Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 17:40
Reklama dotacje rpo
Reklama

Z Archiwum X: Brutalny morderca na przepustce z poprawczaka

W 1996 roku w Wohyniu doszło do morderstwa kobiety i dziecka. Sprawcą okazał się 15-latek. Nie był to niestety koniec pasma nieszczęść jego rodziny.
Z Archiwum X: Brutalny morderca na przepustce z poprawczaka

Sąsiedzi bali się Stefana, nie mniej niż jego rodzina. Na wsi niedaleko Drelowa, gdzie mieszkał z żoną i siedmiorgiem dzieci, mówiono, że agresywny, że pijak, że kawał drania. Ale robotny, co w latach 90. było jedną z najbardziej szanowanych cech i często przykrywało najgorsze wady. Mimo pobierania renty, mężczyzna najmował się do pracy, gdzie tylko się dało – a to obornik przerzucał, a to pomagał przy zbiorze buraków.

Część pieniędzy przepijał, resztę łożył na rodzinę, która mimo jego wkładu i zasiłku z pomocy społecznej żyła w ubóstwie. Liczne potomstwo Stefana było niedożywione, a według przydzielonego im w późniejszych latach kuratora, w domu jadano głównie chleb ze smalcem i nazbierane w lesie grzyby. Przez całe lato dzieci zrywały zioła, jagody i wszystko inne, co nadawało się do zjedzenia lub na sprzedaż. Zarobione pieniądze pomagały spłacać zaciągnięte w miejscowym sklepie "kreski". Dzieci pracowały też przy domu, rąbały drewno, nosiły wodę ze studni. Ojciec trzymał ich krótko, nie znosił sprzeciwu i wymagał bezwzględnego posłuszeństwa, które egzekwował krzykiem i karami cielesnymi.

Na wsi mówiono, że Stefan może i wulgarny, i nie do życia, ale byłby inny, gdyby nie żona. - To przez nią on taki. Ani uprane, ani ugotowane, ani pocerowane, ani to, ani sio, tylko kawka i papierosek! – psioczyły sąsiadki. W 1995 roku prokuratura wszczęła postępowanie dotyczące znęcania się nad kobietą przez męża. Z czasem jednak poszkodowana wycofała oskarżenia, a sprawę umorzono.

Przed wrzaskami i biciem dzieci Stefana często uciekały do babci. W białym, drewnianym domku w Wohyniu szczególnie często bywał najstarszy z rodzeństwa, Adrian. To jego upodobał sobie ojciec na kozła ofiarnego i główny cel swojej agresji. Bił go na przeróżne sposoby, często tak dotkliwie, że chłopiec nie mógł usiedzieć na sinych pośladkach. Rzucał w syna siekierą, zakładał na szyję stryczek i straszył, że powiesi go na brzozie. Gdy Adrian wagarował, Stefan nie pozwalał mu wracać do domu i kazał nocować w zbożu lub chlewiku, gdzie chłopca podgryzały szczury. Matka po kryjomu wynosiła mu kurtkę, by nie zmarzł w nocy. 

Niezaradni wychowawczo

Jesienią 1994 roku 13-letni Adrian zapukał do drzwi znajomej swojej babci. 82-latka otworzyła znanemu z widzenia chłopcu, a ten wpadł do izby jak burza. Usiadł na krześle i skarżył się, że go pobito i boi się wyjść na zewnątrz. Poprosił staruszkę o szklankę wody, a gdy ta odwróciła się w stronę zlewu, chwycił za kuchenny nóż i z całej siły wbił go kobiecie w plecy, która krzyknęła przeraźliwie, a nastolatek wybiegł na podwórko. Słaniając się na nogach, widziała przez okno jak wraca z metalowym prętem w ręku. Ostatkiem sił doszła do drzwi i przekręciła klucz. Zaczął w nie uderzać i usiłował wyważyć, jednak bezskutecznie. Uciekł spłoszony przez kuzynkę 82-latki, która przyszła z wizytą.

Ofiara niedoszłego mordercy spędziła tydzień w szpitalu, a on sam został zatrzymany. Chłopiec był już znany policjantom, bo zaledwie dwa tygodnie przed atakiem był wraz z jednym z młodszych braci przesłuchiwany jako podejrzany o kradzież z włamaniem. Tym razem Adrianowi zarzucono usiłowanie morderstwa. Podczas przesłuchań wyszło na jaw, że 13-latek i jego młodsze rodzeństwo są ofiarami przemocy ze strony ojca oraz żyją w tragicznych warunkach. Kuratorka, która wizytowała ich dom w tamtym czasie, opisała go słowami: Podłogi to gołe deski i klepisko. Łóżko do spania po dwoje, mały stoliczek, dwa krzesła, szafa i telewizor. Panuje brud. Na stole pełno piachu, przy chlebie koty, a bywało, że i kury, i psy. Zaduch. Dzieci nie mają minimalnych warunków do nauki.

W raporcie znajduje się także informacja, że Stefan i jego żona, którzy permanentnie narzekają na brak pieniędzy, nie potrafią uszanować ubrań, które są im dostarczane z ośrodka charytatywnego. Po użyciu palą je lub wyrzucają na podwórze.

Kuratorzy uznali zgodnie, że małżonkowie są niezaradni wychowawczo, mimo to sąd orzekł, że nie ma dostatecznych dowodów na ich winę, dlatego nie można odebrać im dzieci. Szóstka z nich została więc przy rodzicach, którym jedynie ograniczono prawa. Adrian z kolei został umieszczony w zakładzie poprawczym.

Dom naprzeciwko


W niedzielę 7 września 1996 roku do małego, białego domku w Wohyniu zjechała się liczna rodzina. Na wyprawianych imieninach pojawił się też najstarszy wnuk solenizantki. Adrian co prawda z przepustki miał wrócić do Zakładu Poprawczego w Świeciu już trzy tygodnie temu, ale służby niezbyt interesowały się jego zniknięciem. Czuł się pewnie, bo i nie była to jego pierwsza ucieczka.

Gdy goście rozjechali się do domów lub twardo spali po zakrapianej imprezie, Adrian leżał na tapczanie i przypomniał sobie dawno podsłuchaną rozmowę – mieszkające po drugiej stronie ulicy małżeństwo omawiało wyjazd za granicę. Wywnioskował, że w domu Stanisława i Marii musi być spora suma pieniędzy. Wstał więc z posłania, wziął kuchenny nóż i po cichu wykradł się z babcinego domu. Drzwi wejściowe sąsiadów były zamknięte, nastolatek zauważył jednak lekko uchylone okno na tyłach posesji. Wślizgnął się do kuchni i zaczął penetrować dom w poszukiwaniu gotówki. Hałas obudził gospodynię, która wyszła sprawdzić, co się dzieje. Zaskoczony włamywacz rzucił się na nią z nożem. (...)

Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 18 sierpnia


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Matka 21.08.2020 08:00
Czasem zastanawiam się dlaczego tacy ludzie mają dzieci moim zdaniem szkoda tylko chłopaka a starzy powinni być oddani na leczenie

miejscowa 21.08.2020 07:11
Znam tą rodzinę i historię. Jakoś ułożyli sobie życie.

Reklama
Reklamadotacje rpo
KOMENTARZE
Autor komentarza: Dajcie SpokójTreść komentarza: Taaa specjalny zespół od naganiania spragnionych wolności ludzi do głosowania na prezydenta konkretnej partii "bo inaczej nie zorganizujemy czytania ustawy, bo nam się wydaje że obecny prezydent odrzuci" Śmiech na sali.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 18:02Źródło komentarza: Bliżej legalizacji marihuany w Polsce? Zajmą się tym Petru i JachiraAutor komentarza: c ytTreść komentarza: A krowy? Szczepić krowy, są większe od psa i kota. To o wiele więcej obywatela, na statystyczny przypadek zakaźny. Przyznajcie się, nie zrzucaliście kostek, na Stado?Data dodania komentarza: 21.11.2024, 16:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: ccytTreść komentarza: Za 30mln, to da się rzekę kupić ... do jakiegoś morza, niekoniecznie Bałtyku, bo tam, to już wiecieData dodania komentarza: 21.11.2024, 16:54Źródło komentarza: Radni miejscy zdecydują czy przyjmą gminne ściekiAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama