Orlęta Radzyń Podlaski – Wiślanie Jaśkowice 0:1 (0:1)
Bramki: Radwanek 36
Orlęta: Bartnik – Duchnowski, Cassio, Kotko, Krashnevskyj, D. Rycaj (46 Ostrovskyj), Piotrowski (68 Korolczuk), Szczypek, K. Rycaj, Szczygieł (80 Malec), Balicki.
Wiślanie: Ropek - Bociek, Lewiński, Nowakowski, Wiśniewski (65 Jaklik), Rakowski, Dynarek, Krasuski (77 Tetych), Marszalik (77 Kuczak), Radwanek (89 Leszczyński), Cholewa (65 Adisa)
Żółte kartki: Kotko, Krasnevskyj, Szczygieł – Ropek 2, Dynarek, Tetych
Czerwona kartka: Ropek 85 (druga żółta)
Mimo, że bramkarz gości miał fatalny dzień, sprokurował rzut karny i dostał czerwoną kartkę, to Orlęta zeszły z boiska pokonane. Nie zdobyły bramki i przedłużyły swą fatalną passę meczów bez wygranej u siebie do dwunastu spotkań. Przed meczem radzynian osłabiły kontuzje. Problemy zdrowotne ma Patryk Szymala i nie mógł zagrać. Drugi nieobecny w sobotę Piotr Zmorzyński w tej rundzie już nie zagra. Czeka go operacja i rekonwalescencja. W pierwszej połowie mimo przewagi optycznej radzynianie nie grali najlepiej. W 36 minucie po stracie i błędach w obronie Orląt Błażej Radwanek pokonał Igora Bartnika strzałem po słupku. W drugiej połowie obraz gry uległ zmianie. Radzynianie ożyli i próbowali odrobić stratę jednej bramki z pierwszej połowy. W 71 minucie byłą idealna okazja ku temu. Denis Ostrovskyj w polu karnym Wiślan został sfaulowany przez bramkarza gości Sebastiana Ropka. Poszkodowany został wykonawcą karnego, ale niestety Ropek zrehabilitował się za faul i go obronił. Chwilę później po rzucie rożnym uderzona przez jednego z radzynian piłka odbiła się od zewnętrznej strony słupka i wyszła na aut bramkowy. W 85 minucie pomocną dłoń do radzynian ponownie wyciągnął Ropek. Bramkarz Wiślan zdaniem sędziego grał na czas przy wprowadzeniu piłki do gry za co ujrzał drugą żółtą kartkę i musiał opuść plac gry. Między słupkami bramki gości pojawił się wprowadzony za strzelca bramki Arkadiusz Leszczyński. Orlęta atakowały ale skończyło się na kilku wrzutkach w pole karne. Komplet punktów pojechał do Jaśkowic.
Tomasz Złomańczuk, trener Orląt Radzyń Podlaski
- Mecz był taki w którym trzeba było przynajmniej zremisować. Los dał nam karnego którego nie wykorzystaliśmy. Kto wie czy jakby padła bramka to nie poszlibyśmy za ciosem i przerwali tą fatalną passę u siebie. Okazja będzie w tej rundzie jeszcze jedna z Chełmianką. Liczę na powrót Szymali. Mam nadzieje, że poczynione zabiegi medyczne mu pomogą i w tym roku wybiegnie jeszcze na boisko. To prawdziwy kapitan z krwi i kości mimo urazu i nie możności gry był dziś z z nami na ławce chociaż nie miał szans wejść na boisko. Gorzej sprawa ma się z Zmorzyńskim. Moim zdaniem zdrowie zawodników jest najważniejsze a my musimy sobie radzić z absencjami. Za tydzień w Krakowie lekko nie będzie. Skoro jednak straciliśmy punkty u siebie to trzeba na wyjeździe nadrobić. Co jak co ale właśnie punkty potrzebne nam są na wagę złota.
WYNIKI I TABELA III LIGI GRUPY IV
PRZECZYTAJ TAKŻE:
- Piąta porażka u siebie z rzędu
- Wielką różnicę zrobił Kalita
- Sportowy rozkład jazdy
- Brydż w Makulaturze
- Sukcesy młodych akrobatów
Napisz komentarz
Komentarze