Jak przekazuje Mateusz Stolarski należący do Duszpasterstwa Harcerzy i Harcerek, w czasie jubileuszu w kinie "Merkury" odbyła się premiera filmu dokumentalnego "Pod prąd", który w niezwykle poruszający sposób ukazuje historię powstania i działalności Duszpasterstwa Harcerek i Harcerzy.
– Po projekcji filmu, ponad 300 osób, w tym harcerze i harcerki z różnych lat i miejscowości, ich rodziny oraz przyjaciele harcerstwa, zgromadzili się w Dworku Diana pod Białą Podlaską. Uroczystość była pełna wspomnień, podziękowań oraz wzruszających momentów. Odbyło się ognisko obrzędowe, podczas którego gawędy i wspólne śpiewanie piosenek harcerskich stworzyły niepowtarzalną atmosferę. Najważniejsze jednak były spotkania i rozmowy, które trwały do późnego wieczora, często po wielu latach niewidzenia się – przekazuje Mateusz Stolarski.
Służba zgodnie z wartościami
Duszpasterstwo Harcerek i Harcerzy zostało założone w 1984 roku przez księdza Mariana Daniluka, który założył pierwszą drużynę harcerską w Garwolinie. W 1987 roku powstała kolejna drużyna w Międzyrzecu Podlaskim, a w 2003 roku trzecia drużyna w Białej Podlaskiej. Od samego początku w działalności tej organizacji towarzyszyła mu druhna Marta Włastowska.
– Do harcerstwa przez 40 lat należało ponad 2 tys. osób. Formacja młodych ludzi jest trudna, ale praca z nią jest też ogromnie satysfakcjonująca. Na zlocie było widać, jak ci ludzie, którzy należeli do harcerstwa, potrafią wspaniale nawiązywać relacje, widać, że są szczęśliwi. Dzięki harcerstwu powstało wiele małżeństw, które są wzorowe. Wśród nich nie ma rozwodów. Obecnie dawni druhowie i druhny do harcerstwa zapisują swoje dzieci. Byli harcerze zajmują służebne stanowiska, eksponowane w kraju, pracują w duchu służby, według wartości Bogu, ojczyźnie i bliźnim. Pokazują wielki patriotyzm i głęboką wiarę – mówi ks. Marian Daniluk proboszcz parafii Narodzenia NMP w Białej Podlaskiej.
Wskazuje, że harcerstwo uczy służenia z radością drugiemu człowiekowi na co dzień. – Z tym się wiąże odpowiedzialność za drugiego człowieka, za powierzoną sprawę, urząd, który się sprawuje. Harcerstwo to inaczej braterstwo, więzi przetrwały po czterdzieści lat. To są całe rodziny, które spotykają się ze sobą. Na zlocie były różne pokolenia, ale wszyscy znaleźli wspólny język – zaznacza.
Nauka samodzielności i odpowiedzialności
Ewelina Prokopiuk jest nauczycielką historii, do harcerstwa zapisała się w Międzyrzecu Podlaskim, w drugiej klasie gimnazjum. – Najlepsze wspomnienia mam z obozów harcerskich, na które często wyjeżdżaliśmy. Pamiętam podchody między drużynami, druhny z mojej drużyny przyszły do mnie zdenerwowane, bo ktoś włamał się do obozu i ukradł proporzec. Okazało się, że to byli harcerze z zaprzyjaźnionej drużyny. Dobrze wspominam też wyjazd na beatyfikację Jana Pawła II do Rzymu, to było bardzo podniosłe wydarzenie, na które pojechało bardzo dużo harcerzy – mówi Ewelina Prokopiuk. Dodaje, że harcerstwo nauczyło ją samodzielności, tego by się nigdy nie poddawać, wypowiadania się publicznie, nawet z zaskoczenia, cieszenia się z życia, dobrego spędzania czasu.
Dr Marek Siłuszyk jest wykładowcą akademickim w Siedlcach, do harcerstwa wstąpił w wieku 17 lat, do drużyny w Międzyrzecu Podlaskim.
– To były piękne czasy. Dobrych wspomnień mam bardzo dużo. Pamiętam jak na obozie w Husinach na Roztoczu, jako zastępowy miałem poprowadzić swój zastęp na dwudniową wycieczkę. Musieliśmy sami zorganizować sobie jedzenie, nocleg. Mieliśmy kilka zadań do wykonania, m.in. trzeba było zrobić dobry uczynek czyli pomóc ludziom na wsi, np. rąbiąc drzewo. Wszystko nam się pozytywnie udało. Druhowie bardzo mi pomagali. Wycieczka była dla nas wyzwaniem. Przy okazji zdobyliśmy kilka sprawności. Dzięki tej przygodzie zintegrowaliśmy się, więc na późniejszych wyjazdach wiedzieliśmy, że możemy na siebie nawzajem liczyć – zaznacza Marek Siłuszyk.
Dodaje, że z większością druhów, mimo że minęło dwadzieścia lat wciąż ma kontakt. – Relacje, które powstały w tamtym czasie, są mocniejsze, niż te zdobyte w czasie studiów. W drużynie pojawiały się emocje, które nas połączyły. Teraz, nawet jak ktoś mieszka na końcu Polski lub w innym kraju, to jak się spotkamy, to czujemy się, jakbyśmy widzieli się wczoraj, a nie rok temu. Zlot też był okazją do odnowienia kontaktów – mówi Marek Siłuszyk. Zaznacza, że harcerstwo nauczyło go samodzielności, niepoddawania się. – Dzięki harcerstwu, wiem, że można osiągnąć sukces, rodzinny i zawodowy. Harcerstwo nauczyło mnie walczyć i strzec ideałów, które wyznaję, według nich żyć. Dzięki harcerstwie mam przyjaciół, z którymi razem jeździmy na wakacje, jestem też zapraszany na wesela i inne uroczystości – przekazuje dr Marek Siłuszyk.
Napisz komentarz
Komentarze