Sytuacja ta wprost przekładała się na pogłębiający się kryzys polityczny, ustrojowy i gospodarczy państwa. Ucierpiała na tym, a może nawet przede wszystkim, kultura polska, a jej coraz wyraźniejszy regres sprawiał, że czasy saskie uchodziły (i wciąż uchodzą) za okres upadku wszelkich wartości i degrengolady. Ten stan dotknął również literaturę polską, której symbolem stała się na całe lata czterotomowa "encyklopedia", swoiste "kompendium wiedzy" pióra księdza Benedykta Chmielowskiego "Nowe Ateny" (pełny tytuł tego "dzieła" zająłby całą stronę!). Był to zbiór "uczonych" wiadomości z niemal wszystkich dziedzin życia i "nauki", ale także swoisty "poradnik medyczny" pouczający, jak należy leczyć wszelkie choroby i dolegliwości. Dla przykładu przytoczmy jak – zdaniem B. Chmielowskiego - należało postępować przy bólu zębów: "Kość wyjąć z uda żaby, tą kością zębów się dotykać, przestaną boleć".
Na szczęście i w tych mrocznych dla kultury i literatury czasach zdarzały się chwalebne przykłady dobrej twórczości literackiej. Ostatnie badania z zakresu historii i socjologii literatury wykazują, że w gronie autorów ówczesnych czasów (szczególnie wśród piszących kobiet!) były prawdziwe wyjątki. Należy do nich bez wątpienia księżna Franciszka Urszula z Wiśniowieckich Radziwiłłowa.
Bezpośrednio po ślubie Radziwiłłowie zamieszkali tymczasowo w Ołyce, by wkrótce przenieść się na stałe do Nieświeża. Młody "Rybeńko" szybko awansował, a piastowane stanowiska i godności sprawiały, że książę bywał w domu rzadkim gościem. Franciszka Urszula, zachodząc w kolejne ciąże po niemal każdej (z reguły krótkiej) bytności męża w domu, rzadko mogła wyjeżdżać poza Nieśwież. Tęskniąc za ukochanym Michasieńkiem, pisała do niego liczne listy, niektóre nawet rymowane. Księżna, ze względu na swój wręcz permanentnie odmienny stan, nie tylko zajmowała się domem, wychowywaniem i edukacją coraz liczniejszej gromadki dzieci, ale okazała się także dobrą gospodynią i zarządczynią licznych majątków. Udzielała bardzo konkretnych instrukcji administratorom majątków, systematycznie dbała o terminowe wpływy intrat od dzierżawców, potrafiła też zatroszczyć się o niezbędne remonty w nieświeskim zamku. Okazała się pod tym względem bardzo dobrą organizatorką i gospodynią, co ostatecznie przekonało do niej dotychczas sceptyczną teściową i obie panie Radziwiłłowe pozostawały odtąd we wzajemnie życzliwych stosunkach.
Całą historię przeczytacie w numerze 19/2018 Słowa Podlasia
Napisz komentarz
Komentarze