Na terenie gminy Jabłoń odnotowano najwięcej przypadków choroby z całego powiatu parczewskiego. 13 lipca stwierdzono już 9 ognisko ASF w tej miejscowości. Władze powiatowe weterynarii zdecydowały więc, że w na terenie zapowietrzonym trzeba dokonać uboju wszystkich świń. - W poniedziałek przeprowadziliśmy spis zwierząt oraz szacowanie. Rolnicy zgodzili się na dokonanie uboju – relacjonuje Anna Gołacka, powiatowy lekarz weterynarii w Parczewie.
Likwidacja miała się rozpocząć rankiem 17 lipca, ale mieszkańcy Dawid oraz okolicznych wsi wyszli na ulicę i skutecznie ją zablokowali. Ludzie uniemożliwili służbom weterynaryjnym dojazd do wyznaczonych posesji. Protest trwał do późnego popołudnia. Przedstawiciele weterynarii tego dnia odpuścili, a rolnicy o godzinie 18 zeszli z drogi i udali się na mszę. W czwartek podejrzewając, że przedstawiciele weterynarii mogą podjąć kolejną próbę likwidacji stad znowu wyszli na ulicę. - Na razie jest to protest pokojowy. Policjanci byli na miejscu, ale nie musieli interweniować. My nie chcemy nikogo karcić. Domagamy się jedynie, by zostawiono w spokoju nasze hodowle. Chcemy mieć możliwość zabicia zdrowych świń na cele konsumpcyjne, albo możliwość ich sprzedaży – dodaje radny Kowalczuk. Jak się okazuje, szefowa parczewskiej inspekcji weterynaryjnej wstrzymała likwidację hodowli, ale tylko chwilowo. - Utrzymuję stanowisko, że te świnie powinny zostać zabite, bo jest to jedyna metoda, aby uniemożliwić wystąpienie kolejnych ognisk. Nie mniej jednak prowadzimy rozmowy z rolnikami w tej sprawie – informowała Gołacka.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 30/2018
Napisz komentarz
Komentarze