Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców Adam Abramowicz stwierdza, że system, który jest obecnie w Polsce, jest nieefektywny. Odbiega od systemów w innych krajach. - System polega na tym, że przedsiębiorca bez różnicy czy ma dochód czy go nie ma lub kiedy ma stratę, musi zapłacić wysoką stawkę ZUS. W tym roku to 1400 zł miesięcznie, a w przyszłym będzie to 1700 zł - informuje Adam Abramowicz.
Jakie rozwiązania w Niemczech i Wielkiej Brytanii?
Dodaje, że w innych krajach europejskich płaci się składkę w zależności od dochodu. - W systemie niemieckim jest dobrowolna składka dla przedsiębiorców. W systemie angielskim jest niska składka, dla tych którzy mało zarabiają. System w Polsce powoduje, że kolejne setki tysięcy rodzin się zadłuża. W 2013 r. była abolicja na składki ZUS płacone przez przedsiębiorców. Wtedy zauważono, że liczba zadłużonych przedsiębiorców jest tak duża, że jest to problem społeczny. Minęło 10 lat i znowu 210 tys. rodzin jest windykowanych za niepłacenie składek ZUS. Jeżeli dalej ten system będzie istniał, nie będzie zreformowany, to za pięć lat będzie to 300 tys. zadłużonych rodzin - zauważa Adam Abramowicz.
Podkreśla, że jego działalność spowodowała, że kilka partii przyjęło ten postulat do swoich programów. - To Konfederacja, PSL, a ostatnio też PiS mówił, że mój postulat trzeba zrealizować. Czy to będzie wersja jak w Niemczech, to nie wiem. Być może nastąpi modyfikacja - stwierdza Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.
Wyjaśnia też jak widzi swój projekt. - Przedsiębiorca w przypadku dobrowolnego ZUS-u uiszczałby opłatę za NFZ, ale nie płaciłby składki emerytalnej, rentowej i wypadkowej. Przeprowadzałem jako rzecznik badania, z których wynika, że z systemu wyszłoby 50 proc. przedsiębiorców, a 50 proc. by zostało nadal w ZUS-ie. Tych, którzy wyjdą z systemu trzeba byłoby edukować, musieliby wiedzieć, że nie będą mieli emerytury czy renty w razie wypadku. Coś za coś. Ci którzy wyjdą musieliby poszukać prywatnych funduszy emerytalnych albo oszczędzać przez zakup nieruchomości czy odkładnie w innych funduszach. Odpowiedzialność leżałaby w rękach przedsiębiorców - zaznacza.
Projekt już złożony
Projekt ustawy już został złożony przez Konfederację, a politycy z tych ugrupowań, które będą tworzyły rząd obiecali, że zajmą się tą kwestią. - Jakie rozwiązanie zostanie przyjęte nie wiadomo, a myślę, że przyszłym roku nastąpi zmiana systemu - wskazuje Adam Abramowicz.
Zauważa, że może też szybciej zajść zmiana w małym ZUS-ie plus. - To proteza dla tych, którzy mają niskie dochody, nie przekraczające 6 tys. zł miesięcznie i przychody poniżej 120 tys. zł rocznie. Istnieją też inne protezy jak np. dla otwierającego firmę - pół roku bez ZUS-u to tzw. Firma na Próbę. Można też płacić mniejsze składki przez pierwsze dwa lata prowadzenia firmy. Z kolei PSL mówi, że można wprowadzić wakacje od składek, gdy przedsiębiorca ma trudności, ale kto będzie określał czym są te trudności? To spowoduje jeszcze jedną dodatkową protezę. O wakacjach mówiła też Platforma Obywatelska, że raz w roku przedsiębiorcy nie będą płacić ZUS-u. Taka proteza nie daje całościowej zmiany systemu - uważa Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.
Przyznaje, że będzie występował jako rzecznik z postulatami biznesowego środowiska do nowego rządu. - Już w tej chwili zbieram postulaty, oprę się też na obietnicach wyborczych. Na pewno będę się starał, żeby o zmianie systemu cały czas była mowa. Będę zabiegał u polityków, żeby dobre zmiany zostały wprowadzone. Dzięki wprowadzeniu dobrowolnego ZUS-u zostanie więcej pieniędzy w firmach na inwestycje i więcej Polaków będzie mogło bezpiecznie prowadzić swoje biznesy, na czym zyska i budżet i obywatele - mówi Adam Abramowicz.
Wskazuje też konsekwencje zmiany. - Ludzie nie będą się bać otwierać firm, bo nie wpadną w spiralę zadłużenia. Trzeba znaleźć pieniądze w budżecie, kiedy część osób wyjdzie z systemu. Szacuję, że jak 50 proc. przedsiębiorców wyjdzie z systemu będzie to kosztowało 7-8 mld złotych. Z upływem czasu by się to wyrównywało, bo nie byłoby składki, ale nie byłoby też świadczeń. Gospodarka byłaby bardziej elastyczna, a małe firmy mogłby mieć większy dochód - podsumowuje Adam Abramowicz.
Odpowiedzialność przedsiębiorcy
Anna Kuźmicz prowadząca kancelarię ubezpieczeniową w Białej Podlaskiej uważa, że wprowadzenie dobrowolnego ZUS-u dla małych firm to bardzo dobry pomysł. - Pomysł polega na tym, że przedsiębiorcy sami, by decydowali czy chcą płacić ZUS czy nie. Z samym projektem nie wiąże się żadne ryzyko, bo każdy przedsiębiorca jest w stanie podjąć decyzję, czy w danym momencie jest już gotowy, by płacić ZUS czy nie. Tym bardziej, że ZUS dzieli się na różne składki. Składkę zdrowotną i tak przedsiębiorcy by płacili, więc nie byłoby zagrożenia, że w razie potrzeby nie mogliby pójść do lekarza - mówi Anna Kuźmicz.
Dodaje, że korzyścią jest to, że przedsiębiorcy pieniądze, które płaciliby na ZUS mogliby poświęcić na rozwój firmy czy inne potrzeby. - Zazwyczaj to są osoby, które rozpoczynają działalność, czy też są w trudnym momencie. Jak rozmawiałam z przedsiębiorcami, są różne zdania, na temat tego pomysłu - przyznaje. - Jednoosobowym działalnościom jak fryzjer czy kosmetyczka jest ciężko, kiedy muszą przeznaczyć znaczną kwotę na ZUS, a np. nie mają w danych miesiącu dochodu - zauważa Anna Kuźmicz.
Tomasz Furtak jest wodzirejem w Białej Podlaskiej i również popiera pomysł wprowadzenia dobrowolnego ZUS. - Uważam, że powinien zostać wprowadzony dobrowolny ZUS, przynajmniej dla małych przedsiębiorców. System istnieje już w kilku krajach i dobrze się sprawdza - wskazuje Tomasz Furtak. Dodaje, że jest typem wolnościowca, który bierze odpowiedzialność za swoje życie. - Ważne jest by przedsiębiorca samodzielnie mógł dokonać wyboru i zdecydować czy składki społeczne będzie odkładał czy powierzał je państwu - zauważa Tomasz Furtak.
Napisz komentarz
Komentarze