Podczas pobytu we Włoszech, zasłaniając się podjętymi studiami, nie towarzyszył ojcu i macosze w ich podróży do wód i rodziny Lukrecji Marii – pozostał w Bolonii. A gdy oboje Radziwiłłowie w pierwszych dniach lipca powrócili do Bolonii, Michał Kazimierz poprosił ojca o pozwolenie wyjazdu do Neapolu. W rezultacie nie był nawet przy jego śmierci. Powiadomiony o śmierci rodzica przez macochę nie kwapił się z powrotem i do Bolonii przybył dopiero na początku kwietnia. Po powrocie, nie zważając na nader smutne okoliczności, natychmiast wdał się w spór z wdową.
Negacja postanowień ojca
Po pierwsze zgłosił zastrzeżenia do zapisów w testamencie ojca na rzecz Lukrecji Marii, nie godząc się z większością postanowień ojca, których beneficjentką stawała się jego macocha. Po drugie - wszczął ostry spór z wdową o to, kto z nich ma eskortować ciało zmarłego do kraju (wspólną eskortę wykluczano). Spór był na tyle ostry, że potrzebna była interwencja miejscowego arcybiskupa, który arbitralnie rozstrzygnął spór na korzyść Michała Kazimierza.
Pierwszy etap podróży prowadził do Wiednia. Michał Kazimierz ciągnął wolno, co pozwoliło Lukrecji Marii także wyruszyć w drogę powrotną do kraju, licząc, że ma szanse wyprzedzić pasierba. Jeszcze we Włoszech nabrała przekonania, że pasierb po śmierci ojca zamierza pozbawić ją praw do Czarnawczyc i Turca, musiała więc zadbać o swoje osobiste sprawy. Jak się okazało, miała rację, gdyż Michał Kazimierz odłączył się od orszaku z ciałem ojca, powierzając jego dalszy transport do Białej na Podlasiu swoim ludziom, a sam co koń wyskoczy pognał do kraju.
W pogoni
Radziwiłłowej udało się przyłączyć do grupy podróżnych, którzy udawali się do Krakowa. W mieście tym księżna znalazła się na przełomie maja i czerwca 1654 r., czego dowodzi jej list do pasierba, pisany już z Krakowa 9 czerwca tego roku. List ten, w którym księżna zapewniała pasierba o wręcz macierzyńskich do niego uczuciach, był najprawdopodobniej reakcją Lukrecji Marii na skargę Michała Kazimierza wysłaną do urzędu grodzkiego brzeskiego jeszcze 20 kwietnia 1654 r. z Bolonii. W skardze tej książę krajczy litewski zarzucał macosze, iż nie dopuszczała go do chorego ojca i nie chciała zwrócić mu złota, srebra, klejnotów i innych mobilów. Były to zarzuty nieprawdziwe, które świadczyły wręcz o szykanowaniu Lukrecji Marii przez jej pasierba.
Radziwiłłowa krótko przebywała w Krakowie, gdyż doszła ją wiadomość, że Michał Kazimierz dokonał zajazdu Czarnawczyc. Księżna, jak mogła najszybciej, udała się z Krakowa do Warszawy, aby szukać wsparcia u królowej Ludwiki Marii, która nominalnie przejęła nad nią opiekę po śmierci Cecylii Renaty. Sprawa konfliktu między macochą a pasierbem nabrała rozgłosu, dzieląc opinię publiczną na dwa obozy. Jednoznaczne wsparcie Lukrecji Marii przez królową, a tym samym opowiedzenie się po stronie prawa, sprawiło, że Michał Kazimierz zaczął tracić zwolenników.
Ze skargą do biskupa
Czując poparcie ze strony dworu królewskiego i mając przekonanie, iż prawo jest po jej stronie, Radziwiłłowa coraz śmielej walczyła o swoje racje. Nie zdecydowała się jednak wystąpić oficjalnie na drogę sądową, o czym informowała w liście-skardze do biskupa wileńskiego, Aleksandra Kazimierza Sapiehy, licząc zapewne na polubowne załatwienie sprawy. W kolejnym liście do biskupa z 5 września wyraźnie o tym mówiła, dodając, iż specjalnie w tym celu wybrała się do Nieświeża, gdzie aktualnie przebywał jej pasierb. W drodze jednak otrzymała od niego wiadomość, że Michał Kazimierz jakąkolwiek ugodę z macochą uzależnia od całkowitego wyrzeczenia się przez Lukrecję Marię wszystkich zapisów, jakich ojciec dokonał w testamencie na jej rzecz.
