrządku wschodniego świadczy choćby fakt, że na biskupim pastorale, który dzierży duchowny z obrazu, zwieńczeniem jest głowica w kształcie dwóch wyginających się w górę węży. Takich używają biskupi właśnie tego obrządku.
Prace konserwatorskie przeprowadzili specjaliści z muzeum w Kozłówce. Ich całkowity koszt to 18 tys. 770 zł, z czego połowę parafia pozyskała z dotacji celowej z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie.
Autor wizerunku nie jest znany. Po przeprowadzonych pracach renowacyjnych nie ma już jednak żadnej wątpliwości, że to oryginał z XVIII wieku. – Wiemy na pewno, że obraz nie został przemalowany i że nie jest żadną kopią. – zaznacza ksiądz Kieliszek.
Więcej przeczytacie w Radzyńskim wydaniu Słowa, 28 listopada
Joanna Danielewicz
Napisz komentarz
Komentarze