Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 00:32
Reklama
Reklama Baner reklamowy - warsztat samochodowy - pogotowie

Liczyli na własny dom, zostali z niczym. Głos w sprawie zabierze Krzysztof Rutkowski

Schemat działania był za każdym bardzo podobny. Firma Mark-Bud z Białej Podlaskiej podpisywała umowę na budowę domu w systemie szkieletowym. Brała zaliczkę na pierwszy etap budowy, wylewała fundament. Następnie zaczynały się problemy z dokończeniem budów. Kiedy inwestorzy próbowali skontaktować się z szefem firmy, słyszeli, że aby przyspieszyć prace, należy wpłacać kolejne transze. Mimo wpłat prace szły wolno, nie zostały należycie zrobione lub w ogóle ich nie podjęto. Tym samym co najmniej kilkanaście osób z naszego regionu, Polski i zza granicy zostało z niedokończonymi budowami i bez pieniędzy.
Liczyli na własny dom, zostali z niczym. Głos w sprawie zabierze Krzysztof Rutkowski
Mark-Bud w Białej Podlaskiej to firma, która do pewnego momentu cieszyła się dobrą opinią wśród klientów. Zajmowała się przede wszystkim budową domów szkieletowych według indywidualnego projektu klienta. Wielu jednak inwestorów zostało z samą płytą fundamentową

Autor: nadesłane

Mark-Bud w Białej Podlaskiej to firma, która do pewnego momentu cieszyła się dobrą opinią wśród klientów. Zajmowała się przede wszystkim budową domów szkieletowych według indywidualnego projektu klienta. – Nasza misja to budowanie domów, w których mieszkańcy żyją komfortowo, bezpiecznie i szczęśliwie – zapewniał w rozmowie ze Słowem Podlasia w 2021 r., kierownik firmy Mark-Bud. – Nasze domy powstają szybko, od 3 do 6 miesięcy do stanu deweloperskiego. Kolejne 3 miesiące to wykończenie domu pod klucz. Obecnie prowadzimy wiele inwestycji, mamy wiele załóg i współpracujemy z wykonawcami – mówił wówczas. – Wykorzystujemy technologię szwedzką, która jest zdrowa, ekologiczna i energooszczędna. Jeśli chodzi o cały proces budowy, to nasze zespoły koordynują działania i czuwają nad poprawnością i przebiegiem prac. Inwestorzy mogą spać spokojnie, a ich wymarzone domy pięknieją z miesiąca na miesiąc.  

W pewnym momencie do mediów zaczęły docierać informacje, że pojawiły się problemy z realizacją inwestycji. 

Prace szły opornie
 

– To miał być dom o powierzchni 96 mkw. Umowę przedwstępną podpisałem z firmą Mark-Bud w Białej Podlaskiej w maju 2021 r., finalną w listopadzie 2021 r. Płyta fundamentowa była robiona od maja do lipca 2022 r., czyli przed czasem, bo roboty u mnie miały być, według umowy, od września 2022 r. do września 2023 r. – opowiada jeden z inwestorów, Jarosław Kozakowski. – Po wakacjach szef firmy deklarował postawienie konstrukcji, ale tutaj zaczęły się najwidoczniej problemy firmy. Dostałem e-maila, że trzeba podpisać aneks, że prace się przedłużą o pół roku. Zadzwoniłem do właściciela firmy i powiedział, że to była pomyłka i dotyczy to nowych klientów. W maju 2023 r. została postawiona konstrukcja. Właściciel firmy oszukał mnie, że prace będą wykonane w trybie ciągłym, na placu budowy miało być po 5-6 pracowników i że od połowy lipca 2023 r. ruszy 3. etap budowy, tak aby według umowy „się wyrobić”. Prawda była taka, że średnio 2 pracowników pojawiało się na 3 dni w miesiącu, a były takie miesiące jak grudzień 2023 r. i marzec-kwiecień 2024 r., w których nikt nie przyjechał. W maju jakimś cudem były prace przez 6 dni. To rekord – opowiada Jarosław.

