Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
poniedziałek, 7 października 2024 01:13
Reklama
Reklama Akademia Bialska

Ludzie z pasją: Impresje Renaty Kaczmarek

Renata Kaczmarek jest dyrektorem Gminnego Ośrodka Kultury w Janowie Podlaskim. Nie tylko z pasją zarządza instytucją, jej pasją jest też malarstwo. Ukończyła w tym kierunku studia, ale na 25 lat zapomniała o swoim zamiłowaniu do malowania. Teraz postanowiła powrócić do tworzenia. Wystawę prac artystki możemy oglądać w Muzeum J.I. Kraszewskiego w Romanowie do końca lipca.
Ludzie z pasją: Impresje Renaty Kaczmarek
- Maluję to, co mnie zachwyca, co mnie poruszy wewnątrz. Chciałabym to zatrzymać na dłużej, dlatego wystawa w Romanowie nosi tytuł “Mgnienie”. Motywy, które najbardziej lubię malować to nadbużańskie łąki, barwy wody, która mnie otacza, jak starorzecza Bugu, zalew Kozioł. Trzecim motywem są relacje międzyludzkie, które próbuje pokazać i wyrazić w abstrakcjach - mówi Renata Kaczmarek

Autor: archiwum Renaty Kaczmarek

Już jako dziecko bardzo lubiła malować i rysować, szczególnie wzory roślinne, np. liście akantu, drzewa, krajobrazy, pejzaże. W szkole podstawowej miała świetnego nauczyciela plastyki - był to Arkadiusz Markiewicz. - W pracowni mieliśmy materiały zakupione przez szkołę, uczyliśmy się wielu technik, robiliśmy ciekawe rzeczy, malowaliśmy akwarelami, plakatówkami, wykonywaliśmy linoryty. Nauczyciel wprowadzał nas w elementy rysunku, uczył perspektywy i szkicowania oraz grafiki - wspomina Renata Kaczmarek. Studiowała pedagogikę kulturalno-oświatową ze specjalizacją malarstwo. Uczyła się w pracowni malarskiej prof. Czesława Piusa Ciapało oraz w pracowni rzeźby prof. Mariana Gardzińskiego. W czasie studiów byli to jej mentorzy. 

25-letnia przerwa

Dzięki studiom może uczyć plastyki. Jednak, zaczęła pracować w Gminnym Ośrodku Kultury, gdzie od 10 lat prowadzi warsztaty dydaktyczne z malarstwa i rysunku, w ramach zajęć koła plastycznego Art-Atak. Przez 25 lat nie malowała, gdyż codzienność przysłoniła jej pasję. Po studiach wyjechała do Drawska Pomorskiego, gdzie pracowała jako kierownik Miejskiej i Powiatowej Biblioteki Publicznej, więc sztuka pozostała na boku. W prawdzie wykonywała szkice w wolnym czasie, ale chowała je do szuflady. Teraz postanowiła wrócić do swojego hobby. Wystawa w Muzeum im. J.I. Kraszewskiego w Romanowie jest pierwszą od czasów studiów. 

Przyznaje, że wiele rzeczy, osób i sytuacji ją inspiruje do malowania. 

- Maluję to, co mnie zachwyca, co mnie poruszy wewnątrz. Chciałabym to zatrzymać na dłużej, dlatego wystawa w Romanowie nosi tytuł “Mgnienie”. Motywy, które najbardziej lubię malować to nadbużańskie łąki, barwy wody, która mnie otacza, jak starorzecza Bugu, zalew Kozioł. Trzecim motywem są relacje międzyludzkie, które próbuje pokazać i wyrazić w abstrakcjach - przekazuje Renata Kaczmarek. Wskazuje, że bliscy są jej impresjoniści. - Fascynują mnie barwy i techniki z tego okresu. Myślę, że nawet podświadomie maluję tak, że moje prace są zbliżone do impresjonistycznych. Ciekawi mnie też ekspresjonizm, co również widać w moich obrazach. Cenię malarstwo holenderskie, kunszt, z jakim jest wykonane, zwłaszcza światłocień. Wśród moich ulubionych twórców są: Władysław Podkowiński, Juliusz Kossak, Edgar Degas, Vincent  van Gogh - mówi pasjonatka. Dodaje, że jeśli praca zawodowa jej nie pochłania, to udaje się jej poświęcić kilka godzin tygodniowo na malowanie. - Ciągnie mnie do malowania, sztalug i pędzli. W ostatnim czasie powstały tylko trzy prace, bo skupiłam się na pracy zawodowej. Lubię tworzyć przy muzyce przyrody. Kiedy tworzę, otwieram okno i słucham śpiewu ptaków. Nie mam wówczas włączonego radia - wyjaśnia. 

Zdarza się, że zaczyna malować wieczorem, a kończy późno w nocy. Często maluje też wcześnie rano, kiedy jest odpowiednie światło. - W ostrym słońcu źle mi się maluje, więc dlatego wybieram ranki i wieczory - zaznacza. Przekazuje, że jej mentorami byli wykładowcy prowadzący pracownię malarską i rzeźbiarską. - Mam też częsty kontakt ze sztuką w życiu prywatnym i zawodowym, odwiedzam muzea i wystawy. Lubię uczestniczyć w wernisażach innych artystów, więc na zasadzie osmozy, wchłaniam to, co inni pokazują. Przez długi czas nie pokazywałam nikomu swoich prac. Najpierw zaczęłam prezentować je swoim podopiecznym. To dzięki nich zaczęłam malować. Dzieci mówiły do mnie: “Pani na pewno nie umie malować, bo nie pokazała nam pani żadnego swojego obrazu”. Dały mi prztyczka, to było mobilizacją, żeby coś namalować. Później pokazywałam swoje prace znajomym, pytając czy im się podobają - wyjawia. 

