O publikowanie protokołów z obrad sesji rady gminy w Biuletynie Informacji Publicznej upomniał się radny Grzegorz Gałecki. – Wielokrotnie słyszałem od radnych, że nie ma takiego obowiązku, bo statut mówi inaczej. Chciałbym odwołać się do dobrej woli. To, że statut stanowi inaczej, nie znaczy, że protokołu nie można publikować – twierdzi radny. Mówi, że o protokoły upominają się mieszkańcy.
I przytacza rozmowę, jaką odbył z mieszkańcem gminy. – Zapytał mnie wprost: panie Gałecki, po powrocie z pracy chciałbym odpalić komputer, otworzyć piwo lub wziąć herbatę i spokojnie poczytać, co działo się na sesji, bo mnie to interesuje. A jak w urzędzie pytam, to słyszę, żebym sobie przyszedł na sesję. Mam zwolnić się z pracy? Może raz lub dwa szef się zgodzi, ale nie za każdym razem. Czy mam zwolnić się z pracy, żeby przyjść do Urzędu Gminy poczytać protokół, bo kserować nie można? – opowiada radny. – Dlaczego więc tych protokołów nie publikujemy? Zwłaszcza, że to jest nasz obowiązek moralny. Przed wyborami i wójt, i radni chodzą i proszą wyborców o głosy. A jak wyborca chce się dowiedzieć, co my tu robimy, to ma pod górkę.
– Trzymamy się zapisów statutu, który mówi, że uchwały rady gminy wykłada się do publicznego wglądu w siedzibie Urzędu Gminy, a protokół z poprzedniej sesji należy udostępnić radnym przed rozpoczęciem obrad. To, że my wysyłamy protokół razem z materiałami na sesję z dwutygodniowym wyprzedzeniem i każdy może go dogłębnie zanalizować, również w najbliższym otoczeniu i ze znajomymi, to tylko nasza dobra wola – tłumaczy przewodniczący rady gminy Marek Król.
Mało tego, dopatrzył się, że nie musi udostępniać radnym protokołów przed sesją, tylko przeczytać go i poddać pod głosowanie. – Na przykład, nie znacie protokołu, ja go odczytuję i wtedy go głosujemy – dodaje Król. – Działam zgodnie z przepisami i zgodnie ze statutem, jaki obowiązuje. A przepisy statutu nie pozwalają mi publikować protokołów. Jeżeli rada gminy ustali, że chciałaby, aby były publikowane protokoły, będę je publikował, zgodnie z przepisami – zapewnia wójt Zbigniew Ładny. A radni nie kwapią się, by zmieniać zapisy statutu.
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia nr 49.
Aneta Franczuk
Napisz komentarz
Komentarze