Los był dla niej okrutny. Gdy miała zaledwie osiem lat zmarła jej mama, w wieku 17 lat straciła ojca. To odbiło się na jej psychice. - Zaczęłam odczuwać silne lęki. Po ukończeniu liceum rozpoczęłam naukę w studium medycznym. Dostałam rentę po rodzicach, którą mogłam pobierać do 25 roku życia, pod warunkiem kontynuowania nauki. Zaburzenia psychiczne i stany lękowe nie pozwalały mi uczęszczać do szkoły i normalnie się uczyć. Doskwierał mi brak skupienia – opowiada kobieta.
W efekcie do ZUS trafiła informacja, że nie kontynuuje nauki. Niestety, nie zgłosiła tego faktu i pobierała rentę dalej. Toteż zażądano od niej zwrotu całego świadczenia. - Początkowo nic sobie z tego nie robiłam. Po śmierci babci, która była niezwykle bliską mi osobą, z moją psychiką zaczęło się dziać coś naprawdę niedobrego. Babcia dużo mi pomagała, opłacała czynsz za mieszkanie, kupowała jedzenie. Gdy jej zabrakło poczułam się samotna. Zostałam tylko ja i wszystkie moje problemy. Doszło do tego, że bałam się sama przebywać w mieszkaniu – zwierza się.
Koniec końców trafiła na leczenie do szpitala psychiatrycznego. Później przez pewien czas mieszkała u siostry w Lublinie. Tam poznała założyciela Fundacji Dołącz do Najlepszych. Opowiedziała mu o swoim życiu, ten postanowił jej pomóc. Najpierw wstawił się za kobietą w ZUS prosząc, by umorzono jej nienależnie pobraną rentę. Ubezpieczyciel jednak odmówił. Tymoszuk wystąpił więc z kolejnym pismem. Tym razem o rozłożenie należności na dogodne raty.
ZUS przystał na tę propozycję, po czym wysłał jej porozumienie. Nie podpisała go, gdyż z powodu kolejnego załamania przebywała pod opieką lekarską. Gdy jej stan zdrowia się unormował zarejestrowała się w urzędzie pracy i myślała, że wszystko już będzie dobrze. - Niestety ZUS znowu zaczął domagać się zwrotu całej kwoty, a ja pracy nie znalazłam. Paweł zaczął mi nawet finansowo pomagać, za co jestem mu bardzo wdzięczna. Ja wpadłam w jeszcze większe kłopoty. Brałam pożyczki na opłaty, życie i inne potrzeby. Najpierw małe kwoty, ale stopniowo coraz więcej. Nie spłacałam należności, więc naliczano mi odsetki. Dług urósł do sporych rozmiarów – relacjonuje kobieta. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 9 czerwca
Napisz komentarz
Komentarze