Józef Kossowski został kierownikiem Publicznej Szkoły Powszechnej w Polubiczach 1 września 1948 r. Piastował to stanowisko około 30 lat, aż do przejścia w 1977 r. na emeryturę. W roku szkolnym 1973/74 funkcję kierownika szkoły pełniła jego żona, Krystyna Kossowska, jej mąż przebywał wówczas w sanatorium.
W krajowej czołówce
W latach 50. i 60. do placówki uczęszczało ok. 200 uczniów. Szkoła pod kierownictwem Józefa Kossowskiego szybko awansowała w rankingach szkół. Co ciekawe, w 1964 r. w szkole działało kilka kółek: polonistyczne, dziewiarskie, krawieckie, gastronomiczne. Nauczyciele współpracowali z rodzicami. W 1965 r. placówkę w Polubiczach zaliczono do 48 najlepszych szkół w Polsce.
Józef Kossowski aktywnie działał też na polu społecznym. Organizował przedstawienia teatralne. W roku szkolnym 1948/49 uczniowie wystawili napisaną przez niego sztukę pt. „W krainie bajki”. Z czasem do amatorskiego teatru wciągnięto również dorosłych mieszkańców Polubicz.
Kultura na wsi
O tym, jak wielki był to człowiek, najlepiej świadczą wspomnienia jego uczniów.
– Szkoła była dla mnie tym, czym dzisiaj tablet dla mego wnuka, czym koncerty dla mojej wnuczki. Wszystkim, bo nie było nic poza szarzyzną dnia codziennego – wspomina na łamach książki „Polubicka szkoła i jej Kierownik Józef Kossowski” Teresa Wetoszka, rocznik 1950. – Najważniejsza osoba w szkole. Kierownik. Tak mówiliśmy wtedy i tak mówić będziemy zawsze. Bo pozostać ma dla mnie takim, jakim wtedy był. Był surowy. Tak go postrzegałam jako dziecko i raczej zdania nie zmienię. Teraz rozumiem, że takim być musiał, aby jakoś trzymać całą szkołę, i w dodatku nie tylko na polu nauki, ale i kultury. Cała kultura na wsi, to był On. Te przedstawienia! To nie były zwykłe przedstawienia szkolne. To był teatr – wspomina absolwentka polubickiej szkoły. – A nauczycielem był cudownym. To dzięki niemu wiem, gdzie leżą rzeki, góry, stolice, pustynie, państwa czy kontynenty. Kazał stawać tyłem do mapy i pokazywać. Od razu wiedział, czy ktoś się orientuje, czy nie – dodaje kobieta.
Gry na korytarzu
Z kolei Leszek Rola, rocznik 1960 r. tak wspomina Józefa Kossowskiego.
– Oprócz dyrektorowania uczył w starszych klasach geografii i chyba matematyki. Już jako uczniowie klas młodszych nasłuchaliśmy się od starszych kolegów o słynnych, czarnych mapach bez napisów, globusach i innych pomocach naukowych stosowanych na lekcjach przez pana Kossowskiego. Czekaliśmy z niepokojem, ale i z ciekawością, kiedy już przyjdzie czas nauki z panem dyrektorem. Pierwsze spotkania z panem Kossowskim mieli uczniowie z młodszych klas, kiedy na przerwach zapraszali go do zabawy w ,kółeczku". Maluchy widząc wychodzącego z kancelarii, otaczały dyrektora i nawet jak nie miał czasu, to pobawił się chwilę i aranżując nową formę zabawy, biegł dalej. Z młodzieżą ze starszych klas grywał chętnie na przerwach w siatkówkę czy w dwa ognie. Bywało, że grę trzeba było dokończyć po dzwonku na lekcje, pan dyrektor nie przerywał gry aż dokończono akcję czy seta. Wracający do klasy spóźnieni uczniowie, którzy powoływali się na grę z dyrektorem, unikali kary – zaznacza Leszek Rola.
Życzliwy człowiek
Maria Stokowska, z domu Parulska, rocznik 1946 r. zapamiętała Józefa Kossowskiego jako wspaniałego pedagoga.
