Karnawał Solidarności przerwało wprowadzenie stanu wojennego 13 grudnia 1981 r. W tym okresie wielu działaczy internowano. Ryszard Gałązka został zatrzymany 22 grudnia. Zabrano go, nie mówiąc gdzie trafi. W samochodzie od jednego z esbeków usłyszał, że będzie internowany. Pierwsze dwa tygodnie spędził w bialskim więzieniu, gdzie jedzenie było okropne, a warunki podłe. W tym okresie nie miał żadnego kontaktu ze światem, a jego rodzina dopiero po dłuższym czasie dowiedziała się gdzie przebywa. Gdy rodzice zdobyli informację, gdzie znajduje się ich syn, ojciec nauczyciela przyjechał do Białej Podlaskiej, ale nie zgodzono się na widzenie.
Po dwóch tygodniach więźniów politycznych, w tym R. Gałązkę przeniesiono do placówki karnej we Włodawie. Poza nim znalazło się tam ok. 250 innych działaczy. – Przed osadzeniem strażnicy odebrali nam wszystkie cenne rzeczy takie jak zegarki, pieniądze czy sygnety. Zabrano nam również sznurówki, paski i krawaty, aby nie można się było powiesić w celi. – wymienia nauczyciel. I przyznaje, że ciężko znosił odcięcie od świata. – Przez pierwsze tygodnie nie miałem kontaktu z nikim z Białej Podlaskiej, więc mogłem liczyć tylko na siebie. – mówi. Dopiero po kilku dniach pozwolono działaczom wychodzić na tzw. spacerniak. Wtedy pojawiła się możliwość porozmawiania z innymi i wymienienia informacji. - Dzięki temu mieliśmy możliwość zorganizować się i przeprowadzić akcję patriotyczną. W Dzień "Solidarności z Polską", ustanowionym 31 stycznia 1981 r. przez amerykańskiego prezydenta Ronalda Reagana, zawiesiliśmy wcześniej zdobytą flagę narodową i stojąc na baczność zaśpiewaliśmy cztery zwrotki hymnu państwowego. Początkowo zdziwieni strażnicy również stanęli na baczność. Jednak pieśń śpiewana przez czterdziestu mężczyzn niosła się po całym dziedzińcu, stąd po chwili na spacerniak wpadli inni strażnicy z pałkami, gotowi by nas rozgonić siłą - opowiada b. dyrektor. W więzieniu odbywał się także kolportaż bibuły, czyli zakazanej prasy.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 44
Napisz komentarz
Komentarze