- Z kuzynem z Pińska - Jurijem i jego żoną Iryną odwiedziliśmy Malową Górę, gdzie na cmentarzu spoczywają nasi wspólni przodkowie czyli Roman Makarewicz i jego żona Marianna oraz dalsza część rodziny Romana i Marianny. Pomodliliśmy się wspólnie i zapaliliśmy znicze, na znak pamięci. Następnie pojechaliśmy do Berezówki, gdzie swoje posiadłości mieli Makarewiczowie. Te ziemie w 1872 r. kupił Roman Makarewicz - mówi Łukasz Makarewicz.
Przywitał chlebem i solą
Dodaje, że kuzynostwo odnalezione w wyniku badań genealogicznych przywitał na dworcu PKP z tablicą “ Sz. P. Makarewicz”, a w domu, na początku poczęstował chlebem i solą. - Na dworcu poznali mnie nie przez tabliczkę, ale dzięki temu, że wcześniej oglądali moje zdjęcia przesłane im przez ich córki Olę i Kasię - przekazuje Łukasz Makarewicz.
Jurij był bardzo zadowolony, że poznał Łukasza, swego kuzyna. Był też wdzięczny, że razem przybyli na grób wspólnego przodka w Malowej Górze.
- Zrobiliśmy sobie wspólne zdjęcia, na grobie przodków i w Berezówce. Kuzyn cieszył się, że mogliśmy się spotkać. Obdarowaliśmy się prezentami. Od Juriego i jego żony dostałem herb Pińska, a oni ode mnie pamiątkowe koszulki oraz dokumenty rodziny Makarewiczów, których nie widzieli wcześniej. Jurij zawsze marzył, żeby poznać historię rodziny. Jego pragnienie wzmogło się teraz, zwłaszcza, że odkryłem korzenie rodzinne sięgające XVIII wieku. Zaprosili mnie też do siebie i rozstaliśmy się z obietnicą kolejnego spotkania - mówi Łukasz Makarewicz.
Dodaje, że chciał im pokazać też park Radziwiłłów, ale nie wystarczyło na to czasu. - Wyczekiwali poznania mnie – swojego odnalezionego kuzyna a przywitanie chlebem i solą było dla nich pozytywnym akcentem, naszego spotkania - podkreśla genealog.
Wspólny przodek
Wyjaśnia, że Roman Makarewicz miał syna Franciszka, który wyjechał do Pińska. - Tam osiadł, był stolarzem na kolei, i najprawdopodobniej robił wagony. Urodziła mu się dwójka dzieci Henryk i Anna. Henryk miał również dwoje dzieci - Mariana i Ryszarda. Marian to ojciec Juriego, który przyjechał w odwiedziny - tłumaczy Łukasz Makarewicz. O zaginionej linii rodzinnej dowiedział się od babci Klary w 2016 r.
- Wówczas zaczynałem zagłębiać się w świat genealogii. Dopiero w 2019 r. na portalu genealogicznym „Lubgens" odszukałem akt ślubu, z którego wynikało, że Franciszek wziął za żonę Rosjankę, która była wyznania prawosławnego. Pochodziła z parafii Prużany. To potwierdzało, co opowiadała mi o nich rodzina. Postanowiłem odnaleźć potomków Franciszka. Dzięki pomocy innych genealogów z grupy sympatyków Polesia: First, I’m from Pinsk udało mi się dotrzeć do informacji, gdzie pochowany jest Franciszek Makarewicz. Wykaz zmarłych w Pińsku wskazał, że znajduje się tam grób Franciszka. To potwierdzało legendę rodzinną, że wyjechał do Pińska - mówi poszukiwacz rodzinnych korzeni. Wkrótce otrzymał akt zgonu Franciszka, z którego wynikało, że pozostawił żonę i dwójkę dzieci. Dostał też akty metrykalne kolejnych pokoleń tej linii. Następnie ogłosił na wspomnianej grupie związanej z Pińskiem, na Facebooku, że poszukuje rodziny - potomków Franciszka Makarewicza. Ostatecznie wysłał wiadomość do wszystkich członków wspomnianej grupy z nazwiskiem Makarewicz, chcąc odnaleźć kuzynów. - Wówczas odezwała się Ola, córka Juriego. Dzięki temu poznałem też Kasię, siostrę Oli, która również odwiedziła mnie w Białej Podlaskiej w marcu tego roku. Kasia wysłała mi też liczne zdjęcia członków pińskiej gałęzi rodziny Makarewiczów - przekazuje Łukasz Makarewicz.
Napisz komentarz
Komentarze