– Danuta ma przemożną chęć dzielenia się swoimi emocjami, przeżyciami, intuicją, robi to za pomocą słowa pisanego bądź malarstwa. Malarstwo jest minimalistyczne, czyli ogranicza się do określonej liczby kolorów – mówiła Joanna Tymoszczuk, starszy specjalista ds. pracy środowiskowej BCK. Dodała, że liczy się, co w danej chwili artystka czuje, co chce przekazać, czy radość, czy smutek, czy obawę. – Są to portrety kobiety, myślę, że w dużej mierze są to autoportrety – zauważyła Joanna Tymoszczuk.
– W smutnym dla mnie okresie, chciałam przede wszystkim sobie wnieść, do mojego wnętrza pozytywną energię. Zastanawiałam się, co chciałabym przekazać mojej publiczności. Kim w ogóle jestem. Dlaczego jestem w takim miejscu, jak do tego miejsca doszłam i co odkryłam. Jestem mamą, babcią, wieloma jeszcze innymi osobami. Nie znoszę szufladkowania, dlatego mówię dziś, że nie jestem malarką, nie jestem poetką, ale jestem osobą która poszukuje prawdy we wszystkim – wyznała Danuta Koszołko. Wskazała, że na pewno jest kobietą. – W swoich pracach przekazałam energię kobiecą, energię różu bo jest to najwyższa wibracja miłości. Udało mi się do swojego wnętrza wprowadzić właśnie taką energię. Dwa dni temu, kiedy byłam bardzo zmęczona, bo kilka nocy malowałam, wyszłam na balkon. Zobaczyłam wtedy szare niebo, było mi bardzo smutno. Nagle cud! Pojawia się róż, płynie do mnie bardzo dużo energii różu, a niebo staje się różowe. Ze wzruszenia i radości rozpłakałam się – opowiadała.
Podkreśliła też, że to skłoniło ją do refleksji, że cały wszechświat jej sprzyja, nie tylko przyjaciele licznie zgromadzeni na wystawie. – Tę energię Stwórcy wszechświata chcę wam dziś przekazać – podsumowała.
Danuta Koszołko przekazuje też, że na wystawie pokazuje nowe prace, które specjalnie na to wydarzenie przygotowała. – Dwie prace są odrobinę starsze, cały proces tworzenia wystawy trwał długo bo rok, a samo malowanie zajęło mi trzy miesiące, kilka prac powstało w ostatnim tygodniu przed wystawą – wyjaśnia Danuta Koszołko. Dodaje, że wszystkie prace łączy jedno – inspiracją były kobiety. Zaznacza też, że w czasie malowania towarzyszyła jej muzyka znanych artystów – mężczyzn. – Prace łączy kolor, miłość do człowieka. Odkryłam, że sama jestem kobietą, stąd pojawił się na obrazach pudrowy róż. Poza tym, że jestem mocną kobietą, silną, co wynika z moich doświadczeń. Jednak, drzemie we mnie też słaba istota, która potrzebuje zewnętrznego impulsu, wsparcia, delikatności, miłości – tłumaczy. Wskazała, że przez wystawę chciała przekazać radość i miłość, której brakuje na Ziemi.
Napisz komentarz
Komentarze