O tej bulwersującej historii po raz pierwszy napisaliśmy w 37 numerze Słowa w artykule pt. "Śmiertelna diagnoza". Przypomnijmy, że od kobiety 8 sierpnia 2017 roku, podczas operacji w międzyrzeckim szpitalu pobrano materiał do badań histopatologicznych, który przesłano do laboratorium w Zamościu. Tymczasem wyniki badania zostały jej udostępnione dopiero po 19 kwietnia tego roku, a zatem po 9 miesiącach. Okazało się, że ma raka, który nadaje się już tylko do leczenia objawowego.
Rozprawa odbyła się przed Sądem Rejonowym w Radzyniu Podlaskim. Sędzia Jolanta Latoch oraz adwokat pacjentki mecenas Przemysław Bałut dopytywali ją m.in. o okoliczności przebiegu leczenia, okres oczekiwania na wyniki oraz termin zdiagnozowania choroby. Kobieta zeznała, że obecnie nie bierze jeszcze żadnych narkotycznych leków przeciwbólowych, ani środków uspokajających i psychotropowych. Przyjmuje jedynie zwykłe medykamenty uśmierzające ból.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 43
Napisz komentarz
Komentarze