Jeszcze więcej konkretów w sprawie sporu między macochą a pasierbem dostarcza skarga Lukrecji Marii wpisana do ksiąg starościńskich warszawskich. Wynika z niej, że jeszcze w Bolonii oboje ustalili, że Michał Kazimierz będzie na nią oczekiwał z ciałem ojca w Białej. Jak już wiemy, książę krajczy wyjechał z Bolonii z eskortą ciała ojca bez macochy, pozostawiając ją swemu losowi, bez pieniędzy i chorą. Liczył zapewne, że zyska na czasie i zdoła pod nieobecność macochy w kraju załatwić po swojej myśli sprawy majątkowe. Z tego też powodu odłączył się od orszaku eskortującego trumnę ze zwłokami ojca. Radziwiłłowa jednak właściwie odczytała intencje pasierba i – jak wiemy – zdołała wrócić do Polski.
W swej perfidii Michał Kazimierz posunął się jeszcze dalej składając oficjalną skargę na swoją macochę, w której to właśnie ją obarczał wyłączną winą za zaistniały konflikt i jego eskalowanie! W rezultacie tej skargi Lukrecja Maria została wezwana do stawiennictwa przed urzędem grodzkim brzeskim. W toku postępowania okazało się, że skarga księcia jest całkowicie bezzasadna. Werdykt, jaki wówczas zapadł, z pewnością nie był po myśli skarżącego. Wobec takiego obrotu sprawy Radziwiłł zrozumiał wreszcie, iż wobec Lukrecji Marii musi pójść na pewne ustępstwa. Zwrócił macosze zagarnięte Czarnawczyce, lecz bez trzech folwarków, które zdążył już wydzierżawić.
Potrzeba mediacji
W sprawę wciąż trwającego konfliktu musieli włączyć się mediatorzy zewnętrzni, na czym szczególnie zależało Lukrecji Marii, bowiem w samotnej walce z pasierbem większych szans na całkowity sukces nie miała nie tylko jako kobieta, ale i cudzoziemka. Dzielna Włoszka, mając za sobą tak wiele przykrych doświadczeń, rozumiała to już bardzo dobrze. Dlatego zdecydowała o radykalnej zmianie swej sytuacji, a mogła tego dokonać tylko poprzez powtórne wyjście za mąż. Na ten krok zdecydowała się pod koniec 1658 r. lub na początku 1659 r., poślubiając wojewodę połockiego Jana Karola Kopcia. Małżeństwo było rzeczywistym i jedynym ratunkiem dla Lukrecji Marii, gdyż od tego czasu stroną w sporze z Michałem Kazimierzem, w obronie interesów żony i jej nieletnich dzieci, stał się Jan Karol Kopeć.
Jeszcze przed zawarciem ślubu z Kopciem, księżna na krótko wyjechała z Dominikiem Mikołajem do Włoch nie tylko dla poratowania słabego zdrowia syna, ale i w celu rozpoczęcia przez niego w ojczyźnie matki pierwszych nauk. W podzięce za poprawę zdrowia syna Lukrecja Maria ufundowała w 1666 r. w Pińsku klasztor dominikański. Pilnie troszczyła się o los swoich dzieci i ich przyszłość. W 1662 r. wydała za mąż swą pierworodną córkę Cecylię Marię Radziwiłłównę za hetmana polnego koronnego Mikołaja Hieronima Sieniawskiego. Pilnie rozglądała się też za kandydatką na synową, gdyż Dominik Mikołaj miał już 19 lat. Jej wybór padł na czternastoletnią zaledwie Annę Mariannę, córkę marszałka wielkiego litewskiego, Aleksandra Hilarego Połubińskiego. Ślub młodej pary odbył się 9 października 1672 roku. Małżeństwo z Janem Karolem Kopciem – głównie za sprawą zdecydowanej i pragmatycznej postawy wojewody połockiego – zakończyło wieloletni konflikt z Michałem Kazimierzem, ale nie był to koniec kłopotów Lukrecji Marii.
Tym razem spór powstał w rodzinie Kopciów po śmierci wojewody połockiego (zm. pod koniec 1681 r. lub zaraz na początku roku następnego) na tle podziału schedy pomiędzy oboma siostrami. Spór bardziej się zaognił, gdy wtrącili się do niego – w imieniu swych żon – obaj ich mężowie. Lukrecja Maria zmęczona sporami i konfliktami na tle majątkowym zarówno swoimi, jak też swych córek, zabroniła wręcz synowi mieszania się do tej sprawy, chociaż Dominik Mikołaj przejawiał chęć wystąpienia w roli mediatora. Lukrecja Maria po powtórnym owdowieniu odsunęła się od czynnego życia, pozostawiając sprawy w rękach swoich pełnomocników i prawników. Zmarła w osamotnieniu 18 października 1694 r. w Czarnawczycach.
Całą historię przeczytacie w numerze 2/2018 Słowa Podlasia
Jerzy Flisiński
Napisz komentarz
Komentarze