Nie ma środków, aby zakończyć budowę

Mężczyzna zdenerwowany całą sytuacją postanowił w 2023 r. podpisać aneks do umowy i wprowadzić karę umowną za niewywiązanie się z umowy. – Wtedy właściciel firmy przestał ode mnie odbierać telefony. Zadzwoniłem z innego numeru i wtedy z zaskoczenia się zgodził. 27 maja 2024 r. właściciel firmy zmarł, tydzień później było spotkanie z jego żoną, Iwoną, która powiedziała, że okna i rury do rekuperatora nie były opłacone, choć właściciel zapewniał, że już czekają na transport na mój plac budowy i podawał mi przez messengera różne terminy prac przy montażu okien. Rozwiązałem umowę, zakupiłem okna sam, ale nie mam pieniędzy, aby dokończyć budowę – zaznacza Jarosław. 
Mężczyzna wraz  z żoną i dziećmi powinien już od roku mieszkać w tym domu. – Mamy 3 synów. Miejscowość, gdzie jest budowany dom, jest 15 km od szkoły, do której chodzi najmłodszy syn. Najstarszy syn z autyzmem ma szkołę oddaloną o 25 km od budowy. Poza tym we wrześniu nasz rodzina powiększy się o kolejne dziecko – brakuje nam na dokończenie domu. Robimy to „na własną rękę”, za wiele materiałów musimy płacić po raz drugi – mówi.

Zostaliśmy oszukani

Podobnych historii jest wiele. 

– Decyzję o budowie domu podjęliśmy już w 2021 r. Wtedy też, po długich poszukiwaniach znaleźliśmy firmę Mark-Bud z Białej Podlaskiej. Jako nieliczna z firm oferowała budowę domu szkieletowego w naszej miejscowości w stanie „pod klucz”, co bardzo nam odpowiadało. Mieszkaliśmy za granicą, firma która zajmie się budową domu od zera do stanu, gdzie można się od razu wprowadzić, była dla nas najlepszym rozwiązaniem. W czerwcu 2021 r. podpisaliśmy z firmą Mark-Bud umowę przedwstępną, oznaczającą rezerwację terminu i ustaliliśmy początek prac budowlanych na lipiec 2022 r. Opłaciliśmy zaliczkę w wysokości 10 tys. zł – wspomina Angelika.

Główna umowa budowlana została podpisana w marcu 2022 r. Termin rozpoczęcia prac ustalony na lipiec 2022 r., termin zakończenia budowy koniec lipca 2023 r. – Termin był dla nas idealny. Mielibyśmy własny dom przed naszym ślubem zaplanowanym na wrzesień 2023 r. i moglibyśmy wrócić na stałe do Polski. W umowie została ustalona całościowa kwota za wykonanie domu z podziałem na trzy etapy. Po podpisaniu umowy właściciel firmy zażyczył sobie w ciągu trzech dni wpłaty, 100 tys. zł. na wykonanie płyty fundamentowej oraz drugie 100 tys. zł. na materiały. Zrobiliśmy przelewy. Przez cały lipiec 2022 r. nikt się z nami nie kontaktował, w końcu sami zadzwoniliśmy do właściciela firmy z pytaniem, kiedy zaczną budowę naszego domu. Pracownicy firmy przyjechali pod koniec lipca 2022 r. aby przygotować grunt pod płytę. Po około miesiącu mieli wrócić, aby kontynuować prace na działce. Oczywiście nie pojawili się i zaczęły się problemy – opowiada zdenerwowana inwestorka.
 

Ci, którzy mają fundament i szkielet, to "szczęściarze". Fot. nadesłane

Dodaje, że po kolejnych telefonach obiecywane były nowe terminy wznowienia prac. –  Byliśmy zwyczajnie zbywani przez właściciela firmy. Zdarzało się też, że po naszym telefonie obiecywano nam, że pracownicy będą na budowie już następnego dnia, a później cisza i telefon milczał. Po jakimś czasie mieliśmy telefony od właściciela firmy tylko z informacją, że potrzebny jest nowy przelew na materiały, które pojawiły się w atrakcyjnej cenie, a my będziemy mieli już wszystkie potrzebne materiały do stanu deweloperskiego naszego domu. Po każdym takim telefonie otrzymywaliśmy fakturę do opłacenia. Właściciel firmy za każdym razem obiecywał nam, że jak tylko przelejemy pieniądze, to przyspieszy to prace i zaraz pojawią się na naszej budowie. Wykonaliśmy kilka takich przelewów w 2023 r. – zaznacza kobieta. 
Twierdzi, że w międzyczasie na działce pojawiali się pracownicy na jeden lub dwa dni. Prace szły opornie. 

–  Przez cały ten czas ciągle dzwoniliśmy do właściciela, ponaglaliśmy go, prosiliśmy o wyjaśniania, dlaczego nic nie dzieje się na naszej budowie mimo, że tak dużo pieniędzy już w nią zainwestowaliśmy. Zawsze miał jakieś wytłumaczenie (covid, brak materiałów, brak pracowników, dużo innych budów). Zawsze coś – mówi Angelika.

W końcu para postanowiła zrezygnować ze współpracy z firmą. –  Jednak właściciel firmy za każdym razem zapewniał, że wybuduje nasz dom. W październiku 2023 r. po spotkaniu z nim podpisaliśmy aneks do umowy, nowy termin zakończenia prac na maj 2024 r. z karami za opóźnienie . Miał być to już ostateczny termin. Dopiero w styczniu 2024 r. firma wykonała płytę fundamentową pod nasz dom. Ponownie zaczęły się nasze telefony i prośby o kontynuację prac  –  oczywiście bezskutecznie. W maju właściciel firmy zmarł a jego żona nie podjęła się kontynuacji naszej umowy – opowiada kobieta. 
 

Para zapłaciła firmie za dwa etapy budowy, a ma wykonaną tylko jeden – płytę fundamentową. 

Zostaliśmy oszukani i śmiało możemy powiedzieć, że świadomie wyłudzono od nas pieniądze. Każda faktura, którą otrzymaliśmy, była wystawiona za prace, które nigdy nie zostały wykonane. Właściciel firmy wraz z żoną, wspólniczką z premedytacją wprowadzali nas w błąd i wyłudzali kolejne przelewy. Ich działania doprowadziły do tego, że w tej chwili wszystkie nasze życiowe plany legły w gruzach. Zostaliśmy postawieni w patowej sytuacji, bez domu, za który zapłaciliśmy i bez pieniędzy. Zrobimy co w naszej mocy, aby odzyskać to, co nam odebrano – zapewnia zrozpaczona inwestorka.

Składamy pozew do sądu
 

Do naszej redakcji zgłosiło się wiele takich osób. Ich historie są dramatyczne. – Jesteśmy kolejną rodziną poszkodowana przez firmę Mark-Bud z Białej Podlaskiej. Myślę, że podobnie jak większość osób poszkodowanych wpłaciliśmy pieniądze tej firmie i po prawie 2 latach mamy płytę i szkielet (i to z błędami). Pozostałe pieniądze i zobowiązania na kwotę ponad 320 tys. zł nie zostały zrealizowane. Aktualnie składamy pozew przeciwko żonie właściciela firmy o zwrot pieniędzy oraz o odszkodowanie – napisał do nas małżeństwo z Białegostoku.

Klaudia  i jej mąż zostali z domem, który nie ma dachu. Jest tylko membrana. Fot. nadesłane

Klaudia umowę na budowę domu podpisała w maju 2022 r. Dom miał być postawiony do końca września 2023 r. to miał być stan „pod klucz”. – Od razu wpłaciliśmy 10 tys. zaliczki. Płytę fundamentową wylali nam szybko. Na szkielet czekaliśmy 2 lata. Pracownicy ciągle nam obiecywali, że przyjadą za dwa dni, za tydzień. W marcu 2024 r. zaczęli stawiać szkielet. Potem prace szły opornie. Wydzwanialiśmy do firmy, obiecywali, że jeśli wpłacimy pieniądze, to szybciej do nas przyjadą. Więc wpłaciliśmy pieniądze. W maju 2024 r. dowiedzieliśmy się od osób trzecich, że właściciel firmy umiera, że takich budów jak nasza jest dużo. Mąż zadzwonił do właściciela firmy i ten go uspokoił, że wszystko jest w porządku, że budowa zostanie dokończona – opowiada Klaudia. Małżeństwo łącznie wpłaciło firmie 430 tys. zł. – W tym momencie mamy wykonane prace na ok. 200 tys. zł. Szanse na odzyskanie pieniędzy są nikłe. Wdowa po właścicielu firmy twierdzi, że nie ma nic, nie ma majątku, że mieli rozdzielność majątkową. Sprawę w sądzie wygramy, ale co z tego? – pyta inwestorka.

Sprawdziliśmy firmę Mark-Bud w Białej Podlaskiej w Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Firma została usunięta z CEIDG 6 czerwca 2024 r.

Zwodzili nas przez 1,5 roku
 

Monika mieszka z mężem za granicą. Ciężko pracują, aby spełnić swoje marzenie o własnym domu. Niestety ta historia nie ma happy endu. – Szukaliśmy firmy, która postawi nam dom w stanie deweloperskim. Firma Mark-Bud obiecywała nam, że postawi dom w pół roku, więc podpisaliśmy umowę. Mieli zacząć w październiku 2022 r. a skończyć w czerwcu 2023 r. Wpłaciliśmy 120 tys. zł za płytę fundamentową i bardzo szybko nam ją wylali. Potem wpłaciliśmy 140 tys. zł i kolejne 100 tys. Łącznie wpłaciliśmy firmie ok. 400 tys. zł. Ale firma przepadła na 1,5 roku. Właściciel firmy zwodził nas w tym czasie. Informowano nas np. że trzeba dopłacić do okien. Kiedy przyjechaliśmy do Polski, okazało się, że żadne okna nie zostały zamówione i że musimy je sobie sami kupić. Dopiero w styczniu 2024 r. firma postawiła nam szkielet. Potem szef firmy zmarł. Jego żona przyjechała na naszą budowę i powiedziała, że zamyka działalność gospodarczą i nie podejmie się zakończenia naszej budowy. Oczywiście środków też nam nie zwróciła. Tłumaczyła to faktem, że nie ma majątku – opowiada rozżalona Monika. – A miesiąc przed śmiercią właściciela firmy przysłali nam aneks do umowy, którą w 2022 r. podpisaliśmy ze spółką właściciela i jego żony. W aneksie była adnotacja, że umowa jest tylko na męża – mówi kobieta. 

Małżeństwo mimo wpłaconych pieniędzy nie może wprowadzić się do wymarzonego domu. – I tak „mieliśmy szczęście”, bo mamy szkielet, dach – żartują przez łzy. – Śmierć szefa firmy to wielka tragedia, ale ile jeszcze dramatów kryje się za tą śmiercią? Dramatów osób, które zaufały firmie i powierzyły jej swoje pieniądze, niejednokrotnie pozyskane z kredytu czy sprzedaży nieruchomości po rodzicach lub dziadkach – podsumowuje Monika.

Głoś zabierze Krzysztof Rutkowski

Niedokończone budowy znajdują się w powiecie bialskim, parczewskim i różnych regionach Polski. 
Właściciel firmy zmarł 27 maja tego roku. Kilkakrotnie próbowaliśmy się skontaktować z wdową po nim.  Niestety bezskutecznie. Kobieta nie odebrała telefonów i nie odpisała na naszą wiadomość. 
Niektórzy inwestorzy walczą już o swoje pieniądze w sądzie. 

