Wójt wypowiedziała starostwu umowę dotyczącą użyczenia Jeziora Białka rok temu. Mimo wielu spotkań i rozmów nie udało się dojść do porozumienia w kwestii zatrudnienia ratowników Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego. Nad bezpieczeństwem wczasowiczów czuwali jedynie policjanci, którzy w ramach swoich obowiązków służbowych patrolowali teren.
Jak wójt uzasadniała swoją decyzję? - starostwo zarządza wodą w imieniu skarbu państwa, to niech zajmie się także utworzeniem kąpieliska i zapewnieniem ratowników. Dotychczas nie mieliśmy nawet wpływu na to, kto urządza wypożyczalnię sprzętu pływającego przy jeziorze i jakie urządzenia pływają po wodzie. Nie mieliśmy też dochodów do budżetu z tego tytułu – tłumaczyła.
Niedawno władze powiatu oraz gminy usiadły do rozmów w sprawie zabezpieczenia tego miejsca turystycznego, na razie jednak musiały je zawiesić z powodu koronawirusa. - Na najbliższy sezon zaplanowałam trochę pieniędzy w budżecie, ale dzisiaj część tej kwoty już musiałam wydać na budowę oświetlenia w tej miejscowości. Postaramy się przygotować plażę. Ratowników na razie odpuszczamy. Tym tematem zajmiemy się, kiedy ustabilizuje się sytuacja z epidemią – przekonuje Grażyna Lamczyk.
Jej zdaniem najlepiej by było, gdyby gmina przejęła jezioro od województwa lubelskiego, na przykład w bezpłatną dzierżawę. - Mielibyśmy wpływy z podatków i moglibyśmy inwestować w teren. Na dzisiaj jest potrzeba oczyszczenia jeziora, ale do tego potrzebna jest opinia środowiskowa, której opracowanie także wiąże się z kosztami. Nie wydam z budżetu takich pieniędzy, jeżeli nie nie mam zysków z tego miejsca turystycznego - dodaje. Z powodu COVID-19 odłożyć trzeba było również rozmowy z wojewodą. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 14 kwietnia
Napisz komentarz
Komentarze