Riad Haidar, postanowieniem prezydenta Rzeczpospolitej Andrzeja Dudy, za wybitne zasługi w działalności publicznej i społecznej pośmiertnie został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Order, w imieniu prezydenta, na ręce syna zmarłego, Kamila Haidara przekazał doradca prezydenta Dariusz Dudek.
Ks. mitrat Andrzej Pugacewicz proboszcz cerkwi pw. Św. Cyryla i Metodego w Białej Podlaskiej przyznał, że od dnia śmierci czyli od 25 maja nie przestaje myśleć o doktorze Riadzie Haidarze. – Znaliśmy się osobiście, ale czy można poznać osobowość tak bogatą i złożoną? Jest tu wśród nas mnóstwo osób. Najbliżsi, rodzina, długoletni pracownicy i przyjaciele, którzy lepiej poznali Riada Haidara. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że pochwalam jego filozofię życia. Jego osoba od dawna mnie fascynowała i imponowała. Z powodu przykładnego życia dr Haidar pozostał w moim sercu jako osoba bliska i droga – podkreślił ks. mitrat Andrzej Pugacewicz.
Zaznaczył, że pomagał wielu ludziom, nie tylko rodzinie. – O sobie mówił, że jest jak orzeł: „Lubię działać, walczyć, nawet poszarpać skrzydła w czasie lotu, ale zawsze wracam do gniazda, do domu”. Przywiązanie do rodziny, to rys mentalności bliskowschodniej i taki był Riad Haidar. Został lekarzem bo w ten sposób, jego zdaniem, można być najbardziej pomocnym i użytecznym – podsumował ks. proboszcz.
Podczas uroczystości pogrzebowych, o swoim ojcu tak mówił Kamil Haidar. – Śmialiśmy się, że tata miał trzydzieści parę tysięcy dzieci, bo tak was wszystkich traktował – zauważył Kamil Haidar.
Przypomniał, że dla dr Haidara nie liczyło się czy ktoś jest biedny czy bogaty, wpływowy czy skromny. – Liczyło się to, nie kto przychodzi, ale z czym – zaznacza. Wyjaśnił, że na uroczystości pogrzebowej, przy wejściu do cerkwi ustawiono serce, z karteczkami, które zostawili dr Haidarowi pacjenci i ich rodzice, kiedy musiał odejść ze szpitala. – Kiedy przygotowaliśmy, zobaczyłem tablicę z karteczkami, dopiero wtedy się w nie wczytałem. „Dziękujemy Doktorze, dziękujemy Wujku, dziękujemy Dziadku, 800 gram, 1800 gram”. Kiedy przyjeżdżałem do Białej Podlaskiej by z tatą załatwiać sprawy czy robić zakupy, spotykaliśmy jego pacjentów. Jest ich wielu. Niejednokrotnie zdarzyło się tak, że stawał przed nami np. młody mężczyzna i mówił: „Dzień dobry Doktorze, dziewiętnaście lat temu uratował mi Pan życie, z całą rodziną jesteśmy Panu wdzięczni” – podkreślił Kamil Haidar.
Dr Riada Haidara żegnali wiosną tego roku przyjaciele i bliscy współpracownicy, m.in. Adam Wiczuk. – Drogi przyjacielu nie znam nikogo, kto mieszkałby w sercach tak wielu osób. Dziś przyszedłem oddać ci hołd, a także podziękować za dobro, które od ciebie otrzymałem. Obecność każdego z nas, smutek, który nas ogarnia jest wyrazem wdzięczności. Nigdy nie odpoczywałeś, nie miałeś na to czasu, ani miejsca w swoim kalendarzu. Każdą chwilę wypełniałeś pomocą innym osobom. Zawsze podkreślałeś, że najpierw jesteś lekarzem, a sprawy twoich małych pacjentów były najważniejsze – podkreślił przyjaciel.
Napisz komentarz
Komentarze