Blok nr 35 nazywany jest przez starszych mieszkańców "Akwarium", ponieważ kiedyś, jeszcze za czasów komuny, mieszkały tu tzw. "grube ryby". Budynek jest długi, od strony ulicy znajdują się tu lokale usługowe, natomiast wejścia do klatek schodowych mieszczą się od strony podwórza. Okolica wydaje się ładna i spokojna. Ale, jak mówią naszej redakcji mieszkający tu emeryci, popołudniami i wieczorami schodzi się tu szemrane towarzystwo. Wszystko odbywa się na zielonej długiej ławce przy jednej ze środkowych klatek. Dodatkowo przy ławce jest murek, na którym również przesiadują nieznajomi.
– Siedzą na tej ławce, hałasują, przeklinają, spożywają alkohol, śmiecą papierosami i łupinami po słonecznikach. Chodnik jest cały zapluty. Raz, kiedy próbowaliśmy zwrócić im uwagę, żeby się zachowywali albo sobie poszli, to zwyzywali nas i jeszcze się odgrażali. Wieczorem strach tędy przechodzić, wejść czy wyjść z klatki. Kiedy to się skończy? – pyta pani Grażyna.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 39
Napisz komentarz
Komentarze