W czerwcu 2017 roku uroczyście otwierano stację kolejową Radzyń Podlaski w Bedlnie Radzyńskim, Wydarzenie było znaczące, bo tym samym po ponad 20 latach osobowy transport kolejowy wrócił na teren powiatu.
Kolejowe okno na świat
W 2017 roku ruch kolejowy został przekierowany na tory wiodące przez Bedlno Radzyńskie na około 2 lata z linii Warszawa-Lublin, która właśnie zaczynała być modernizowana. Już wówczas wszyscy mieli jednak nadzieję, że inwestycja nie powstała tylko na chwilę. – To, że ten peron tu jest, to wyraz przewagi działania nad zaniechaniem – komentował wtedy reaktywację linii Józef Kowalczyk, prezes Stowarzyszenia Ekspertów i Menadżerów Transportu Szynowego, wywodzący się z Brzostówca. Wyrażał wówczas nadzieję, że inwestycja się utrzyma.
W czerwcu tego roku minie siedem lat od otwarcia stacji. Kolej nie wycofała z trasy pociągów, więc cel utrzymania połączeń kolejowych na terenie powiatu radzyńskiego osiągnięto. Niestety przez ten czas nie udało się zorganizować innej, ważnej dla funkcjonowania stacji sprawy. Dworzec do dziś nie jest skomunikowany z miastem Radzyń Podlaski.
Priorytetowe połączenie
Próby stworzenia połączeń autobusowych między stacją PKP Radzyń Podlaski a miastem podjęto już chwilę po uruchomieniu stacji. Już pod koniec czerwca 2017 roku pilotażowe kursy na tej linii otworzył radzyński PKS. Jednak już kilka dni po uruchomienia linii, spółka nie widziała możliwości kontynuowania działalności na tej trasie. – Jeśli nie będzie pasażerów, to nic tu po nas. Dla firmy dzienne utrzymanie tej linii to 150 złotych, licząc tylko koszt pracy kierowcy i paliwo – mówił już w trakcie 10-dniowego okresu próbnego Adam Frączek, prezes radzyńskiego PKS. Prezes osobiście sprawdzał obłożenie na trasie. Po 10 dniach decyzja spółki była taka, że połączeń realizowanych przez PKS na linii Bedlnu dworzec PKP – Radzyń Podlaski DA, nie będzie.
- Powodem jest bardzo niskie zainteresowanie tymi połączeniami, a same kursy generowały bardzo duże koszty – wyjaśniał prezes PKS.
Przez kolejne lata nic się w tym temacie nie zmieniło. Na stacji kolejowej w Bedlnie pociągi stawały i stają, ale przy stacji nie stają autobusy.
Kolejną próbę zmiany tego stanu rzeczy podjął ostatnio radny Jakub Jakubowski. Jesienią ubiegłego roku sondował mieszkańców pod kątem niezbędnych połączeń autobusowych w powiecie.
- Postulat o utworzenie połączenia z dworcem PKP pojawił się dziesiątki razy i na utworzenie tego połączenia położyłem szczególny nacisk – informował radny Jakubowski, składając do starosty postulat o wpisanie do wniosku do Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych na rok 2024, linii autobusowej między dworcem PKP i miastem. Zaznaczył, że połączenie zostanie uruchomione na tej trasie, o ile powiat uzyska na nie dofinansowanie i wyłoni przewoźnika.
Pieniądze dostali, jeździć nie ma komu
Powiat uzyskał dofinansowanie do utworzenia połączenia autobusowego na linii dworzec PKP – miasto Radzyń Podlaski na 2024. Niestety już pod koniec 2023 roku realizacja tego zadania zapowiadała się na mission impossible.
- Nie znalazł się wykonawca na tę linię. Zainteresowani by byli, gdyby w grę wchodziła czterokrotność proponowanej stawki – przyznawał pod koniec grudnia wicestarosta Michał Zając. - Jeśli na początku stycznia nie znajdzie się przewoźnik, nie będziemy mogli tej trasy uruchomić.
Jak dodał, kwota 3,95 za km, to mało atrakcyjna dla przewoźników oferta. Szczególnie na tak krótkiej trasie.
Jak mówił nam radny Jakubowski, na trasie Bedlno dworzec PKP – miasto Radzyń Podlaski potrzeba było przynajmniej 4 połączeń dziennie. Jak wyliczał, łącznie to około 64 km wykonanej trasy dziennie. Jak się okazuje, dla przewoźników uruchamianie linii dla 60 km dziennie, za oferowane przez samorząd dopłaty, nie jest atrakcyjne.
- Dochód dla firm z tego kursu jest dużo mniejszy od kosztów. Odmówiły PKS radzyński i sokołowski, a także prywatni przewoźnicy. Będziemy próbowali podkleić tą trasę pod inne, większe kursy. Bardzo nam zależy, żeby mieszkańcy mieli możliwość dojechania na pociąg i ze stacji do domu – mówi starosta Szczepan Niebrzegowski.
Starosta rozkłada ręce: - Samorząd może zgłosić zapotrzebowanie, pozyskać dotację i zwrócić się do firm przewozowych z ofertą. Nic więcej nie możemy. To co mogliśmy, to zrobiliśmy. Nie ma na ten kurs w tym momencie sensownego rozwiązania. Jeżeli w trakcie roku uda się rozwiązać ten problem, będziemy wnioskować o uruchomienie tej linii, bo nam bardzo zależy – zapewnia starosta Niebrzegowski.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze