Sytuacja we wspomnianych gminach jest dramatyczna. Od miesiąca łąki i pola nad Zielawą i jej dopływami stoją w wodzie. Zniszczone zostały m.in. uprawy dyni, mięty, melisy, porzeczki i wiele innych. – Na pole nie wjadę do końca roku. Wszystko stoi w wodzie, a najgorsze jest to, że jej poziom od miesiąca nie opada. Samej mięty i melisy mam po 4 ha, są to sadzonki wieloroczne. Zainwestowałem w sadzonki, sprzęt, ludzi. Wszystko jest zniszczone. Poniosłem straty na ok. 200 tys. zł i kto mi teraz pomoże? – skarży się Tomasz Lubczuk, rolnik z Polubicz Drugich Wiejskich.
Nic nie zbierzemy!
W podobnym tonie wypowiada się inny rolnik Paweł Matczuk, który uprawia m.in. miętę. Dziś nie ma co zbierać, straty sięgają 120 tys. zł. Sołtys Polubicz Wiejskich Drugich Mieczysław Wawryniuk twierdzi, że Muława nie odbiera wody. Wskazuje na zniszczone pola z dyniami, porzeczką. – To jest tragedia. Woda stojąca na polach i łąkach w promieniu kilku kilometrów to problem kilkudziesięciu rolników. Nigdzie nie da wjechać. Pod wodą jest kilkaset kilometrów gruntów – opowiada Wawryniuk, dodając że jeden z hodowców bydła sprzedaje zwierzęta, gdyż z 24 ha łąk nie zebrał ani beli. Sołtys Polubicz Dworskich Tadeusz Rola dodaje, że Muława jest bardzo zaniedbana. – Dowiedzieliśmy się, że była odmulana 4 lata temu. Teraz jest zarośnięta, a winnych nie ma. Gdzie mamy szukać pomocy skoro Wody Polskie tylko wzruszają ramionami?– pyta sołtys.
Burzliwe spotkania
Podobny problem mają rolnicy z gminy Podedwórze i Dębowa Kłoda, którzy mają grunty wzdłuż Zielawy i Żylawy. Aby umożliwić im rozmowę z Wodami Polskimi, w urzędzie gminy w Podedwórzu zorganizowano 2 spotkania. Pierwsze odbyło się 2 lipca, a drugie 9 lipca. Oba były burzliwe. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 4 sierpnia
Napisz komentarz
Komentarze