– Pan kierownik uczył matematyki, w 7 klasie był moim wychowawcą. Na zawsze pozostanie w mej pamięci jako człowiek wielkiego autorytetu, sprawiedliwy. Cechowała go dobroć i życzliwość. Roztaczał wokół siebie dobro, pomagał słabszym uczniom, często tak długo chodziłam do tablicy, aż się nauczyłam. Byłam nieśmiała, a pan mówił, żeby się uśmiechać, bo uśmiech pomaga żyć i prowokuje wzajemna sympatię – wspomina w książce Maria Stokowska.
Patron szkoły
Uroczystość nadania imienia Józefa Kossowskiego oraz przekazania sztandaru Szkole Podstawowej w Polubiczach odbyła się 26 września. Rozpoczęła się od złożenia kwiatów i zapalenia zniczy na grobie kierownika szkoły.
Następnie zebrani modlili się na mszy w kościele parafialnym. Tam też nastąpiło poświęcenie sztandaru. Sztandar ufundowali: córka Lidia z mężem, syn Zbigniew, wnuki Michał i Diana Kossowscy, Joanna Trębicka z rodzina, Izabela Łozak z rodziną oraz firma Kojpasz, Sadpol, Straż Pożarna z Polubicz, także indywidualni absolwenci szkoły w Polubiczach.
Część oficjalna uroczystości odbyła się w remizie OSP na sali widowiskowej. Prezes Stowarzyszenia Rozwoju Wsi "Integracja" Barbara Melnik odczytała tekst podjętej przez zarząd stowarzyszenia uchwały. Głównym puntem wydarzenia było przekazanie szkole sztandaru, a także uroczyste ślubowanie uczniów. W uroczystościach uczestniczyli przedstawiciele rodziny Józefa Kossowskiego: córka Lidia, wnuczka Izabela oraz prawnuk Borys.
– Nie znalem swojego pradziadka, bo zmarł 24 lata temu. Znam go natomiast z opowiadań mojej mamy i babci. BArdzo duzo czytał. Miał w domu swoją mała bibliotekę. Bardzo często, gdy było piękne gwiaździste niebo, przez długie godziny siedział ze swoja rodziną oglądając galaktykę gwiazd i wsłuchując się w odgłosy zwierząt przydomowych. Lubił podziwiać przyrodę, spacerując po lesie. Miał swoje wydeptane ścieżki, lubił śpiewać i żartować – mówi prawnuk Józefa Kossowskiego, Borys.
Kochany tata
Córka wieloletniego kierownika szkoły nie kryła wzruszenia.
– Tata w ciągu 30 lat włożył całe swoje serce i trud w funkcjonowanie polubickiej szkoły. Pomagała mu również moja mama, Krystyna. Był żądny wiedzy, dlatego w latach. 50. podjął studia w Łodzi na kierunku geografia. Niełatwo było w tamtych czasach studiować, dlatego też dzięki uporowi i hartowi ducha chodził z Polubicz do Białej Podlaskiej, aby stamtąd dostać się pociągiem do Łodzi. W roku 1956 ukończył studia – mówi Lidia Kot. – Oprócz matematyki, tata uczył geografii. Jego uczniowie zajmowali czołowe miejsca w olimpiadach powiatowych i wojewódzkich. W klasie 8. bezinteresowanie i dodatkowo uczył matematyki, aby uczniowie łatwiej dostali się do szkoły średniej. Utworzył teatrzyk, z którym jeździł po okolicznych miejscowościach. Graliśmy m.in. „Awanturę o Basię”. Z tzw, komitetem rodzicielskim organizował majówki. Zyski z tych przedsięwzięć były przekazywane na potrzeby szkoły. Z okazji 100-lecia parafii w Polubiczach ja i moje rodzeństwo ufundowaliśmy dzwon na pamiątkę rodziców. Dzwon bije przy kościele codziennie o godz. 15. Cieszę się, że mogłam doczekać tej niezwykłej chwili nadania szkole w Polubiczach imienia mojego taty – zaznacza córka Józefa Kossowskiego.
Do końca pozostał nauczycielem
Wnuczka patrona szkoły w Polubiczach, Izabela Łozak wspomina, że dziadek był nauczycielem do końca swych dni.
