Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
wtorek, 1 kwietnia 2025 02:55
Reklama
Reklama
Tylko u nas

Rozmowa z Piotrem Piotrowskim. To on ożywia stare fotografie Zamościa, a robi to... z miłości

Piotr Piotrowski wychował się na zamojskim osiedlu Karolówka. Chodził do Szkoły Podstawowej nr 8, później do II LO im. Marii Konopnickiej. Uczył się również w Szkole Muzycznej I i II stopnia im. Karola Namysłowskiego. Po maturze wyjechał do Łodzi. Studiował w tamtejszej Akademii Muzycznej, a podyplomowo studiował grafikę komputerową i techniki multimedialne na Politechnice Łódzkiej. Pracuje jako dyrektor szkoły muzycznej w Szkole Towarzystwa Oświatowego „Edukacja” Łódzka Inżynieria, a także jako nauczyciel w Szkole Podstawowej Specjalnej nr 128 w Łodzi.
Reklama
Rozmowa z Piotrem Piotrowskim. To on ożywia stare fotografie Zamościa, a robi to... z miłości
Piotr Piotrowski - artysta, autor animacji o starym Zamościu

Witamy w Zamościu! Podobno przywiózł Pan do rodzinnego miasta coś ciekawego?

Reklama

– Przywiozłem film „Zamość, powrót do przeszłości – ożywione fotografie miasta z czasów zaborów”. To kontynuacja pierwszego filmu, przedstawiającego międzywojenny Zamość, z tym że różni się muzyką, którą sam dograłem na fortepianie. Wykorzystałem motywy z piosenki „Sen na pogodne dni”. To było trochę tak jak w starych filmach: najpierw zmontowałem obraz, a do tego niemego obrazu dopasowałem muzykę, która grana była na żywo.

Gra Pan na fortepianie. Przypadek? 

– Nie sądzę. Zanim dostałem się do Akademii Muzycznej w Łodzi, uczęszczałem do szkoły muzycznej w Zamościu pierwszego i drugiego stopnia. Byłem w klasie fagotu, natomiast fortepian to moja druga pasja. Zmarła niedawno pani profesor Irena Polkowska, pianistka i pedagog ze szkoły muzycznej, która tę miłość do fortepianu we mnie zaszczepiła.

Filmik trwa nieco ponad 2 minuty i – podobnie jak pierwszy – zapiera dech w piersiach. Widzimy na nim spacerujących po Starym Mieście ludzi w różnym wieku, różnych profesji i narodowości. Są dorożki, ale widzimy też zamojskich szoferów, którzy za chwilę powiozą podróżnych do Szczebrzeszyna. Jest pompa wodna, a nawet pasące się w bliskim sąsiedztwie Starówki… krowy. Słychać odgłosy rozmów, ale też śpiew ptaków… Tak wyglądał Zamość ponad 100 lat temu, gdy był pod zaborem rosyjskim. Z tamtych czasów zachowały się fotografie, które właśnie Pan „ożywił”. A to nie jest chyba takie proste? Jak Pan to robi?

– Z tego, co wiem, Zamość takich filmików nie miał, dlatego postanowiłem to zmienić, zwłaszcza że w Łodzi, gdzie mieszkam, wielokrotnie widywałem podobne produkcje. Najistotniejsze są archiwalne fotografie, które trzeba odpowiednio wyselekcjonować i poddać wstępnej obróbce. W dalszej kolejności, jak już wcześniej mówiłem, należy dopasować do tych zdjęć nie tylko odpowiednią muzykę, ale też na przykład odgłosy. Dzięki wykorzystaniu sztucznej inteligencji proces twórczy przebiega dużo sprawniej i szybciej.

Czy z dostępem do archiwalnych zdjęć nie ma problemu?

– Majątkowe prawo autorskie ważne jest przez cały czas życia twórcy i przez 70 lat po jego śmierci lub przez 70 lat od daty pierwszego rozpowszechnienia fotografii w przypadku, gdy autor jest nieznany. Nie ma więc problemu z prawami autorskimi. Archiwa państwowe mają spory zasób starych zdjęć, które są zdigitalizowane, natomiast nie zawsze opisane. I to jest problem. Podczas mojego pobytu w Zamościu odwiedziłem Muzeum Starej Fotografii Adama Gąsianowskiego i jestem pod wielkim wrażeniem zgromadzonych tam eksponatów.

To najnowszy film Piotra Piotrowskiego opublikowany 20 marca, dzień po rocznicy urodzin Jana Zamoyskiego.

No właśnie… Na mieście słyszałem, że podobno wraz z Pana przyjazdem do Zamościa Leśmianowski Szewczyk z Bramy Szczebrzeskiej wziął nogi za pas… Prawda to?

– Fakt, zrobiłem mały prezent Bartkowi Sęczawie, uruchamiając… Szewczyka. Z Bartkiem, który jest autorem rzeźby Szewczyka, znamy się z czasów licealnych. On chodził do Liceum Sztuk Plastycznych, ja do szkoły muzycznej drugiego stopnia. To było w latach 90. Starówka była naszym drugim domem, bo obie szkoły znajdują się na Starym Mieście, choć w tamtym czasie funkcjonowały w innych miejscach. Ja kolegowałem się z Bartkiem, ale też z innymi „plastykami”, na przykład Tomkiem Bełechem. Dziś Bartek i Tomek są cenionymi pedagogami w Liceum Plastycznym. A wracając do Szewczyka, to myślę, że trafiłem z prezentem.

Szewczyk w Pana animacji, niczym inżynier Mamoń z „Rejsu”, wstaje i wychodzi, nie z kina, ale z bramy…

– Kilka godzin mi to zajęło, bo Szewczyk nie do końca chciał robić to, co chciałem. Pierwszy podstawowy problem był taki, że nie chciał być w spodniach, tylko w jakimś innym stroju. No, ale się udało. Ma spodnie… Filmik trwa 10 sekund, a pracy było na 2-3 godziny. Ale prace Bartka Sęczawy są naprawdę super i warto je promować. Mam pomysł, aby „ożywić” inne prace tego artysty, które znalazły się na Leśmianowskim Szlaku Literackim w Zamościu. A jest ich jeszcze kilka…

To m.in. Bajdała, którego można spotkać na Rynku Wodnym, Srebroń i Lalka na ul. Żeromskiego, czy Skrzypek przy wejściu do parku. I tak po kolei?

– Mam nadzieję, że się uda. Aby tylko czas mi pozwolił. Na razie nie wiem, która pierwsza rzeźba pójdzie w ślady Szewczyka, ale plan jest taki, aby wszystkie ożywić po to, aby wybierając się na przykład na nocną przechadzkę po Starówce, turysta mógł zatrzymać się przy każdej takiej Leśmianowskiej rzeźbie, wyciągnąć telefon i zobaczyć, jak spacerują Szewczyk, Lalka czy Bajdała.

Dla mnie bomba! To na pewno będzie atrakcja turystyczna. Czy coś jeszcze Pan szykuje?

– Mam pomysł na animację nawiązującą do postaci Jana Zamoyskiego, który założył to miasto. Nie będę zdradzał szczegółów, na prima aprilis zapraszam do obejrzenia.

Dziękuję za pokazanie wstępu. Z butów wyrywa! Naprawdę. Ale czekamy do 1 kwietnia. Czy w wpisanym na listę UNESCO mieście można by jeszcze coś fajnego zrobić?

– Można by na przykład stanąć w określonym miejscu na Starym Mieście, wziąć telefon do góry i dzięki aplikacji cofnąć się w czasie o 100 i więcej lat. Myślę sobie, że to byłoby też fajne.

To na pewno wymagałoby sporo czasu, może i nakładów pieniężnych?

– Z wykorzystywaniem sztucznej inteligencji jest tak, że jak ktoś chce się pobawić, to można sobie jeden obraz wygenerować za darmo. Jeżeli natomiast chce się z tego korzystać i stworzyć jako narzędzie, a co najważniejsze, nauczyć się, jak z tego narzędzia korzystać, to trzeba po prostu za to płacić. W każdym razie, jest taki pomysł dalekosiężny, który może udałoby się nam zrealizować wspólnie z Urzędem Miasta Zamość. Programy co kilka miesięcy są uaktualniane i dodawane nowe możliwości. Jeszcze rok temu pewnych rzeczy nie dałbym rady zrobić, nawet bym się nie porywał na nie. Ze sztuczną inteligencją jest trochę jak z nożem. Nóż może być do smarowania masła, ale można nim komuś zrobić krzywdę.

Za każdym razem Pan podkreśla, że animacje przedstawiające stary Zamość powstają z miłości do rodzinnego miasta...

– To prawda. W Zamościu się urodziłem i wychowałem, tu mieszkają moi rodzice. Do Zamościa chętnie wracam, żonie i dzieciom też zaszczepiłem miłość do tego miasta. Nawet jak się stąd wyjedzie, to zawsze chce się wracać. To mówię nie tylko ja, ale również moi znajomi, zamościanie, którzy rozjechali się po Polsce, Europie i świecie.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawialiśmy 28 lutego. Kilki dni później National Geographic zapytał sztuczną inteligencję o najpiękniejsze miasta w Polsce. Wygrał Zamość!

PRZECZYTAJ TEŻ: 

Reklama

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: A ja to mam prawdziwe wygrane do odbioru,ale w Chinach,bo do mnie zadzwonił tłumacz i mówił do mnie '' ho ho mik muk,he je he,i wiem że to sporo kasy,ale najpierw musze puszek nazbierać ,.bo w chwilofce to ten facet to mnie za fraki wziol i wypchnoł za dzwi i żem nie otszymal zadnej kfoty,by opłate zrobić do chin za pszelew gotowizny,mnie to nikt nie oszyka,bo żem kiedyś inwestował w juany na gieldzie honkoskiej,to napewno hco mi oddać ten pinionc. Jak dostane to dam znacData dodania komentarza: 31.03.2025, 14:41Źródło komentarza: Zaufała firmie przez słuchawkę, straciła tysiąceAutor komentarza: CzytTreść komentarza: To nie ja CzytData dodania komentarza: 31.03.2025, 14:28Źródło komentarza: Pijany 19-latek za kółkiem. Nie żyje dwóch jego kolegów [ZDJĘCIA]Autor komentarza: czy→Treść komentarza: I tak i nie - mięso czerwone, jest "stare"/hormonalne/bądź karmione padliną z dopalaczami. Ciągle są obostrzenia ASF. Pomimo ]hodowli przyzagrodowej, jako niezagrazającej nikomu, a już Hodującemu, to ciągle jest ZAKAZ. Z drobiem byłoby to samo, ale ALE . Mięso towarowe (tusze, ćwiartki, jest "uczciwsze" niekiedy. Tylko na co komu 40 kilo naraz. A w sklepie, często peklowane .. .oby tylko wodą, a to .. Dziennikarze, dlaczego się na niczym nie znacie i nie robicie dochodzeń. to Wasz zawód. komentarze, często (pomimo hejterki), są ciekawsze od waszych wypracowań. I poprawniejsze grData dodania komentarza: 31.03.2025, 14:28Źródło komentarza: Mięso do kontroli. Inspektorzy nazwali grzechy handlowcówAutor komentarza: Maria z JanemTreść komentarza: My z mężem zawsze popieramy tych,co nam daja lepiej,godniej życ,więc trzymajmy kciuki za PANA DONALDAData dodania komentarza: 31.03.2025, 13:15Źródło komentarza: 100 złotych za rok małżeństwa. Na tyle zgadzają się politycyAutor komentarza: Zbyszek W.Treść komentarza: W Białej w żadnym sklepie nie widziałem nigdy flagi przy mięsie sprzedawanym luzem.Najpewniej jest to mięso dunskie,ze starych,trzyletnich macior.Zresztą te wyprodukowane w Polsce,niczym się nie różni,wszak normy UE sa jednakie .Taka jest prawda.Data dodania komentarza: 31.03.2025, 12:53Źródło komentarza: Mięso do kontroli. Inspektorzy nazwali grzechy handlowców
Reklama
Reklama