Przypomnijmy, że 19 maja, Stadninę Koni w Janowie Podlaskim odwiedziły posłanki KO Dorota Niedziela i Joanna Kluzik-Rostkowska w ramach interwencji poselskiej. Tuż po tej wizycie media obiegły zdjęcia zrobione przez posłanki, które przedstawiały zaniedbane krowy i konie. Zwierzęta miały być od wielu miesięcy karmione słabej jakości paszą, stać we własnych odchodach oraz nie przechodzić podstawowych zabiegów pielęgnacyjnych, jak np. czyszczenie kopyt. Winą posłanki obarczyły byłego p.o. prezesa janowskiej stadniny Grzegorza Czochańskiego, którego od początku kwietnia na stanowisku zastąpił Marek Gawlik.
Zarzuty posłanek odpierał minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, który podczas posiedzenia w Sejmie, 28 maja, odpowiadał na zapytania Doroty Niedzieli i Joanny Kluzik-Rostkowskiej. - Wszystkie zarzuty są wyssane z palca, są to zarzuty nieprawdziwe – mówił minister. Odwołał się m.in. do kontroli Najwyższej Izby Kontroli, przeprowadzonej przez Krzysztofa Kwiatkowskiego w 2019 roku w janowskiej stadninie. – Nie stwierdziła ona nieprawidłowości w zakresie hodowli zwierząt. W zakresie nadzoru wobec braku stwierdzenia nieprawidłowości odstąpiła od sformułowania zaleceń i wniosków pokontrolnych – podkreślał Ardanowski.
Przypomnijmy jednak, że wcześniej zapowiedział, że jeśli ktokolwiek jest personalnie odpowiedzialny za sytuację w stadninie, wyciągnie wobec niego konsekwencje. W gospodarstwie zostały też przeprowadzone kontrole inspekcji weterynaryjnej, których wyniki znane będą niebawem. (...)
Czy jest zatem szansa na uratowanie dwustuletniej tradycji? Jej cień pojawił się w momencie objęcia stanowiska p.o. prezesa przez Marka Gawlika, który jak na razie rozpoczął porządkować stadninę, również dosłownie. - Jeśli chodzi o mnie, wykonuję normalne zadania, jakie powinien wykonywać prezes takiego gospodarstwa. Zatrudniłem sześciu kowali, trwa czyszczenie boksów, czyli podstawowa działalność, która zapewnia dobrostan zwierząt – zapewnia nowy pełniący obowiązki prezesa. Gawlik zarządził również zewnętrzny audyt z udziałem Państwowego Instytutu Badawczego w Puławach. Dotyczył on warunków utrzymania zwierząt hodowlanych w tym koni i bydła oraz ogólnego dobrostanu, żywienia i warunków zoohigienicznych.
Jak się okazało nowy szef podjął też nieco zaskakujące decyzje kadrowe, jednak dające nadzieję na poprawę sytuacji w stadninie.
Od 14 kwietnia w Janowie pracuje bowiem Anna Stojanowska, ekspertka w dziedzinie hodowli koni arabskich. Dlaczego wybór zaskakujący? Przypomnijmy, że to właśnie jej zwolnienie przez rząd Prawa i Sprawiedliwości z Agencji Nieruchomości Rolnych oraz prezesów stadnin w Janowie Marka Treli i w Michałowie – Jerzego Białoboka, stało się początkiem problemów państwowych stadnin.
– Współpracuję jako niezależny doradca po rozmowie z panem prezesem Gawlikiem, który zwrócił się do mnie z prośbą o pomoc. Po dłuższej rozmowie doszliśmy do porozumienia, a ja stwierdziłam, że w końcu jest z kim rozmawiać. Mam wrażenie, że Marek Gawlik chce zmienić na lepsze funkcjonowanie stadniny, a nie jest tylko zwykłym karierowiczem – wyjaśnia Anna Stojanowska.
Dodaje też, że rzeczywiście sytuacja koni odbiegała stanowczo od dobrych warunków hodowlanych.
– Pracujemy nad tym, aby jak najszybciej wszystko wróciło do normy – podkreśla. W stadninie zajmuje się obecnie hodowlą koni, ich selekcją i planowaniem sprzedaży. Zapytana o to, czy wierzy w odbudowę janowskiej stadniny odpowiada: - To nie jest wiara, to jest nasz cel. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 2 czerwca
Napisz komentarz
Komentarze