Kamienica, w której mieszkali jej bliscy mieści się przy ul. Krótkiej. Dziadek Trudy sam ten budynek stawiał, by potem w nim zamieszkać i prowadzić gabinet stomatologiczny. Był dentystą i miał wysoką pozycję społeczną. – To miejsce, w którym rozpoczyna się moja historia. Oto dom, który w 1931 roku zbudował mój dziadek Joel Zylberger. To tutaj mieszkał ze swoja żoną Gertrudą, jej matką oraz dwójką dzieci: moim ojcem Davidem oraz wujkiem Chaimem. Tutaj mieszkała rodzina, która jak każda inna snuła marzenia i plany na przyszłość, której dom wypełniała muzyka, spotkania i przyjęcia – opowiadała Trudy podczas wizyty na ulicy Krótkiej, 10 grudnia.
Marzenia i plany tragicznie przerwała wojna. Dziadek, babka i wujek zginęli w obozie w Oświęcimiu w 1942 roku, a jej ojciec jako jedyny z rodziny przeżył. Ukończył I LO im. J. I. Kraszewskiego i udał się na studia w Tuluzie.
Dziś tragiczny los członków rodziny pochodzącej z Arizony Trudy upamiętniają trzy kamienie pamięci wbudowane w chodnik przy kamienicy na ulicy Krótkiej. Ich wykonawcą jest niemiecki artysta Gunter Demning, który wykonał już kilka takich prac upamiętniających ofiary holokaustu. Amerykanie nie kryli wzruszenia ze spotkania, w którym wzięła udział bialska młodzież, władze miasta oraz urzędnicy.
Kontakt z Białą Podlaską państwo Trudy i Steven Weisenberger nawiązali już jakiś czas temu, korespondując z ówczesnym dyrektorem I LO Przemysławem Olesiejukiem. Mailowo ustalali szczegóły wizyty. – To dla nich podróż sentymentalna, nie chcieli w to zbyt mocno angażować szkoły. Chcieli tylko zobaczyć miejsce, w którym uczyli się ich ojciec i wujek. – podkreśla Olesiejuk.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 51
Justyna Dragan
Napisz komentarz
Komentarze