We wtorek, 9 czerwca odbyła się zapowiadana wizytacja i konferencja ministra rolnictwa i rozwoju wsi Jana Krzysztofa Ardanowskiego. - Eksperci z Państwowego Instytutu Weterynaryjnego z Puław rzeczywiście wykazali kilka niedociągnięć (przyp.red. chodzi m.in. o złe warunki, w jakich przebywało bydło), ale też stwierdzili, że nic dramatycznego się tutaj nie dzieje. Tu nie ma złych warunków utrzymywania zwierząt (…) A wszelkie zarzuty posłanek są kłamstwem – stwierdził szef resortu, odnosząc się do zarzutów posłanek Koalicji Obywatelskiej Doroty Niedzieli i Joanny Kluzik-Rostkowskiej, które 19 maja odwiedziły janowską stadninę, po czym poinformowały o dramatycznej sytuacji zwierząt, hodowanych w gospodarstwie. (...)
Minister Ardanowski skrytykował też jednak i trzech prezesów, którzy przewinęli się przez janowską spółkę po objęciu rządów przez PiS.
- Nie jestem zachwycony też tym, co działo się tutaj od 2016 roku z tych osób, które sprawowały nadzór nad stadniną, ale też nie pozwolę na to, by przedstawiać ich jako ludzi niekompetentnych, głupich, pasywnych, działających na szkodę spółki – mówił Ardanowski. - Jeżeli chodzi o ostatnie miesiące zarządzania pana Czochańskiego nie były one odpowiednim nadzorem stadniny. Dlatego już tutaj nie pracuje. Nie jestem zachwycony tym, co w ostatnich miesiącach się tutaj działo – informował szef resortu.
Część zaniedbań jego zdaniem wynikało z panującej epidemii m.in. to że konie nie były na bieżąco podkuwane, choć jak wykazał PIWet w swoim raporcie, część koni miała zaniedbane kopyta co najmniej od listopada 2019 roku. Przyznał również, że w ostatnim czasie konie były źle karmione. (...)
Wizytę i słowa ministra tak ocenia Alina Sobieszak z branżowego pisma „Araby Magazine” i wieloletnia obserwatorka sytuacji w stadninie: - Całe szczęście, że minister miał w końcu odwagę powiedzieć, że to co się tu ostatnio działo, nie gwarantowało sukcesu. Trochę bolesne jest to, że minister krytykuje to, co działo się tutaj za czasów Marka Treli. Wtedy jednak działania były bardziej transparentne. Jak można krytykować tego, który co roku wychodził na plusie, a chwalić tych, którzy zostawili stadninę na sporym minusie? Przecież każdy z nich miał do zarządzania to samo gospodarstwo – zastanawia się.
– Minister dużo mówi o wykorzystywaniu przez innych tematu stadniny do kampanii politycznej PO, jednak sam robi dokładnie to samo. Bardzo chciałabym wierzyć, że te zapewnienia w jakimś procencie zostaną spełnione. Stadnina to dwieście lat historii, podnosiliśmy się wielokrotnie jak feniks z popiołów, jeśli chodzi o kraj i o samą stadninę. Dzisiaj nie mamy ani okresu wojny, ani najeźdźcy, więc naprawdę trzeba zrobić wszystko, by te 200 lat historii pociągnąć dalej. Nic się takiego nie stało, by doprowadzić do upadku stadniny, oprócz nieudolnych rządów – podsumowuje Sobieszak. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 16 czerwca
Napisz komentarz
Komentarze