Cezary jest podróżnikiem amatorem, kochającym miejsca oderwane od rzeczywistości. Uwielbia pracę w drewnie, swoją pierwszą gitarę stworzył w wieku 16 lat. Dzisiaj coraz poważniej zajmuje się działalnością lutniczą. Jest instruktorem narciarstwa, windsurfingu, survivalu, harcerstwa. Zajmuje się też ratownictwem wodnym. W wolnych chwilach spędza czas majsterkując i tworząc muzykę. Pomaga mu wujek Mariusz, który z zawodu jest meteorologiem a z zamiłowania żeglarzem. Pływa od 35 lat, przez 10 lat organizował spływy kajakowe po rzekach roztocza. Uczestniczył w setkach wypraw różnymi jednostkami pływającymi głównie po rzekach. Jest człowiekiem ze sporym doświadczeniem i bagażem doświadczeń.
A może zbudujemy sobie jacht?
Skąd właściwie wziął się pomysł na to, żeby zbudować drewnianą łódź i wyruszyć nią w niesamowitą podróż? – Było to około 2 lata temu. Powstał wtedy plan budowy łodzi oraz wstępny zarys kilku tras śródlądowych, które chcemy przepłynąć. Mamy czas, ponieważ wujek jest na rencie, a ja właśnie kończę studia. – mówi Cezary Borkowicz, współtwórca projektu.
Trasa ma objąć 11 państw europy. Jej długość ma wynosić około 6500 km. Rozpocznie się w Ulanowie nad Sanem a planowo ma zakończyć się w w Iwano-Frankiwsk na Ukrainie. Szlak wodny tej niezwykłej podróży ma obejmować takie rzeki jak San, Wisłę, Noteć, Odre, Kanał Odra, Ren, Kanał Men, Dunaj i Morze Czarne a na finał Dniestr.
Jak przyznają praca nad drewnianą łodzią idzie powoli, ponieważ właściwie tylko Czarek i Mariusz własnoręcznie ją budują. – Robimy wszystko we dwójkę i nie mamy profesjonalnego zaplecza stolarskiego. W początkowej fazie budowy łodzi robiliśmy wszystko na łące, gdzie zorganizowaliśmy stocznię. Potem pojawił się wrak, który jednak w całości był przegnity. Trzeba było pewne rzeczy rozebrać i praktycznie od początku budować łódź. – mówi Cezary.
Potrzeba sporo pracy
Łódź ma blisko 7 metrów długości. To jednomasztowy, typowy kabinowy jacht. Razem z masztem ma wysokość dziewięciu metrów. Jest to pierwsza budowana przez Czarka i Mariusza łódź. Powstaje na bazie starego wraku łodzi "Rambler".
Podczas 700 dni, które upłynęły od rozpoczęcia projektu użyto 6000 wkrętów, 500 sztuk desek o długości 2,5 metra, 1600 litrów pianki poliuretanowej, 50 kg konstrukcji stalowych a także 300 arkuszy papieru ściernego, 200 jednorazowych pędzli do laminowania, 83 puszki lakierów i żywicy oraz 50 mkw sklejki. Cezary przyznaje, że żeglarstwo jest wymagającą sztuką. – Szczególnie na rzekach żeglarstwo może być wymagające, ponieważ jest mnóstwo rzeczy, które mogą sprawiać duże problemy np. wędrujące wypłycenia, korzenie, czy kamienie. Dlatego też zdecydowaliśmy się zbudować łódź z drewna. Przykładowo, stewa dziobowa, czyli element na przodzie łodzi łączący obie burty, normalnie ma ok 10 cm. W naszym przypadku jest to 27 cm jesionowego drewna i stalowa szyna przyczepiona na całej długości za pomocą garści wkrętów – opowiada.
Lubię poznawać nowe miejsca
Przez pewien czas można było wspierać projekt na portalu www.polakpotrafi.pl. Niestety minimum dobrowolnych wpłat nie zostało osiągnięte. Mimo to twórcy nie poddają się i wciąż planują zwodować łódź. By wspomóc organizatorów akcji należy skontaktować się z nimi poprzez e-mail: [email protected]. Więcej informacji można znaleźć też na profilu facebook: www.facebook.com/lajbawswiat.
Cały reportaż przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 51
Maciej Maciejuk
Napisz komentarz
Komentarze