Skąd decyzja o wzięciu udziału w eliminacjach do Eurowizji?
Było to moim marzeniem od dziecka. Dodatkowo też obiecaliśmy sobie, w styczniu 2023 roku z Albertem Stensen, producentem muzycznym piosenki “World can wait” i kompozytorem, że napiszemy utwór na tegoroczną Eurowizję. To było towarzyskie spotkanie i dosyć żartobliwie podeszliśmy wtedy do tematu, ale ostatecznie dotrzymaliśmy słowa i zrealizowaliśmy postanowienie. To jest pierwszy raz, kiedy zgłaszam utwór na Eurowizję.
O czym opowiada pani utwór "World can wait"?
Utwór mówi o relacjach międzyludzkich, które są niezwykle istotne z punktu widzenia naszego współczesnego świata, pełnego chaosu, niepokoju, przebodźcowania. To one dają nam siłę, poczucie harmonii i wpływają na nasz dobrostan psychiczny. W świecie, który jest niestabilny, stwarza poczucie zagrożenia, potrzebujemy czegoś, co da nam, jakiś fundament, poczucie bezpieczeństwa, wsparcie, nadzieję na lepszy świat. Właśnie dobre, zdrowe relacje mogą nam zapewnić taki rodzaj stabilizacji emocjonalnej.
Jak narodził się pomysł na utwór i ile trwały prace nad nim?
Prace nad utworem trwały około dwóch miesięcy i obejmowały proces twórczy oraz produkcję piosenki. Na początku z producentem i kompozytorem – Albertem Stensenem założyliśmy, że utwór ma być balladą, której aranż oparty jest na klasycznym instrumentarium w postaci orkiestry smyczkowej i fortepianu. To zestawienie daje słuchaczom poczucie brzmienia, które przywołuje produkcje z lat złotej ery Hollywood, jednocześnie wprowadza w klimat bajkowy, filmowy, festiwalowy. Kiedy umówiliśmy się w studiu na pracę nad piosenką, Albert miał już szkic utworu. Ponieważ wysublimowana harmonia w nieco retro stylu mi się spodobała, postanowiliśmy popracować jedynie nad linią melodyczną oraz formą kompozycji. Kiedy warstwa muzyczna była gotowa, zadzwoniłam do Izy Krzemińskiej i zaproponowałam jej napisanie tekstu. Nie sugerowałam jej tematyki, chciałam, żeby posłuchała muzyki, która by ją zainspirowała, przywołała pomysły. Kiedy Iza zaproponowała tematykę relacji, od razu się zgodziłam i przystąpiłyśmy do pracy, która zajęła nam około 4-5 dni. Tekst na koniec został zredagowany przez anglistkę – Joannę Marhulę, prywatnie moją kuzynkę, która czuwała nad poprawnością warstwy lirycznej oraz prawidłową wymową przy wszystkich dotychczasowych moich produkcjach utworów anglojęzycznych. Kiedy utwór był już prawie gotowy, przystąpiliśmy do nagrań, zaczynając od fortepianu, który nagrał Albert Stensen, później instrumentów smyczkowych, które nagrali: Kamila i Lucjan Szalińscy – Bałwas, Michał Zaborski i Tomasz Słowikowski. Na końcu nagraliśmy wokal. Dodatkowo zrealizowałam sesję zdjęciową i klip z fotografką – Karoliną Świątek.
Dlaczego wybrała pani Alberta Stensena na kompozytora swojego utworu?
Z Albertem Stensenem współpracowaliśmy już przy wielu projektach. Zawsze ta współpraca układała się wspaniale. Znamy się ponad dziesięć lat. Albert jest artystą wywodzącym się z szeroko rozumianej muzyki alternatywnej, więc propozycja napisania utworu na Eurowizję była dla niego dość "egzotycznym" pomysłem. Ale podjął to wyzwanie i zrobił to jak zwykle, w moim odczuciu, z niezwykłym smakiem, stawiając na jakość i ponadczasowość utworu. Szkoda, że na rodzimym rynku nie dano nam szansy na reprezentowanie naszego kraju z tą kompozycją, ponieważ w moim przekonaniu utwór miałby spore szanse zapaść w pamięć słuchaczy podczas tego międzynarodowego wydarzenia. Piosenka jest oryginalna, jednocześnie na świecie jest zauważalny powrót do takiego klasycznego brzmienia i pięknych wyrafinowanych harmonii. Na moim kanale YouTube utwór został porównany do tegorocznej zwyciężczyni Grammy - Laufey i jej piosenki "Bewitched". Obydwoje z Albertem mamy doświadczenie w rywalizacji międzynarodowej, ponieważ Albert jest zdobywcą głównej nagrody na międzynarodowym konkursie kompozytorskim Oticons Faculty Film Music Competition, a ja jestem laureatką m.in. międzynarodowego Chanson Festiwal, gdzie jako wokalistka zdobyłam nagrodę Grand Prix i nagrodę publiczności.
Jak się pani współpracowało z autorką tekstu Izabelą Krzemińską?
Z Izą mi się świetnie pracowało, ponieważ współpracowałyśmy przy mojej autorskiej płycie, którą wydałam w 2020 r. Wszystkich kompozycji można posłuchać na platformach streamingowych. Obie jesteśmy po studiach z zakresu psychologii. To nas łączy, sztuka i wspólne zamiłowanie do psychologii, zainteresowania drugim człowiekiem, jego złożonością. Mam wrażenie, że w wielu kwestiach mamy podobne podejście do świata, podobne spojrzenie, i to znacząco ułatwia pracę nad utworami. Iza, zawodowo, jest wybitnym ekspertem od sztucznej inteligencji i jej pomysły są często bardzo nowatorskie, świeże, jednocześnie dobrze wpisujące się w obserwację tego, co nas ludzi obecnie najbardziej dotyka. “World can wait” jest utworem, który ma nieść ukojenie, nadzieję, to cisza i prostota w kontrze do chaosu i hałasu, które bombardują nas ze wszystkich stron w obecnych czasach.
Czy jest pani zadowolona z tego, jak pani płyta "Bring the Light" została przyjęta?
Jestem bardzo zadowolona, album dostał bardzo dobre recenzje od wielu wybitnych dziennikarzy muzycznych. Kuba Badach zaprosił mnie do audycji w Radiu Nowy Świat, mieliśmy też zaproszenie do programu Marka Niedźwiedzkiego, który również bardzo miło wypowiadał się o mojej płycie. Duże wsparcie otrzymałam też od wspaniałego dziennikarza muzycznego – Piotra Majewskiego, który promował krążek na antenie RDC. Album uzyskał sporo dobrych recenzji od kilku znaczących portali muzycznych, był albumem miesiąca, tygodnia w wielu rozgłośniach radiowych, a pierwszy singiel – "Niebywałe" otrzymał główną nagrodę ZAIKSu i Polskiego Radia w konkursie z okazji 100-lecia Stowarzyszenia Autorów ZAIKS. Wszystko było na bardzo dobrej drodze do tego, żeby krążek zaistniał znacząco na polskim rynku muzycznym. Jednak w marcu 2020 roku, kiedy byliśmy w trakcie promocji albumu i trasy koncertowej wybuchła pandemia i przerwała promocję płyty.
Czy czuje się pani związana z południowym Podlasiem?
Tak, pochodzę z Janowa Podlaskiego. Do 13. roku życia mieszkałam na południowym Podlasiu. Szczególnie utkwiły mi w pamięci letnie krajobrazy tamtejszych terenów. Dzieciństwo kojarzy mi się z sielanką i wakacjami na wsi u mojej babci.
Ma pani na koncie wiele sukcesów, które z nich są najważniejsze z perspektywy lat?
Zaczęło się od małego festiwalu w Białej Podlaskiej, który wygrałam. W nagrodę otrzymałam rower, którym tata wracał tego samego dnia do naszego domu w Janowie Podlaskim. Kiedy dwa lata później wygrałam finał "Szansy na sukces" i zostałam laureatką festiwalu w Opolu, posypało się mnóstwo propozycji koncertowania, zaproszeń na festiwale i wyjazdy zagraniczne. Z tego okresu mam mnóstwo statuetek Grand Prix. Kilka lat później w 2005 roku otrzymałam propozycję współpracy z Piotrem Rubikiem, wynikiem czego była podwójnie diamentowa płyta za album "Psałterz wrześniowy" i statuetka Superjedynki na festiwalu w Opolu oraz statuetka TopTrendy na festiwalu w Sopocie. Piosenka "Psalm dla ciebie", którą promowałam krążek w duecie z Januszem Radkiem otrzymała też nagrodę publiczności na obydwu festiwalach i zyskała miano "Przeboju Wszech Czasów" w plebiscycie radia RMF-FM. Najważniejszym dla mnie osiągnięciem był jednak mój debiut w show biznesie, zwycięstwo finału "Szansy na Sukces" i to, że z małego miasteczka na Wschodzie bez jakichkolwiek znajomości udało mi się znacząco zaistnieć na polskiej scenie muzycznej. Ze wzruszeniem patrzę na to, ile się wtedy wydarzyło i ile z moich marzeń uzyskało realizację w tak krótkim czasie. Współpraca z najlepszymi instrumentalistami sceny muzycznej, z wybitnymi kompozytorami, producentami jest niezwykłym darem, który dostałam od losu. I choć moja kariera toczy się w nieco spokojniejszym tempie i bardziej kameralnie, to mam poczucie spełnienia. Poczucie spełnienia daje mi też moja rodzina, jestem mamą i żoną. To sprawia, że zachowuje balans w życiu.
Napisz komentarz
Komentarze