– Wspominamy wakacje na wsi, kiedy dziadek Józio był już na emerytem uczył nas matematyki, geografii, fizyki i astronomii. Dla nas, wnuków był niezwykłym człowiekiem, kochanym dziadkiem pełnym energii i poczucia humoru. Był również intelektualistą, który wychował nas w duchu najlepszych wzorców: miłości do Boga i Ojczyzny, dając solidne fundamenty na całę życie – wspomina Izabela Łozak.
Po części oficjalnej uczniowie zaprezentowali montaż słowno-muzyczny według scenariusza nauczycielki języka polskiego Agaty Dymel-Mikiciuk. Z okazji tak wielkiego święta w szkole uroczyście otworzono gablotę oraz kącik patrona zawierający zdjęcia, dyplomy i inne rodzinne pamiątki patrona szkoły. Wstęgę przecinali Lidia Kot, Zbigniew Kossowski oraz Diana i Michał Kossowscy.
Józef Kossowski był mieszkańcem Polubicz. Jak czytamy w książce Dariusza Tarasiuka „Polubicka szkoła i jej Kierownik Józef Kossowski”, Józef w 1947 r. legitymował się ukończonymi 4 klasami gimnazjum.
– Swoje wykształcenie podwyższał w późniejszym kresie. W latach 1948-1952 kształcił się w Liceum Pedagogicznym Leśnej Podlaskiej. W 1952 r. rozpoczął zaoczne studia w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Łodzi na kierunku geografia. Dyplom magistra tej uczelni otrzymał 9 listopada 1956 r. Nie wiadomo również, kiedy został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej w Wojsku Polskim. Z zachowanej legitymacji osobistej nr 38/38 wynika, że w 1938 r. był szeregowcem przypisanym do Kadry Zapasowej 9 Szpitala Okręgowego w Brześciu (pluton gospodarczy). Potem otrzymywał kolejne awanse. 1 września 1938 r. został starszym szeregowym, a w 1939 r. kapralem. W czasie kampanii wrześniowej do 27 września służył jako sanitariusz w szpitalu wojskowym w Brześciu. Jego udział w walce potwierdza m. in. zaświadczenie wydane 3 września 1981 r. przez Związek Bojowników o Wolność i Demokrację w Białej Podlaskiej, którego członkiem był od 7 września 1978 r. – czytamy we wspomnianej publikacji.
W czasie II wojny światowej, od 15 marca 1940 r., działał w ruchu oporu, tj. w Polskiej Organizacji Wojskowej, która później weszła w skład Armii Krajowej. – Józef Kossowski nie odziedziczył ziemi po rodzicach i 3 września 1945 r. wyjechał do Białej Podlaskiej, prawdopodobnie w celu podjęcia tam pracy. Jednak niedługo potem los skierował go do pracy oświatowej, której poświecił cale życie. Z zachowanych dokumentów wiadomo, że Józef Kossowski aktywnie włączał się w życie społeczno-polityczne lokalnej społeczności. W 1951 roku brał udział w pracach Gminnej Komisji Kulturalno-Oświatowej w Wisznicach. (…) W późniejszych latach był aktywnym członkiem Gromadzkiej Rady Narodowej w Polubiczach. Za osiągnięcia na polu oświatowym i społecznym byt wielokrotnie nagradzany. Został uhonorowany m. in. Medalem Za Udział W Wojnie Obronnej 1939 r., Złotym Krzyżem Zasługi i Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski – napisał w swej publikacji Dariusz Tarasiuk.
Józef Kossowski ożenił się z Krystyną Rolą, z którą miał dzieci: Lidię, Zbigniewa i Tadeusza. Krystyna Kossowska ukończyła Liceum Pedagogiczne w Leśnej Podlaskiej oraz Studium Nauczycielskie w Lublinie. Była nauczycielką języka polskiego. Została uhonorowana m. in. Złotym Krzyżem Zasługi. Małżeństwo jest do dziś życzliwie wspominane wśród absolwentów polubickiej szkoły.
źródło: Dariusz Tarasiuk „Polubicka szkoła i jej Kierownik Józef Kossowski”
fot. Cezary Haczkur
Czytaj też:
Napisz komentarz
Komentarze