Dziś, 18 lipca głos w tej sprawie zabierze najpopularniejszy w Polsce detektyw Krzysztof Rutkowski. Do sprawy wrócimy.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

User60 17.09.2024 18:34
Czy redakcja planuje przedstawić aktualizację tej historii? Żona zmarłego, a w zasadzie brat zmarłego - Michał (takie dane widniały w zamieszczonym ogloszeniu na platformie Olx), obecnie sprzedaje (lub już sprzedał?) dom, w którym mieszkali. Ogłoszenie nie jest już aktualne, ponieważ znaleźli się potencjalni kupcy. Cena wywoławcza to 990 000 zł. Czy w związku z tym inwestorzy będą spłacani? Z jakiego powodu pan Michał informuje, że to on jest właścicielem nieruchomości? W jaki sposób p. Iwona zamierza rozliczyć się z inwestorami?

meg 31.08.2024 05:03
Tragedią jest niedokończona budowa, ale chyba większą tragedią jest śmierć... Chciał chłopak żyć

Stiopa 20.07.2024 12:55
Nie róbcie sobie jaj z tym detektywem , co on wszechmocny czy tylko wszechobecny ( na ściankach znaczy się)

por. Borewicz 21.07.2024 14:45
Dokładnie. Chyba że chcą dowiedzieć się gdzie został pochowany

Maro 20.07.2024 10:51
Jak mój ojciec zaliczył zgon . To matka jako wdowa po ojcu nieboszczyku pospłacała wszystkie ojca zobowiązania względem wierzycieli i pracowników . Matka ma honor i umie się zachować i nie chce aby ojca TRUCHŁO przewracało się w grobie . W tym przypadku odnośnie tego NIEBOSZCZYKA to żona prawnie też musi spłacić długi męża TRUPA a jak nie ma pieniędzy to sąd przecież może wszystkie jej dobra zlicytować i będą pieniądze dla wierzycieli .

inwestor 20.07.2024 15:41
" Matka ma honor i umie się zachować i nie chce aby ojca TRUCHŁO przewracało się w grobie " Straciłeś na inwestycji to nie wyjeżdżaj z honorem. Ciało można skremować i nie będzie się przewracać.

Grabarz Zakopujący 20.07.2024 10:31
Do dobrze , że właściciel zmarł czy nie dobrze ? Proszę mi powiedzieć na co zmarł ? Jaka była przyczyna śmierci ? Jakie wyniki sekcji zwłok ? Nie to że mi to potrzebne ale ciekawy jestem dlaczego umarł ? Hej Hej Bawmy się :-) :-) A kto umarł ten nie żyje Hej Hej !!!

Fikus 19.07.2024 22:24
Człowiek zmarł. Rodzina w żałobie. A oni wzywają detektywa, bo pieniążki są najważniejsze. Odwroćmy może sytuację i pomyślcie sobie, że przychodzi śmiertelna choroba. I co ? Nie ma załamania ? Poradzilibyscie sobie ? Współczucia zero. Tylko kasa. Nie ważne, że tragedia w rodzinie.

Żeliwny Edek 19.07.2024 13:53
Taki chory niby był ten właściciel Mark-Budu, a jakoś miał siłę z łapami skakać do swoich wierzycieli, do pracowników którym nie popłacił, sądem wygrażać...

Nikodem 19.07.2024 11:28
Ludzie trzymają się z dala od Rutkowskiego bo was pozbawi wszystkiego

Ogóu reck i 18.07.2024 15:18
Ludzie, taki kurnik, to sami postawicie i dokończycie. Państwo Was, och . Co z tym państwem, a okradło by chętnie i 3raz (zapłaciliście vaty, akcyzy, pozwolenia, plany i co? I N I C

Wujek Dariusz 18.07.2024 18:39
Kurnik za pół bańki...

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama