Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 19:26
Reklama
Reklama

Bialska świątynia jazzu

Za nami 23. Międzynarodowy Podlasie Jazz Festiwal w Białej Podlaskiej. W czasie niezwykłego wydarzenia wystąpiła m.in. Anna Maria Jopek. Jak przekazuje dyrektor festiwalu Jarosław Michaluk, publiczność słuchała koncertów z takim skupieniem, że aula stała się świątynią jazzu.
Bialska świątynia jazzu
Jarosław Michaluk przyznaje, że publicznością Podlasie Jazz Festiwal zawsze się chwali, bo jest nie tylko liczna, ale też świadoma muzycznie i entuzjastycznie przyjmująca wykonania poszczególnych artystów

Autor: Anna Chodyka

Festiwal miał miejsce w Akademii Wychowania Fizycznego na auli ROBiR przy ul.Akademickiej 2. Organizatorem było Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe. Dyrektorem festiwalu był Jarosław Michaluk. Festiwal poprowadził Marcin Kusy, dziennikarz radiowej Jedynki.                                                                    

Pierwszego dnia na scenie wystąpiło Jazz Trio & Adam Wendt, którzy zagrali koncert ku pamięci Jana Ptaszyna Wróblewskiego, następnie wsytąpił Irek Głyk Quintet ze swoją córką Kingą Głyk. Z kolei drugiego dnia występy zaczął Grzech Piotrowski Quintet, który już na początku zjednał sobie publiczność opowiadając anegdoty i zachęcając do słuchania muzyki z zamkniętymi oczami. Po nim na scenie pojawiły się gwiazdy festiwalu Piotr Wojtasik Quintet i Anna Maria Jopek. 

Owocna współpraca

Jak przekazuje Jarosław Michaluk dyrektor festiwalu, współpraca Anny Marii Jopek oraz Piotra Wojtasika rozpoczęła się w 2019 roku podczas wspólnego koncertu w ramach Wodecki Twist Festival w Krakowie. - Piotr Wojtasik, na zaproszenie Kasi Wodeckiej-Stubbs, stworzył aranże do piosenek Zbyszka Wodeckiego. W 2020 roku Anna Maria Jopek zaprosiła Piotra Wojtasika do projektu „Przestworza”, nad którym Piotr objął kierownictwo muzyczne. Ta niezwykła muzyczna współpraca nadal trwa i ciągle się rozwija. Tym razem Anna Maria Jopek była gościem specjalnym Piotra Wojtasika - mówi Jarosław Michaluk

Dodaje, że na scenie, oprócz liderów, pojawili się znakomici polscy jazzmani tworzący skład zespołu Piotr Wojtasik Quintet: Marcin Kaletka (saksofon), Michał Tokaj (fortepian), Michał Barański (kontrabas) oraz Łukasz Żyta (perkusja). - Podczas koncertu usłyszeliśmy piosenkę Zbigniewa Wodeckiego w niezwykłej aranżacji Piotra Wojtasika, utwory z płyty „To Whom it May Concern” w zupełnie nowej odsłonie, utwór z programu „Przestworza”, a także kilka muzycznych niespodzianek. Anna Maria Jopek i Piotr Wojtasik zaprosili nas w niezwykłą jazzową podróż! - podkreśla Jarosław Michaluk. 

Wskazuje, że Piotr Wojtasik to wirtuoz trąbki, znakomity improwizator i kompozytor, od przeszło 30 lat przemawia własnym, niepowtarzalnym, muzycznym językiem. - Nagrywał i koncertował w większości krajów Europy, w Maroku, Izraelu, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, Japonii i Indiach. W latach 80. i 90. reprezentował nurt nowoczesnego bop’u, który obecnie przyjął formę bardziej indywidualną, opartą w części na jazzie modalnym z niewielkimi elementami free i muzyki etnicznej - opowiada dyrektor festiwalu.

Zachwycona publiczność

Jarosław Michaluk przyznaje, że publicznością Podlasie Jazz Festiwal zawsze się chwali, bo jest nie tylko liczna, ale też świadoma muzycznie i entuzjastycznie przyjmująca wykonania poszczególnych artystów. - Na początku publiczność nie była aż tak liczna, bo pierwsza edycja festiwalu odbyła się w warunkach klubowych. Już wtedy znani i cenieni wykonawcy mówili, że na koncertach organizowanych przeze mnie i Bialskopodlaskie Stowarzyszenie Jazzowe jest świetny klimat. Nawet, padły słowa, od jednego ze znanych artystów, że u nas gra się jak w świątyni. Jest skupienie publiczności i niezwykła atmosfera, wywołująca liczne interakcje między odbiorcami, a artystami - zaznacza Jarosław Michaluk.

Wskazuje, że jazz to specyficzna muzyka, gdzie jest ważna relacja między muzykami, a słuchaczami, gdyż wpływa ona na wykonanie poszczególnych utworów. - To nic innego jak komponowanie na żywo, co jest bardzo trudne i wymaga skupienia oraz nastroju, a u nas on właśnie jest - podkreśla prezes Bialskopodlaskiego Stowarzyszenia Jazzowego.

Dodaje, że obecnie na koncerty przychodzi kilkukrotnie większa publiczność, niż było to na początku. - Jednak, atmosfera, klimat, nastrój pozostały, a także charakterystyczne docenianie artystów przez publiczność, co jest największą wartością - mówi Jarosław Michaluk. O tym, że koncerty się podobały może świadczyć nie tylko frekwencja, ale też fakt, że każdy koncert kończył się bisami i owacją na stojąco.

- Z wykonawców jestem też bardzo zadowolony, każdy z koncertów był inny. Jedna z osób napisała do mnie, że festiwal był wyjątkowy, bo na koncertach była zaduma, melancholia, a nawet metafizyka. Czuło się, że unosił się nad nami duch Jana Ptaszyna Wróblewskiego, któremu poświęciłem nasz pierwszy koncert w czasie tegorocznego festiwalu - przekazuje Jarosław Michaluk. Przypomina, że bialskie Jazz Trio nagrało płytę wspólnie z mistrzem Ptaszynem Wróblewskim. - Współpracowaliśmy z Janem Ptaszynem Wróblewskim przez lata i się przyjaźniliśmy. Artysta często przyjeżdżał na festiwale i chętnie występował w Białej Podlaskiej - zaznacza Jarosław Michaluk. 

Uczta dla duszy i ucha

Pod wielkim wrażeniem tegorocznej, 23 edycji Podlasie Jazz Festiwal jest Joanna Olęcka z Białej Podlaskiej. - Dyrektor festiwalu Jarosław Michaluk, którego osobiście uważam za nasze dobro narodowe, stworzył jak zwykle doskonałą ucztę dla duszy i ucha. Po raz kolejny na bialskiej scenie zagościły gwiazdy światowego formatu, a Jarosław Michaluk udowodnił, że kultura wysoka ma swoich odbiorców, nawet w tak niewielkim mieście jak Biała Podlaska. Tłumy wypełniające salę ROBiR bialskiego AWF-u świadczą o tym najlepiej - zaznacza Joanna Olęcka.

Wskazuje, że w tegorocznej edycji podobała jej się wielowątkowość tematów muzycznych. - Od standardowych klimatów jazzu w oprawie doskonałych wokaliz Anny Marii Jopek, mieliśmy także kolorową wędrówkę po dźwiękach świata z Grzechem Piotrowskim i jego kwintetem czy też absolutnie fascynujące, refleksyjne spotkanie z Irek Głyk Quintet, który zaczarował publiczność oryginalnymi dźwiękami wibrafonu m.in w gościnnym akompaniamencie swojej córki, a w tej chwili jednej z większych gwiazd gitary basowej Kingi Głyk - przekazuje Joanna Olęcka.

Mikołaj Olęcki, 12 lat, uczeń VI klasy Społecznej Szkoły Podstawowej oraz IV klasy Państwowej Szkoły Muzycznej w Białej Podlaskiej już piąty raz wraz z rodzicami uczestniczył w Podlasie Jazz Festiwal. - Za każdym razem to dla mnie wyjątkowe przeżycie. Chciałbym kiedyś zostać prawdziwym muzykiem i móc występować z takim wspaniałymi artystami jak Irek Głyk. Szczególnie spodobał mi się występ Szymona Madeja grającego na perkusji. Byłem zachwycony sposobem jego gry na werblu, użyciem miotełek perkusyjnych. To było po prostu piękne. Bardzo chciałbym mieć kiedyś takie umiejętności - mówi Mikołaj Olęcki.

Podkreśla, że kocha chodzić na takie koncerty. - Muzyka, którą tam słyszę nigdy się nie powtórzy, nie da się usłyszeć tego z płyty czy radia. Jest niepowtarzalna jakość dźwięku, można usłyszeć mało popularne instrumenty i obserwować muzyków jak przeżywają swoje występy. To niesmowite przeżycie - podsumowuje młody meloman. 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Władon Tutin 15.10.2024 13:51
Nieważne pod jakim tekstem napiszesz komentarz, i tak nie wydrukują... No chyba, że głupi beznadziejnie i neutralny politycznie komentarz, to tak. Ulubiony jazz,man ? Charlie Parker. A tak na marginesie... wasz ,,Słowo Podlasia,, pseudo konserwatyzm zasadza się na czysto pragmatycznych podstawach. Wersję papierową periodyku kupują tylko ,,starsi i z mniejszych ośrodków,, , ale oni oczywiście nie czytają wersji internetowej, gdzie wszystkie konserwatywne treści cenzurujecie, i jednocześnie nagłaśniacie ( patrz ksiądz i organistka ) tematy antykatolickie. To takie... ,, i diabłu ogarek, i diabłu ogarek...,,, . Wiem, tylko kasa się liczy, jak i dla całej P.O. , ,,Zagaić, i myrchnąć... ( Zagajewska i Myrcha dla niekumatych się kłaniają )... i jeszcze na koniec oczko puszczę...

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama