Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 7 kwietnia 2025 06:27
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

Syn i ojciec na podwójnym gazie

Do niecodziennej sytuacji doszło podczas weekendu majowego. Policjanci z zespołu patrolowo-interwencyjnego zatrzymali kierującego volkswagenem, który jechał bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. Okazało się, że był pijany i miał aktywny zakaz prowadzenia pojazdów. Na miejsce przyjechał syn, który miał zabezpieczyć samochód. Okazało się, że również był nietrzeźwy.
Reklama
Syn i ojciec na podwójnym gazie
Do niecodziennej sytuacji doszło podczas weekendu majowego. Policjanci z zespołu patrolowo-interwencyjnego zatrzymali kierującego volkswagenem, który jechał bez zapiętych pasów bezpieczeństwa. Okazało się, że był pijany i miał aktywny zakaz prowadzenia pojazdów. Na miejsce przyjechał syn, który miał zabezpieczyć samochód. Okazało się, że również był nietrzeźwy. Obydwaj mężczyźni za swoje czyny odpowiedzą teraz przed sądem

Autor: KPP Parczew

Jak przekazuje sierżant sztabowy Anna Borowik z Komendy Powiatowej Policji w Parczewie, do zdarzenia doszło 1 maja na terenie gminy Dębowa Kłoda. 

Reklama

– Około godzinie 16.30 policjanci zauważyli kierującego samochodem osobowym marki VW Golf, który kierował pojazdem bez zapiętych pasów bezpieczeństwa – przekazuje oficer prasowy.

Dodaje, że gdy funkcjonariusze zatrzymali do kontroli drogowej samochód okazało się, że za kierownicą auta siedział 55-letni mieszkaniec gminy Dębowa Kłoda. Mundurowi od razu wyczuli od niego woń alkoholu. Badanie alkomatem wykazało ponad promil alkoholu w jego organizmie. Dodatkowo na jego „koncie” figurował aktywny sądowy zakaz prowadzenia pojazdów.

Wskazuje, że ponadto nieodpowiedzialny kierowca poprosił telefonicznie o pomoc swojego syna, który na miejscu miał zabezpieczyć auto. – Zaraz po przybyciu 30-latka policjanci nabrali podejrzeń co do stanu jego trzeźwości. Badanie alkomatem wykazało, że miał ponad promil alkoholu w organizmie. Stracił prawo jazdy. Obydwaj mężczyźni za swoje czyny odpowiedzą teraz przed sądem – wyjaśnia sierżant sztabowy Anna Borowik.

Reklama

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama