Eliza urodziła się kilka tygodni temu. Pani Natalia, mama dziewczynki znosiła ciążę bardzo dobrze. Nic nie zapowiadało takiej tragedii. Była pod opieką lekarza z Lublina. Tam też miała rodzić. Z powodu pandemii i faktu, że nad ranem odeszły jej wody musiała pojechać do szpitala w Parczewie.
Nic nie zapowiadało tragedii
- Trafiłam na salę porodową. Lekarz powiedział, jesteś młoda więc sobie poradzisz. Dostałam oksytocynę na przyspieszenie porodu. Położna naprawdę się mną opiekowała i się starała a lekarz się ze mnie śmiał. Kiedy tętno dziecka zaczęło spadać próbowano mi je wypchać. Okazało się, że Eliza nie oddycha i konieczna jest cesarka. Około godziny 17.40 poinformowano mnie, że moja córka jest w ciężkim stanie. Dostała zero punktów w skali Apgar. Przewieziono ją do lubelskiej kliniki specjalistycznej – relacjonuje dla programu Uwaga emitowanego przez tvn pani Natalia.
Stan zdrowia Elizy stale się pogarsza. Dziewczynka jest niepełnosprawna, postępuje degeneracja mózgu. Lekarze stwierdzili u dziecka padaczkę, encefalopatię niedotlenieniowo-niedokrwienną, wodogłowie, niedosłuch i problemy ze wzrokiem. Maleństwo ma również problemy z napięciem mięśniowym. Jej życie jest zagrożone.
- Codziennie: wieczorem, rano, w ciągu dnia przychodzę i pytam, czy nasza córka oddycha. Jeszcze dobrze nie zaczęła życia, a nigdy go normalnie nie zazna – mówi dla tvn pan Robert, tata dziewczynki. - Nasza córka nawet nie może nas zobaczyć. Biorę ją za rączkę i dotykam nią moich oczu, ust, policzków, aby przynajmniej poczuła jak wyglądam – dodaje ze łzami w oczach pani Natalia. (...)
Jak pomóc? Jest to bardzo proste. Wystarczy wejść na https://zrzutka.pl/9wg62g i dokonać wpłaty dowolnej kwoty. Pomóżmy, bo każda złotówka jest na wagę życia.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 11 sierpnia
Napisz komentarz
Komentarze