Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 19:56
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

Konstantynów: tu seniorzy czują się jak w domu

Seniorzy z gminy Konstantynów oficjalnie zakończyli projekt „Strefa Aktywnego Seniora”, ale, jak sami podkreślają, to dopiero początek ich aktywności. Ostatnie miesiące pokazały, że uczestnictwo w klubie seniora, to tak naprawdę odkrywanie siebie w byciu z drugim człowiekiem.
Konstantynów: tu seniorzy czują się jak w domu
Seniorzy z gminy Konstantynów oficjalnie zakończyli projekt „Strefa Aktywnego Seniora”, ale, jak sami podkreślają, to dopiero początek ich aktywności

Autor: Justyna Lesiuk-Klujewska

Seniorzy w gminy Konstantynów oficjalnie zakończyli projekt „Strefa Aktywnego Seniora”, ale, jak sami podkreślają, to dopiero początek ich aktywności. Ostatnie miesiące pokazały, że uczestnictwo w klubie seniora, to tak naprawdę odkrywanie siebie w byciu z drugim człowiekiem.

Projekt trwał od lutego 2022 r. do końca października 2023 r. 

– W tym czasie seniorzy wzięli udział w różnych zajęciach, m.in. ruchowych, teatralnych, prozdrowotnych, komputerowych, artystycznych oraz warsztatach fotograficznych. W ramach projektu odbyły się też spotkania z psychologiem i radcą prawnym. W zajęciach wzięło udział 30 osób powyżej 50. roku życia. Dzięki dotacji wyremontowaliśmy, w pełni wyposażyliśmy i dostosowaliśmy do osób z niepełnosprawnością budynek po dawnym przedszkolu – wyjaśnia kierownik klubu, Agnieszka Kasperuk.

Nie chcemy zwalniać tempa
 

– Spotykaliśmy się codziennie. Frekwencja dopisywała z wielu powodów. Jednym z nich była różnorodność zajęć. Na wspólnych spotkaniach i gotowaliśmy, i przygotowywaliśmy dekoracje, i ćwiczyliśmy, i rozmawialiśmy z policjantem, strażakiem, i robiliśmy zdjęcia i wiele innych ciekawych rzeczy. Byliśmy też w Krakowie, Elblągu, Augustowie – opowiadają seniorzy. Dodają, że raz w miesiącu wyjeżdżali do kina do Białej Podlaskiej. Bywali też w teatrze w Lublinie. Przyznają, że to był pozytywny i intensywny czas w ich życiu i nie wyobrażają sobie po zakończeniu projektu „zwolnić tempa”.

Zdjęcie w stylu retro wykonane w ramach zajęć "W obiektywie" prowadzonych przez Katarzynę Kusznerczuk. Fot. Klub Seniora w Konstantynowie

Te zajęcia nie były zwykłym spędzeniem czasu poza domem. To coś więcej. Proszę zrozumieć, że wielu członków klubu to osoby samotne. Są to głównie wdowy. Dzieci dorosły, wyprowadziły się z domu, mają swoje życie. A nam zostały „cztery ściany”. Potrzebujemy kontaktu z drugim człowiekiem – wyznaje Henryka Morchonowicz. – A my tu się zżyliśmy. Mieliśmy biesiady międzypokoleniowe, świętowaliśmy jak rodzina, kiedy ktoś miał urodziny lub imieniny, cieszyliśmy się z czyjegoś sukcesu, płakaliśmy z kimś w nieszczęściu. To jest największy sens bycia w klubie seniora. Odkrywanie siebie w byciu przy drugim człowieku – zaznacza Henryka Morchonowicz.

Małżeństwo Jan i Berrnadetta Janczukowie podkreślają z kolei, że uczestnictwo w klubie to było dla nich coś nowego. – Do tej pory każdy miał pracę, dom, dzieci, byliśmy młodsi. Potem przeszliśmy na emeryturę i wolny czas trzeba było jakoś zapełnić, ale nie wiedzieliśmy do końca jak. Kiedy zapisaliśmy się do klubu seniora w Konstantynowie, nasz harmonogram dnia był jasno określony: wstajemy rano, szykujemy się, zamykamy dom i jedziemy do klubu. Spędzamy tam kilka godzin. Mamy zajęcia dla ciała i ducha, ciepły posiłek w międzyczasie, potem wracamy do domu – opowiadają Jan i Berrnadetta Janczukowie.

Obudzili swoją kreatywność
 

Seniorzy chętnie brali udział w warsztatach prowadzonych przez Mariana Demczuka. Pod okiem artysty z Łomaz tworzyli minibudowle z drewna.  Ich minikapapliczki, miniżurawie, ministudnie, minihuśtawki czy miniwozy ozdabiają teraz parapety klubu. 

Seniorzy chętnie brali udział w warsztatach prowadzonych przez Mariana Demczuka. Fot. Klub Seniora w Konstantynowie

– Najdłużej robi się wóz. Jest to pracochłonne, bo trzeba dopasować boki i koła, aby całość jeździła. Oczywiście pan Marian nam pomagał. Najpierw trzeba było wystrugać patyczki, potem pociąć je na mniejsze części, a następnie wyszlifować, nawiercić otworki i spasować części, aby ostatecznie przymocować je klejem – tłumaczy Józef Romaniuk. – A najszybciej udało nam się wykonać ule i koszyczki. Zrobiliśmy też kapliczki. Z parku przynieśliśmy pień, z którego trzeba było zrobić grotę. I tak się „kombinowało”. Dekorowaliśmy nasze kapliczki mchem, kamyczkami, obrazkami, papierowymi kwiatuszkami – dodaje mężczyzna.

Marian Demczuk podkreśla, że jest bardzo zadowolony ze swoich podopiecznych. 

– Byłem zaskoczony tak dużym zainteresowaniem moimi zajęciami ze strony seniorów. Frekwencja była na szóstkę. Współpraca nam się bardzo dobrze układała. Wykonaliśmy dużo pięknych rzeczy. Seniorzy są zdolni, bardzo się starali – mówi instruktor.

Seniorzy z gminy Konstantynów mają wielkie serca i chętnie pomagają innym. W tym roku wzięli udział w kilku akcjach charytatywnych na rzecz lokalnej społeczności. Na przykład 1 października wsparli dzieci z Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Konstantynowie. Upiekli ciasta i sprzedawali je po każdej mszy św. na parkingu przed kościołem parafialnym. Pieniądze ze zbiórki przekazali na szafki do szatni. 

– Dzięki taki akcjom czujemy się potrzebni. Czasem odwiedzają nas najmłodsi. Wtedy robimy coś razem i dostajemy skrzydeł. Oni uczą się czegoś od nas, a my od nich – przyznaje seniorka, Katarzyna Zalewska.

Wesele w Kozieradach
 

Seniorzy podsumowali projekt w wyjątkowy sposób. 24 listopada w Gminnym Centrum Kultury w Konstantynowie wystawili sztukę  „Wesele w Kozieradach”. Wielu z nich wystąpiło na scenie po raz pierwszy. Spektakl powstał w oparciu o wspomnienia mieszkańców gminy Konstantynów. Aktorzy przygotowywali się pod okiem instruktora zajęć teatralnych Łukasza Wędy. Widowisko zgromadziło liczną publiczność i okazało się wielkim sukcesem.

    Aktorzy wprawdzie zadebiutowali, ale trzeba przyznać, że spisali się "na medal". fot. Klub Seniora w Konstantynowie

– Kiedy po raz pierwszy ogłosiliśmy rekrutację do projektu, wpłynęło mało zgłoszeń. Potem sytuacja się diametralnie odmieniła, tak że miałam 20 osób na liście rezerwowej, a 30 się dostało. Myślę, że uczestnicy są z udziału z projekcie zadowoleni. Największą popularnością cieszyły się zajęcia rehabilitacyjne – mówi kierownik klubu Agnieszka Kasperuk. – Projekt od 1 listopada nie jest już finansowany ze środków unijnych, a z budżetu gminy. Zajęcia są kontynuowane, ale w mniejszym zakresie. Oczywiście będziemy wnioskować o granty na dalszą aktywizację seniorów, bo potencjał jest ogromny. Warto inwestować w takich ludzi, bo to nasze "perły" – zaznacza.

“Strefa Aktywnego Seniora” to rozwój usług społecznych świadczonych w społeczności lokalnej na terenie gminy Konstantynów poprzez utworzenie Klubu Seniora oraz wypożyczalni sprzętu pielęgnacyjnego, rehabilitacyjnego i wspomagającego, dofinansowany z Europejskiego Funduszu Społecznego w ramach RPO województwa lubelskiego na lata 2014-2020. Wartość projektu to ok. 2 315 000 zł, a dofinansowanie wyniosło ok. 1 950 000 zł.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama