Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 18:40
Reklama
Reklama Baner reklamowy - warsztat samochodowy - pogotowie

Reżyser wraca do swojego miasta

Okazuje się, że Biała Podlaska jest miejscem przyciągającym filmowców. Kręcono tu już m.in. zdjęcia do filmu "Smoleńsk" i serialu "To nie koniec świata". Tym razem okolica posłużyła za scenerię przy produkcji obrazu kina niezależnego.
Reżyser wraca do swojego miasta

Padły ostatnie klapsy na planie nowego filmu Pawła Łukomskiego, pochodzącego z Białej Podlaskiej reżysera i założyciela Studia 35. Mimo młodego wieku ma już na swoim koncie bogatą kolekcję produkcji krótkometrażowych. Jego filmy brały udział w przeglądach, pokazywano je i doceniono na festiwalach. To kinematograficzny samouk, z wykształcenia prawnik, którego mamy nadzieję czeka reżyserska kariera podobna do Quentina Tarantino, również zaczynającego od kina niezależnego.

Ludzie tu są życzliwi

"Klechdy", bo taki nosił tytuł nowy projekt, jest filmem krótkometrażowym. Zdjęcia realizowano w Zaborku i Białej Podlaskiej. Reżyser, jak sam mówi, zawsze chciał wrócić w rodzinne strony, by właśnie tu coś nakręcić. I wrócił, zabierając ze sobą 13-osobową ekipę techniczną i 6-osobową obsadę aktorską.

– Miejsce bardzo miło nas przywitało. Ludzie są życzliwi, udostępniają potrzebne na plan elementy, co jest bardzo pomocne. Korzystamy z całego Zaborka, ponieważ potrzebujemy różnych lokacji w poszczególnych scenach. To miejsce bardzo odpowiada historii, którą mamy do opowiedzenia – wyjaśnia producentka Anita Wolska.

Początek w Zaborku, zakończenie w Białej

Plan zdjęciowy zaplanowano na siedem dni. Pierwsze kadry powstały we wtorek 26 lipca w Zaborku. Ostatniego dnia zdjęcia kręcono w Białej Podlaskiej, w jednej z firm spedycyjnych, gdzie powstała pierwsza scena. Film opowiada historię czarnoskórego człowieka, który w poszukiwaniu lepszego życia dla siebie i swojej rodziny przyjeżdża do Europy spełnić swój "european dream", czyli amerykański sen w europejskim wydaniu. Stary Kontynent nadal jawi się imigrantom jako wymarzone miejsce, gdzie czeka lepsza przyszłość.

Zdarza się jednak coś, co powoduje, że Juju, czyli główny bohater, trafia na wieś. – Kreujemy to miejsce na typową polską wieś, troszeczkę zamkniętą na nowych ludzi i na obce historie. Nie jest to film anglojęzyczny, ale główny bohater nie mówi po polsku. W związku z tym pojawia się wątek traktujący o barierze językowej i mentalnej, która nadal jest problemem szczególnie w społeczeństwie w małych miejscowościach – podkreśla producentka.

Trochę thriller, trochę horror

Skąd tytuł "Klechdy"? Chodzi o staropolskie podania, baśnie przekazywane z pokolenia na pokolenie i funkcjonujące jeszcze wśród starszych ludzi żyjących na wsi. Pewne imiona bohaterów nawiązują do postaci z legend, jednak scenariusz jest w całości autorski.

 – Jest to thriller, daleko z tyłu pojawiają się echa horroru. Kręcę rzecz, która wydaje mi się ciekawa i mam nadzieję, że moje odczucia pokryją się później z odczuciami widza. Oprócz warstwy rozrywkowej, film zawiera wiele ukrytych aluzji, np. inspiracje świetlne nawiązujące do włoskiego kina grozy lat 60. Pojawiają się cytaty, retrospekcje oraz nawiązania do innych filmów (chociażby "Chłopaki z sąsiedztwa" Singletona) – dodaje Paweł Łukomski.

Miejscowi mieli swój udział

Do pomocy przy produkcji zaoferowali się okoliczni mieszkańcy, którzy o projekcie dowiedzieli się z facebookowego profilu Studia 35. – Pierwszy raz pracuję na planie i muszę powiedzieć, że bardzo mi się spodobało. Przez dwa dni współpracowałam ze scenografką. Studiuję architekturę, więc to jest poniekąd wspólne z wystrojem wnętrz – opowiada pochodząca z Białej Podlaskiej Aleksandra Zawistowska.

A gdzie i kiedy zobaczymy film? – Nie jest to komercyjna produkcja, w związku z tym nie zamierzamy jej dystrybuować do kin ani sprzedawać na nośnikach. Będziemy pokazywać film na konkursach. Chcielibyśmy uporać się z montażem do późnej wiosny. Po fazie festiwalowej, czyli w przyszłym roku, będzie dostępny wszystkim użytkownikom internetu za darmo – informuje producentka.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama