Mam gospodarstwo rolne od ponad 50 lat. Pojawił się problem z sąsiadem, który bez mojej zgody dotykał płotu, a później geodeta nie chciał mnie słuchać, twierdząc, że ma swoje pomiary. Proszę o poradę, bo chciałbym wiedzieć, jakie mam prawa?
Stanisław B.
(dane do wiadomości redakcji)
Z przedstawionego w nadesłanym liście stanu faktycznego można się domyślać – choć nie są też wykluczone inne warianty – że między autorem a jego sąsiadem powstał spór o przebieg granicy, wskutek czego ten ostatni prywatnie wynajął geodetę w celu wyznaczenia jej przebiegu, na podstawie stosownej dokumentacji.
W razie gdyby tak wskazana granica nie była jednak akceptowana przez Czytelnika, pozostaje mu przeprowadzenie formalnego postępowania rozgraniczeniowego. W konsekwencji Czytelnik winien wystąpić ze stosownym wnioskiem do właściwego wójta, wskutek czego odpowiednie czynności urzędowe winien przeprowadzić geodeta upoważniony przez wójta. Stosownie do brzmienia art. 31 ust. 2 ustawy z dnia 17 maja 1989 r. Prawo geodezyjne i kartograficzne, przy ustalaniu przebiegu granic bierze się pod uwagę znaki i ślady graniczne, mapy i inne dokumenty oraz punkty osnowy geodezyjnej, a przy braku bądź sprzeczności tych źródeł ustala się przebieg granicy na podstawie zgodnego oświadczenia stron lub jednej strony, gdy druga strona w toku postępowania oświadczenia nie składa i nie kwestionuje przebiegu granicy. Z kolei w myśl art. 31 ust. 4 cytowanej wyżej ustawy, w razie sporu co do przebiegu linii granicznych, geodeta nakłania strony do zawarcia ugody. Ugoda zawarta przed geodetą ma moc ugody sądowej.
Jeśli do zawarcia ugody nie dojdzie, wójt wydaje stosowną decyzję, a ustalenie przebiegu granicy następuje na podstawie zebranych dowodów lub zgodnego oświadczenia stron. Gdyby to było niemożliwe bądź którakolwiek ze stron była niezadowolona z tak ustalonego przebiegu granicy, sprawą rozgraniczenia zajmie się sąd, przy czym w drugim ze wskazanych wypadków tylko na żądanie strony. Z kolei w myśl art. 153 Kodeksu cywilnego, sąd ustali granice na podstawie stanu prawnego (czyli w praktyce map geodezyjnych powiązanych z księgami wieczystymi, o ile przedmiotowe mapy są dostatecznie dokładne), a gdy to okaże się niemożliwe, to według ostatniego spokojnego stanu posiadania (czyli w praktyce przebiegu płotu sprzed okresu sporu). W końcu gdy ustalenie tego ostatniego również będzie niemożliwe, sąd ustali granice z uwzględnieniem wszelkich okoliczności; może przy tym przyznać jednemu z właścicieli odpowiednią dopłatę pieniężną.
Co do samego płotu, to w myśl art. 154 par. 1 Kodeksu cywilnego domniemywa się, że m.in. płoty stojące na granicy gruntów sąsiednich służą do wspólnego użytku sąsiadów. Przedmiotowe domniemanie jest do obalenia, bo Czytelnik nie wskazał na żadne okoliczności, które by za tym przemawiały. W piśmiennictwie prawniczym podnosi się także, iż przedmiotowe domniemanie nie dotyczy samej własności płotu. Jeśli więc "dotykanie" płotu polega na jego konserwacji itp., tudzież użytkowaniu poprzez zawieszanie na nim różnych rzeczy itp., to ustawa domniemuje istnienie takiego uprawnienia. Jeśli zaś sprowadzałoby się ono do przestawiania przedmiotowego ogrodzenia, to działanie takie należałoby traktować jako naruszające stan spokojnego posiadania, którego przywrócenia można dochodzić sądownie. W końcu, gdyby sąsiad rozmontował przedmiotowy płot, a ten stanowiłby własność Czytelnika, ten mógłby – także sądownie – dochodzić zwrotu materiałów, jak też przywrócenia stanu zgodnego z prawem.
Napisz komentarz
Komentarze