Maluje dla siebie i innych

Zaznacza też, że na początku maluje dla siebie, bo w ten sposób wyraża swoje myśli i uczucia. - Nie dam rady oddzielić tego, co we mnie siedzi, od tego co maluję. Zawsze jest indywidualny rys. Później obserwuję czy dany obraz przemawia do widza, czy ma głębię, czy osoba niezwiązana ze mną widzi coś więcej, niż prosty krajobraz, czy dostrzega przesłanie - wskazuje hobbystka. 

Dodaje, że nie prosi nikogo o wskazówki, ale nie uważa też, żeby malowała idealnie. 

- Zawsze widzę jakieś mankamenty, zawsze można lepiej i więcej. Gdybym namalowała obraz i stwierdziła, że jest perfekcyjny, nie podejmowałabym kolejnych prób. Nie chodzi o to, że już wszystko umiem, ale jestem już po okresie, kiedy ktoś mnie uczył - podkreśla. Zauważa, że w głowie ma wskazówki od swoich mentorów, ale teraz jest czas żeby pójść własną drogą. - Na wystawie w Romanowie było bardzo dużo osób, części podobały się abstrakcje, widzieli w tych postaciach, które namalowałam, siebie i odczuwali emocje, które zostały zawarte w pracach. Druga część zachwyciła się łąką, więc sądzę, że każdy obraz ma swojego odbiorcę - podkreśla Renata Kaczmarek. 

Przyznaje, że nigdy nie miała odwagi uczynić z malarstwa swojego zawodu. - Nie jest to podstawą mojego bytu. Mam pracę zawodową, której poświęcam bardzo dużo czasu - jest moją pasją. Malarstwo jest moją drugą pasją, wyrażaniem siebie, swoistym katharsis, robię, to co lubię. Kocham malować i idę w tym kierunku, chcę to robić, ale nie muszę. Nie wiem czy będą kolejne wystawy, ale nie odmówię, jeśli pojawią się propozycje - zaznacza. 

Dodaje, że jeśli ktoś chce mieć jej obraz, to też nie ma problemu, żeby się z nim rozstać. - Nie mam ambicji, by wejść na salony sztuki. Cieszy mnie, że innym osobom podoba się to, co robię, że to przemawia - mówi. Wskazuje też, że malowanie daje jej spokój. - Jak widzę białe płótno, zastanawiam się, co chcę na nim pokazać, w jakiej kolorystyce. Potem jest moment tworzenia, kiedy nie istnieje nic poza płótnem. Zdarza się zdenerwowanie, że coś mi nie wyszło jak chciałam, kiedy kończę pracę. Jednak, mam wolny umysł, raduje mnie to, że zrobiłam coś dla siebie i odpoczęłam przy tym psychicznie i emocjonalnie - przekazuje.

CZYTAJ TEŻ: 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: i "musk" masz tak jakby upieczony...Data dodania komentarza: 5.10.2024, 21:47Źródło komentarza: To był czas na odpoczynek, rozmowy i dobre jedzenieAutor komentarza: Miejski kot ( już na emigracji ).Treść komentarza: Pies bez łańcucha to powinna być norma, ale i kojec w zamian, a nie pełna swoboda. Kastracja kotów ? Sami się wykastrujcie ! Mnie ciekawi to bialskie schronisko dla kotów, w którym kotów w oknach nie widać, a dawniej przesiadywały pasjami. Ktoś znalazł łatwy sposób na biznes ? Rozkręcił interes, pozbywa się kotów, a dotacje nadal pobiera ?Data dodania komentarza: 5.10.2024, 11:28Źródło komentarza: Obrońcy zwierząt zebrali dwa razy więcej podpisów, niż potrzebowaliAutor komentarza: 😁Treść komentarza: Może to nie zwierzaki trzeba kastrować?😊Data dodania komentarza: 4.10.2024, 14:40Źródło komentarza: Obrońcy zwierząt zebrali dwa razy więcej podpisów, niż potrzebowaliAutor komentarza: A weźTreść komentarza: Miasto jest tak samo upierliwe dla ludzi, zakażmy życia w mieście! Ludzie siedzący w ciasnych klitkach stają się upośledzeni na podstawowe czynności życiowe. A jak wychodzą na zewnątsz to są poskręcani do smartfona i potykają się o wlasne nogi lub jeżdzą na hulajnogach i innym g. bo po co chodzić. Po co robić cokolwiek jak jest smartfon. Z nimi nic nie zrobimy to co chcecie robić z ich zwierzętami?Data dodania komentarza: 4.10.2024, 10:50Źródło komentarza: Obrońcy zwierząt zebrali dwa razy więcej podpisów, niż potrzebowaliAutor komentarza: czytTreść komentarza: Znowu w piątek i tyle ulic, Sidorska?? Niechjuż te amerykańskie niewybuchy, jada inną trasą. Jakaś ściema. 500metrów, to jest 500metrów i sięga torów, najwyżej, a nie Sidorskiej. Zaplanowane niewybuchy - niech do Jasionki lecą od razu, a nie tędy wozić ten złom, pokojowy: Egipt, Libia, Irak, AfganistanData dodania komentarza: 4.10.2024, 09:34Źródło komentarza: Biała Podlaska. Ujawniono kolejne niewybuchy. Będzie ewakuacja mieszkańców
Reklama
Reklama
Reklama