Organizator Mirosław Korowaj wyjaśnia, że nazwa prawosławnego sylwestra czyli małanki wywodzi się od imienia św. Melanii, której wspomnienie jest obchodzone w kalendarzu juliańskim na przełomie roku. Małanka była obchodzona na rubieżach Wielkiego Księstwa Litewskiego, przez ludność prawosławną. – Jest to noworoczny bal, w czasie którego serwowane są potrawy charakterystyczne dla wschodnich stron. Na małance bawi się dziś czterysta osób, nie tylko z południowego Podlasia. Są to goście z całej Polski m.in. Białegostoku, Lublina, Warszawy i Bielska Podlaskiego – mówi Mirosław Korowaj. Dodaje też, że na małance bawią się nie tylko prawosławni, ale też katolicy i osoby innych wyznań. - Wszyscy mimo przynależności do różnych religii, bez przeszkód się integrują i zawiązują nowe znajomości - podkreśla.
Irena Kalataworomiej, współorganizatorka zabawy, przyznaje, że kiedy pierwszy raz przyszła na małankę, tak się zachwyciła, iż postanowiła bywać na prawosławnym sylwestrze, co roku. Za trzecim razem dołączyła też do komitetu organizacyjnego. Miała wiele pomysłów jak usprawnić imprezę. – Przygotowania zaczynają się bardzo wcześnie. Już na początku listopada dostawałam telefony z prośbą o rezerwację miejsc na balu. Muszę przyznać, że co roku mamy coraz więcej chętnych. Jednak blokują nas ograniczenia związane z tym, że w lokalu jest określona liczba miejsc, inaczej przerodziłoby się to w imprezę dla tysięcy gości. – mówi Irena Kalataworomiej.
Sekretem sukcesu małanki z pewnością jest atmosfera, jaka na niej panuje, a także świetna muzyka i wyśmienite jedzenie. – W czasie imprezy wszyscy się integrują, mimo, iż są z różnych części Polski. W tym roku mamy nawet gości z Białorusi i Ukrainy. Jest to tak prestiżowy bal, że każdy chce w nim uczestniczyć, a szczególnie ci, którzy lubią wschodnie klimaty – wyjaśnia organizatorka.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 14 stycznia
Napisz komentarz
Komentarze