Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 13:03
Reklama
Reklama

Terespol: Fascynaci historii odsłaniają nieznane karty [REPORTAŻ]

Jest jeszcze szaro na dworze, gdy otwierają drzwi do budynku Prochowni, prawie ich drugiego domu, a dla zwiedzających magicznego miejsca przenoszącego do dawnych lat. Rozpalają ogień w małym piecyku w przyległym biurze i zaparzają kawę. Chwilę później przestępują mury powojennego kolosa i zakasują rękawy. W środku jest siedem stopni Celcjusza.
Terespol: Fascynaci historii odsłaniają nieznane karty [REPORTAŻ]

Mówią, że nie czują już tego chłodu, który przenika na wskroś w pierwszym momencie, gdy wchodzi się do wnętrza Prochowni - budynku o powierzchni ponad tysiąca metrów kwadratowych, należącego do Twierdzy Brzeskiej, a dziś będącego muzealnym obiektem z siedmioma salami przeznaczonymi na różnego rodzaju tematyczne wystawy. Ich organizmy się uodporniły, poza tym mają tu sporo pracy. Zwiedzającym, dla których są przewodnikami, z początku różowieją nosy z zimna, ale tylko na chwilę. Zaraz rumieniec przechodzi na policzki i to nie dlatego, że uczucie chłodu się potęguje, ale z emocji, które pojawiają się podczas słuchania opowieści żywo przedstawianych przez oprowadzających. Kim są mężczyźni, którzy charytatywnie postanowili zaopiekować się zaniedbanym, rozpadającym się zabytkiem i stworzyli z niego miejsce przyciągające turystów?

Narodziny pasji do historii

– Mój dziadek czytał dużo książek historycznych i miłość do nich zaszczepił we mnie. W naszym domu było ich mnóstwo i to w różnych językach. Wpływ na moje zainteresowania miały też losy mojej rodziny, która po powstaniu styczniowym musiała uciekać z Podola do Galicji – wyznaje Andrzej Lipowiecki, który związany jest z Prochownią od 2011 roku, kiedy opiekę nad nią przejęło Koło Miłośników Fortyfikacji i Historii w Terespolu.

Jerzy Czerniak, który razem z panem Andrzejem są głównymi przewodnikami i opiekunami obiektu, znalazł się w Prochowni, jak sam mówi, zupełnie przypadkowo. Pracował jako technik telewizji. – Jeden z kolegów poprosił, żebym zawiózł do Prochowni piec. Kiedy tam zajechałem, kolega Andrzej robił w tym czasie drabinę. Miałem akurat przy sobie wkrętarkę, więc mu pomogłem. Potem coś kolejny raz podwiozłem i tak zostałem. – mówi Czerniak.

Panów połączyła przyjaźń, a historia stała się ich wspólnym konikiem. Dziś tworzą zgrany duet. Od momentu, gdy u pana Jerzego pojawiły się problemy ze wzrokiem, pan Andrzej czyta dla niego książki na głos, a jak już nie da rady, to opowiada. Muszą ciągle pogłębiać wiedzę, ponieważ niektórzy zwiedzający potrafią zaskakiwać pytaniami. 

W pracach w Prochowni dużą pomocą służy Wiesław Jurek, którego jako dziecko nie tylko nie zajmowała historia, ale kompletnie go dziwiła. Przełom nastąpił, gdy znalazł starą monetę. Potem z ziemi wydobywał kolejne skarby, z których można było wyczytać wiele historii dotyczących niegdysiejszego Terespola. 

Odpowiedzą na każde pytanie

Wystawy zorganizowano w siedmiu spośród ośmiu sal budynku. Od kiedy Prochownią zajmuje się Koło Miłośników Fortyfikacji i Historii, przygotowano 34 różne wystawy. Obecnie można obejrzeć salę związaną z legionami i Piłsudskim. Następna poświęcona jest kolei warszawsko-terespolskiej. Kolejna to sala regionalna – pokazuje, jak wyglądały wnętrza mieszkań naszych pradziadów. Jest i sala militarna, w której zaprezentowano starą broń, pociski i umundurowanie. Zwiedzić można również pomieszczenie z fragmentami samolotów z lotniska w Małaszewiczach. Pozostałe wystawy to: rzemieślnicza, poświęcona zdobywcy światowych rynków, czyli ogórkowi terespolskiemu, oraz związana z międzywojennym okresem Polski w Brześciu.

– Przez cały czas się czegoś dowiadujemy, coś odkrywamy. Zbieramy różne opisy i ciekawostki. Sprawdzamy w źródłach.  Był taki człowiek przed wojną, nazywał się Aleksander Nowak. Pochodził z Małaszewicz Dużych, ale wyjechał do Ameryki, gdzie pracował przy produkcji forda. Jak wybuchła pierwsza wojna światowa, wstąpił do armii Hellera i walczył z Bolszewikami. Później został wójtem Terespola. Podczas drugiej wojny światowej, gdy żołnierze wycofywali się z twierdzy brzeskiej, zbierał broń, bo wiedział, że może się przydać, i chował w magazynach. Myśmy je później odnaleźli. Na przykład ten granat pochodzi z jego zbiorów – mówi pan Andrzej, po czym wyjmuje z szuflady pocisk. 

Walka z pokrywającą pamięć rdzą i wilgocią

To, co dzisiaj można zobaczyć w Prochowni, to efekt ciężkiej pracy. Warunki, jakie zastali, kiedy przejmowali obiekt, na początku ich przeraziły. – Mnóstwo ziemi i wszystko zarośnięte. W środku woda i tysiąc metrów kwadratowych. do pomalowania – mówi pan Wiesław i wspomina chwile gdy stawali na trzęsącej się drabinie, by umalować pięciometrowe ściany.

Z powodu ogromnej wilgoci panującej wewnątrz Prochowni, trzeba było wybierać z galerii wodę, wiosną nawet po 20, 30 wiader dziennie. Papier się rolował, rdza pokrywała eksponaty, dużo czasu zajmowało suszenie. Dziś problem w dużym stopniu rozwiązują pochłaniacze wilgoci, ale nadal wynoszenie wody to codzienny rytuał.

Społecznicy z misją

– W sezonie pracujemy na bezdechu, nie zdążymy jednej wycieczki oprowadzić, a są już następni. Obiekt stał się znany w całej Polsce. Przyjmujemy turystów z Europy, ale gościliśmy też osoby z Tajwanu, Chin, USA i Australii. Jeżeli ktoś jest zainteresowany, trzeba co najmniej dwie godziny poświecić na oprowadzenie i właśnie takie wizyty sprawiają nam najwięcej satysfakcji - kiedy ktoś na sygnał kończymy, prosi: niech pan opowiada dalej – wyznaje pan Andrzej.

Nie chcą siedzieć na fotelu przed telewizorem i bezczynnie marnować czas. Praca w Prochowni daje im energię i chęć do życia. Każde kolejne pytanie zwiedzającego, którego coś zaciekawiło, to wyzwanie, któremu chcą sprostać. 

Cały reportaż przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa, nr 51

Sylwia Bujak



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklamadotacje rpo
KOMENTARZE
Autor komentarza: Dajcie SpokójTreść komentarza: Taaa specjalny zespół od naganiania spragnionych wolności ludzi do głosowania na prezydenta konkretnej partii "bo inaczej nie zorganizujemy czytania ustawy, bo nam się wydaje że obecny prezydent odrzuci" Śmiech na sali.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 18:02Źródło komentarza: Bliżej legalizacji marihuany w Polsce? Zajmą się tym Petru i JachiraAutor komentarza: c ytTreść komentarza: A krowy? Szczepić krowy, są większe od psa i kota. To o wiele więcej obywatela, na statystyczny przypadek zakaźny. Przyznajcie się, nie zrzucaliście kostek, na Stado?Data dodania komentarza: 21.11.2024, 16:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: ccytTreść komentarza: Za 30mln, to da się rzekę kupić ... do jakiegoś morza, niekoniecznie Bałtyku, bo tam, to już wiecieData dodania komentarza: 21.11.2024, 16:54Źródło komentarza: Radni miejscy zdecydują czy przyjmą gminne ściekiAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama