Teren o którym mowa znajduje się między Koroszczynem a Małaszewiczami. Dawniej funkcjonowała tu żwirownia należąca do spółki Eko-Bug. W miejscu wyrobiska kopalnianego powstał staw wodny z całym bogactwem flory i fauny dookoła. - Okolica jest naprawdę malownicza. Lęgnie się ptactwo w trzcinach, gnieżdżą się szpaki, kurki i łabędzie. Są nawet zaskrońce i brązowe eskulapy. I teraz ciężarówki z ziemią zaczynają zasypywać te trzciny. Aż nam serce krwawi, bo to jedyne tak piękne miejsce w całej okolicy – mówi naszej redakcji pan Henryk, miłośnik przyrody i zagorzały wędkarz.
Nasz rozmówca podkreśla, że ludzie tu odpoczywają, podziwiają naturę, ale przede wszystkim wędkują. Są tu sumy, karasie czerwone, okonie, szczupaki, liny, same piękne i duże okazy. - Dużo ludzi żyje z tej ryby, bo pójdzie, nałapie, nasmaży i zje. Do niedawna robiliśmy tu zawody wędkarskie. Jednak to wkrótce ma się zmienić. Władze gminy postanowiły bowiem zwozić w to miejsce ziemię, pochodzącą z budowanego w Kobylanach zbiornika retencyjnego. - Nie ma jakiegoś hamulca dla władz, robią co chcą, nie licząc się ze zdaniem mieszkańców – tłumaczy pan Henryk.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 30/2018
Napisz komentarz
Komentarze