Rolnik z Rudnik złożył pozew do sądu, gdyż chce odszkodowania za wybite 15 sierpnia ubiegłego roku stado. – Miałem 36 sztuk świń, z czego 30 dochodziło do wagi 120 kg i były gotowe do sprzedaży. Inspekcja weterynaryjna odebrała nam całkowicie dochody. Z tego żyliśmy – mówi rolnik.
– Wstyd powiedzieć, ale zostaliśmy z dnia na dzień bez środków do życia. Świnie szykowane na sprzedaż miały nam zrekompensować wydatki na utrzymanie stada, zakup ropy, rachunki, zakupy dla dzieci. W ubrania dla rodziny zaopatrywać się musimy w szmateksach. Do jedzenia mieliśmy to co z gospodarki udało się wyprodukować, bo jak człowiek miał 100 złotych na zakupy, to nie wiedział co kupić. Żyjemy z dnia na dzień - opowiada. Wasiluk oszacował straty na 18 tys. zł, ale nie dostał ani odszkodowania, ani tzw. nagrody, którą weterynaria przyznawała części hodowcom, którym likwidowano stada. Rolnik miał bowiem nie zachować zasad bioasekuracji. Z podobnych przyczyn nie otrzymał też odszkodowania. Zdaniem weterynarii utrudniał też działania związane z likwidacją stada.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 39
Napisz komentarz
Komentarze