Przedświąteczny tydzień na jednym z radzyńskich osiedli nieomal zakończył się tragedią. W nocy z niedzieli na poniedziałek (18 na 19 grudnia) w bloku naprzeciwko podstawówki, gdzie mieszka 39-letni Krzysztof K., trwała w najlepsze popijawa. Mężczyzna pił wódkę ze swoim znajomym, 36-letnim S., innym radzynianinem, który już niejeden raz gościł w mieszkaniu kolegi.
Tego wieczoru pili już kilka godzin. Kiedy obaj mieli już dobrze w czubie, wywiązała się sprzeczka. O co poszło kompanom od kieliszka? Ustala to radzyńska prokuratura. – Nie było żadnej bójki ani szarpaniny – informuje Barbara Salczyńska, rzecznik prasowy radzyńskiej Komendy Powiatowej Policji.
Po prostu w pewnym momencie gospodarz chwycił za kuchenny nóż i zadał 36-latkowi dwa ciosy. Kiedy zorientował się, co zrobił, wybiegł z mieszkania. Na klatce schodowej spotkał sąsiada. Powiedział mu, że zabił człowieka. Sąsiad wezwał policję. – Podobno leżał nieprzytomny i zakrwawiony, ledwo żywy – mówi napotkana mieszkanka osiedla. I dodaje: – Tam często były libacje. Nie ma kto pogonić tych kolegów. S. też nie raz u niego pił. Zawsze był jednak spokój. Nie było awantur ani burd.
Tej nocy jednak cały blok nie spał. Przyjechała policja i pogotowie. Jak się okazało, gospodarz miał 1,9 promila alkoholu w organizmie. Został aresztowany i po wytrzeźwieniu przesłuchany. – Usłyszał zarzuty i przyznał się do winy – mówi Salczyńska. We wtorek 20 grudnia Sąd Rejonowy w Radzyniu Podlaskim postanowił, że Krzysztof K. zostanie w areszcie przez trzy miesiące, gdzie poczeka na sprawę. Grozi mu nawet dziesięć lat więzienia.
Poszkodowany trafił do szpitala. Spędził tam święta.
Aneta Franczuk
Napisz komentarz
Komentarze