Wydarzenie przyciągnęło jeźdźców m.in. z Kodnia, Zalutynia, Warszawy i Łosic. Zaprezentowano musztrę kawaleryjską, w czasie której można było obejrzeć kilkanaście koni jadących galopem w jednym rzędzie, czyli jak mówią specjaliści – ławą. Następnie miał miejsce punkt kulminacyjny imprezy – pościg za lisem. W tym roku przyczepioną do ramienia kitę lisa miał Marcin Szabluk na co dzień mieszkający w Warszawie i pracujący w Polskim Szwadronie Konnym, ale pochodzący z naszych stron. –Wszyscy podziwialiśmy jego technikę i umiejętność jazdy, w dodatku umilił bardzo zebranym zabawę, gdyż długo nie dawał się złapać. W końcu udało się to mojej córce Ewie Kupryś-Milanowskiej.- mówi z dumą organizator Eugeniusz Kupryś.
W czasie wydarzenia każdy z jeźdźców miał okazję przedstawić się, a także zaprezentować swojego konia, goście otrzymali od Eugeniusza Kupryśa książki Ewy Bagłaj pt. "Prymuska". Pisarka przekazała je, ponieważ sama z osobistych powodów nie mogła uczestniczyć w Hubertusie. Powieści autorki zostały zainspirowane jazdą w kostomłockiej stadninie, która często odwiedza to miejsce. Na koniec goście i gospodarze spotkali się przy ognisku rozpalonym na skarpie, nad Bugiem. W imprezie jeździeckiej wzięło udział ok. sto osób, wszyscy jeźdźcy dostosowali się do etykiety i byli ubrani w białe bryczesy oraz czarne oficerki, a także specjalne marynarki. Jak zauważa organizator, jazda konna to nie tylko sport, ale też całe środowisko ludzi, którzy wykonują prestiżowe zawody. W tym roku można było poznać m.in. przedsiębiorców, prawników, farmaceutów i lekarzy.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 41
Napisz komentarz
Komentarze