- Pani Anna nie dostała swobodnego dostępu do drogi, wjazd na jej działkę został dodatkowo zwężony, poprzez pogłębienie rowów po obu stronach, gdzie wcześniej miała dodatkowe nasypy, by na działkę wjechać traktorem i maszynami rolniczymi. Pani wyjeżdżając z działki nie może skręcić teraz na drodze krajowej w lewo, w kierunku Radzynia Podlaskiego. Musi wyjechać na krajówkę, i jechać w drugą stronę do miejsca, gdzie będzie mogła wreszcie zawrócić na pas w kierunku Radzynia. Oczywiście pani Annie nie zablokowano możliwości korzystania z drogi publicznej, ale tworząc na wysokości jej działki podwójną ciągłą, utrudniono jej możliwość korzystania z drogi – mówi Bożena Lecyk, radna, która badała sprawę w ramach prac w komisji skarg i petycji, która interwencją pani Anny się zajmowała.
Radna Lecyk zastanawia się ponadto, jak to możliwe, że prywatnym osobom przed zjazdem na działkę maluje się podwójną ciągłą, a firmie, która znajduje się po sąsiedzku, poszerza się w ramach inwestycji wjazd i ta ma nieograniczony dostęp do drogi. – Duża firma, której poszerzono drogę dojazdową i prywatna kobieta, która z prywatnej posesji nie może skręcić w lewo, bo prawdopodobnie nie interweniowała w odpowiednim momencie, gdy inwestycja powstawała, bo nie miała takiej wiedzy – zestawiła dwie sytuacje na sąsiednich działkach radna Lecyk i wysnuła konkluzję. – Firmie się dogadza, bo to firma syna pana burmistrza, a kobieta może być pokrzywdzona. Burmistrz twierdzi, że mieszanie do sprawy firmy jego syna, jest zakłamywaniem sytuacji, bo nikt specjalnie dojazdu do tej firmy nie robił. – Na tym terenie rodzina ze strony mojej żony ma działki od 100 lat. A mój syn prowadzi firmę, która daje prace wielu ludziom. Takie traktowanie tej sprawy to atak na mnie i moją rodzinę – grzmiał Jerzy Rębek. Poza tym jego zdaniem skarżąca nie odnosiła się do szerokości zjazdu. – Pani złożyła skargę na jedną rzecz. Podwójną ciągłą. O organizacji ruchu decyduje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad oraz policja - mówi burmistrz.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 29 września
Napisz komentarz
Komentarze