"Rybeńko", posłuszny wezwaniu matki, drogę z Ołyki do Białej pokonał w błyskawicznym tempie, gdyż z Ołyki wyruszył 21 lutego, a już 25 tego miesiąca stanął przed jej obliczem. Jak wynika z zapisów księcia w jego diariuszu, rozmowa z matką miała burzliwy przebieg, gdyż Michał Kazimierz okazał się równie stanowczy i uparty – nie uległ protestom i prośbom matki, która nie mogła się pogodzić, iż syn zaręczył się bez jej woli i zgody. Wobec tak zdecydowanej postawy syna, księżna kanclerzyna chcąc nie chcąc musiała pogodzić się z faktem dokonanym. Wprawdzie bez entuzjazmu, ale 22 kwietnia 1725 r. zjawiła się w Białej Krynicy, gdzie w tamtejszej kaplicy uczestniczyła w ceremonii ślubu Michała Kazimierza z Franciszką Urszulą.
Niedługo po ślubie, bo 28 kwietnia, Radziwiłłowie zamieszkali na krótko w Ołyce, skąd wkrótce przenieśli się na stałe do Nieświeża i odtąd zamek nieświeski stał się ich główną siedzibą. Od pierwszego dnia małżeństwa Radziwiłłowie stanowili zgodną i kochającą się rodzinę. Swoim uczuciom do męża szczególnie dawała wyraz księżna Franciszka Urszula, o czym dowodnie zaświadczają jej licznie zachowane prywatne listy do męża, które pisała niemal codziennie, gdy "Rybeńko" przebywał poza Nieświeżem, co zdarzało się więcej niż często.
Oboje, a zwłaszcza księżna Franciszka Urszula, na początku małżeństwa odczuwali dotkliwie jeden tylko, ale bardzo istotny dyskomfort – był nim wciąż niechętny stosunek matki Michała Kazimierza do synowej. Jednakże za sprawą przede wszystkim bardzo życzliwego, pełnego szacunku, a nawet uniżoności stosunku Franciszki Urszuli do teściowej stopniowo "lody pękały". Księżna kanclerzyna wolno, ale jednak przekonywała się do synowej, by ostatecznie zmienić swój stosunek do łagodnej, inteligentnej i zaradnej Franciszki Urszuli. Ogromny wpływ na zmianę postawy księżnej Anny Katarzyny do synowej miało urodzenie przez nią 18 maja 1727 r. pierwszego wnuka (trzy pierwsze ciąże Franciszki Urszuli zakończyły poronieniami). Pierworodnego Mikołaja Krzysztofa – co było zgodne z tradycją i zwyczajem – wzięła do siebie do Białej babcia, zapewniając wnukowi nie tylko mamkę, ale i troskliwą opiekę. Z narodzin pierworodnego syna szczególnie szczęśliwy był jego ojciec, książę "Rybeńko", czemu dał entuzjastyczny wyraz w swoim diariuszu. Narodziny Mikołaja Krzysztofa nie tylko jako przyszłego ordynata, ale przede wszystkim kontynuatora rodu, uczcili panegirycznym drukiem nieświescy jezuici.
Całą historię przeczytacie w numerze 17/2018 Słowa Podlasia
Napisz komentarz
Komentarze